Im więcej trudności, tym większa przyjemność ? wywiad z Anną Kańtoch o „Niepełni”

17 listopada 2017


Tworzy oniryczne światy i nieszablonowe historie. Hipnotyzuje swoją twórczością, z każdą powieścią dostarczając czytelnikowi wyjątkowych wrażeń. Podobnie jest z najnowszą „Niepełnią”. To wymagająca podróż literacka, która przyprawa o niejeden dreszcz.

Debiutowała w kwietniu 2004 opowiadaniem „Diabeł na wieży” opublikowanym w czasopiśmie „Science Fiction”. W tym samym roku wydała pierwszą książkę ? powieść „Miasto w zieleni i błękicie”. Na Euroconie 2007 otrzymała nagrodę Europejskiego Stowarzyszenia Science Fiction (ESFS) dla najbardziej obiecującego młodego twórcy ? Encouragement Award. Pięciokrotnie została laureatką Nagrody im. Janusza A. Zajdla: w 2010 za pierwszy tom „Przedksiężycowych” oraz cztery razy za opowiadania. W 2013 roku wyróżniono ją również Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego za powieść „Czarne”.

Milena Buszkiewicz: „Niepełnia” jest opisywana jako kryminał nieoczywisty. Co to właściwie znaczy? Jak ty patrzysz na takie określenie? I jak sama zdefiniowałabyś „Niepełnię”?

Anna Kańtoch: Kryminał nieoczywisty to określenie wydawcy. Mogę tylko podejrzewać, że chodzi o kryminał nietypowy, łamiący przyzwyczajenia czytelnika. Ja natomiast wolę tej książki kryminałem nie nazywać ? owszem, są tam wątki detektywistyczne, ale jeśli ktoś będzie to czytał z nastawieniem na „typowy kryminał”, taki, w którym na końcu detektyw tłumaczy wszystkie niejasności, może się rozczarować. Używając porównania filmowego: „Niepełnia” jest w takim stopniu kryminałem, w jakim kryminałami są filmy Davida Lyncha, np. „Zagubiona autostrada”. Wolę nazywać ten gatunek „czymś dziwnym” ? określenie może mało profesjonalnie brzmiące, ale na prywatny użytek sprawdza się nieźle. I dobrze oddaje to, że ta powieść w założeniu miała być, no cóż, dziwna właśnie…

Twoja książka wytrącała mnie z rzeczywistości, momentami gubiła i zwodziła. Jak tobie udało się w niej nie pogubić?

Autorowi jest zdecydowanie łatwiej, bo on od początku wie, o co w tym wszystkim chodzi i dokąd zmierza opowieść. Poza tym czytelnik i autor widzą książkę w zupełnie inny sposób ? dla tego pierwszego to doświadczenie bardziej… linearne, polegające na odkrywaniu kolejnych elementów w miarę czytania. Dla autora to bardziej jak obserwacja wywoływanego zdjęcia, kiedy obraz, początkowo niejasny, stopniowo wyostrza się i nabiera szczegółów. Dwa doświadczenia, które trudno ze sobą porównać.

Czy miałaś plan na całość? Czy wszystko rozpisałaś?

Tak, od początku miałam plan i rozpisany każdy rozdział.

I tu pojawia się pytanie o styl pracy w ogóle: jak zabierasz się za pisanie? Jak przebiega cały proces?

Różnie to bywa. To znaczy, zawsze piszę z planem, czasem tylko ten plan jest bardziej, a czasem mniej szczegółowy ? to zależy od stopnia skomplikowania opowieści. W „Niepełni” akurat rozpisałam wszystko szczegółowo, bo to nie jest prosta historia.

„Niepełnia” jest powieścią szkatułkową, w zasadzie składa się ona z opowiadań. Co przychodzi ci łatwiej: pisanie opowiadań czy powieści?

Napisanie opowiadania zajmuje mi przeciętnie miesiąc, doliczając do tego wymyślanie fabuły oraz