Książki czytają ci, którzy mają ochotę pomyśleć – wywiad z Aleksandrą Marininą, autorką kryminału „Siódma ofiara”

30 września 2020

Aleksandra Marinina to najpopularniejsza autorka kryminałów w Rosji, nazywana carycą tego gatunku. Przy okazji polskiej premiery „Siódmej ofiary”, powieści należącej do popularnego cyklu o śledczej Anastazji Kamieńskiej, rozmawiamy z pisarką o Rosji dzisiejszej i tej z końcówki XX wieku, która została opisana w książce. Poznamy też jej ulubionych twórców oraz dowiemy się, co jest dla niej najistotniejsze podczas tworzenia kryminalnych fabuł.

Tomasz Miecznikowski: Fabuła „Siódmej ofiary” rozgrywa się w Rosji w 1999 roku. Jak bardzo twój kraj zmienił się od tamtego czasu?

Aleksandra Marinina: Nie ma chyba państwa, w którym życie nie zmieniłoby się bardzo w ciągu dwudziestu lat. Skoro mowa konkretnie o ostatnich dwudziestu latach, zmieniła się nie tylko Rosja, zmienił się cały świat. Internet przyczynił się do rozwoju nowych form prowadzenia biznesu, a także pojawienia się nowych zawodów, do zmiany form komunikacji. Zmieniły się warunki niezbędne dla osiągnięcia sukcesu, zmieniło się wiele wartości, zmieniła się nawet sama koncepcja sukcesu. Dwadzieścia lat temu miarą sukcesu były wyłącznie pieniądze, dziś jest to także liczba lajków i wyświetleń.

Fatalna sytuacja bezdomnych, pociągi z wagonami bez okien, prywatne banki okradające klientów – to część obrazu Rosji w powieści i zarazem zjawiska, które zdają się nie szokować bohaterów próbujących wieść normalne życie w końcówce XX wieku. Czy to normalna, życiowa postawa Rosjan?

Zjawiska te nie są szokujące, ponieważ spowszedniały. Gdyby w ciągu jednego dnia, ot tak nagle, pojawiło się wielu bezdomnych i wiele pociągów z rozbitymi oknami, z pewnością wywołałoby to szok. Ale tak to przecież nie przebiega, wszystko dzieje się stopniowo. Bezdomni włóczędzy byli i przy władzy radzieckiej, ale wtedy to było przestępstwo, takie osoby były sądzone i wsadzane do więzienia za pasożytnictwo.

W latach 90. ich liczba wzrosła, bo pojawili się oszuści, którzy z pomocą prawników i notariuszy zabierali mieszkania tym, którzy nie byli w stanie bronić swoich praw i zrozumieć, co się dzieje. A zrozumieć, co się dzieje było trudno, bo zmieniało się prawo, nadążyć za tym nie było łatwo, a człowiek, który przeżył całe swoje życie pod władzą radziecką, miał w zwyczaju ufać prawnikom i notariuszom. Ci ludzie łatwo padali ofiarą oszustwa i trafiali na bruk. Ale przecież nie wszyscy na raz! Wszystko działo się stopniowo i ludzie przyzwyczaili się, że niestety istnieje takie zjawisko. Tak samo z pociągami: kiedyś pierwszy pociąg z rozbitym oknem wjechał na tory. Pasażerowie zapewne byli zaskoczeni i oburzeni. Kiedy stało się to po raz dziesiąty, tylko smutno westchnęli, a gdy po raz tysięczny – przyjęli to jako coś nieuniknionego. Człowiek może przystosować się do każdych warunków, zwłaszcza jeśli te warunki pogarszają się stopniowo.

Czy sama czyta pani kryminały? Jeśli tak, to kto jest pani ulubionym autorem?

Tak, czytam dużo kryminałów. Moi ulubieni autorzy to Louise Penny, Stefan Ahnhem i Donato Carrisi.

W Polsce mamy obecnie najlepszy czas dla kryminałów. To w naszym kraju najpopularniejsza odmiana literatury. Dobrze sprzedają się zarówno polscy, jak i zagraniczni autorzy. A jak jest z kryminałem w Rosji?

W Rosji kryminały są lubiane odkąd pamiętam, a żyję już długo. Inna rzecz, że przez pewien snobizm ludzie wstydzą się przyznać do zamiłowania do gatunku tradycyjnie uznawanego za „niski”. Kryminały głośno znieważa się i krytykuje, a potajemnie czyta z przyjemnością. Mogę śmiało powiedzieć, że literatura faktu i kryminał cieszą się największą popularnością w księgarniach.

Boris Akunin, Aleksandra Marinina – jakich rosyjskich autorów kryminałów powinni jeszcze poznać polscy czytelnicy?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Lepiej zapytać osoby, które badają rynek czytelniczy w waszym kraju i wiedzą, jakie problemy i jakie tematy interesują polskich czytelników. Tylko na podstawie tego można by spróbować przypuścić, którzy rosyjscy autorzy odpowiadają tym potrzebom.

Jak duży wpływ miał film „Siedem” na „Siódmą ofiarę”? Czy pani książkę, która wydaje się być w dużym stopniu zainspirowana tym filmem, można również uznać za polemikę z wizją wykreowaną przez Davida Finchera?

Film „Siedem” wpłynął nie tyle na mnie, co na przestępcę. Oczywiście film wywarł na mnie silne wrażenie i z jego inspiracji powstała historia opisana w „Siódmej ofierze”. „By ludzie słuchali, już nie wystarczy klepnąć ich po ramieniu. Trzeba ich walnąć młotem kowalskim”. Zapada w pamięć!

Czy bardzo szczegółowo opisane drzewo genealogiczne zabójcy miało swój pierwowzór w rzeczywistości, czy jest to w całości pisarska kreacja?

Drzewo genealogiczne zabójcy jest oczywiście wymyślone, tzn. zaprojektowane zgodnie z ogólną ideą charakteru tej postaci. Całe to tło miało objaśniać, dlaczego wyrósł on na kogoś właśnie takiego. Ale nie ma w tym drzewie nic nieprawdopodobnego, składa się ono całkowicie z elementów, które występowały w jakiś sposób w życiu różnych ludzi.

W trakcie śledztwa Anastazja przeżywa rodzaj kryzysu, drżąc o swoje życie i uważając, że stanie się ofiarą zabójcy. Traci w ten sposób racjonalny ogląd sytuacji. Czy w czasie swojej pracy w milicji przeżyła pani podobną sytuację?

W pewnym momencie każdy człowiek zaczyna pojmować, że śmierć jest nie tylko nieunikniona, lecz czasem i nagła. I ten moment jest jednym z najważniejszych w życiu, odciska piętno na światopoglądzie, psychice, zdolności do pracy, do utrzymywania relacji. Ja też przeszłam przez ten moment, ale nie było to związane z pracą w milicji.

W fabule pada teoria Kamieńskiej, że każda zbrodnia, każde przestępstwo i sposób jego popełnienia zostało już przez kogoś opisane. Czy pani w to wierzy? Czy mając tego świadomość, trudniej jest tworzyć fabuły, których zadaniem jest zaskakiwanie czytelników?

Sądzę, że bardzo mało jest na świecie oryginalnych umysłów, zdolnych wymyślić coś, czego nikt inny jeszcze nie wymyślił. Kryminał jako gatunek istnieje od tak dawna, że wszystko zostało już wielokrotnie opisane. Różnica i nowatorstwo mogą leżeć tylko w sposobie popełniania przestępstw, ponieważ technologia ewoluuje i zmienia się. Na przykład internet doprowadził do wielu nowych rodzajów kradzieży i oszustw, ale istota jest taka sama: okłamałem cię – ty mi uwierzyłeś, ja ci ukradłem – ty zostałeś z niczym.

Budowanie fabuły wokół opisu niespotykanego wcześniej sposobu popełnienia zbrodni mnie nie interesuje, to dla mnie nudne, mnie interesują motywy i intencje, a te się nie zmieniają. Jasne, kiedy ma się na koncie pięćdziesiąt powieści, coraz trudniej jest wymyślić postaci i zwroty akcji, których się jeszcze nie opisało. Powtarzanie i kopiowanie samego siebie uważa się za zły ton. Ale jeśli taka sama zbrodnia jest opisana przez innego autora – nie przeszkadza mi to. Tam są inne postacie, inna fabuła, w ostatecznym rozrachunku – zupełnie inny pomysł na książkę. Nigdy nie stawiałam przed sobą zadania „zaskoczenia czytelnika”. Ci, którzy chcą być zaskoczeni, mogą czytać wiadomości w internecie i oglądać filmiki na YouTube. Tam jest mnóstwo ciekawych rzeczy! Książki czytają ci, którzy mają ochotę pomyśleć.

Rozmawiał: Tomasz Miecznikowski
Tłumaczenie: Olga Nowaczyk
fot. (1) materiały prasowe Wydawnictwa Czwarta Strona, (2) Svklimkin/Wikimedia Commons

Tematy: , , , ,

Kategoria: wywiady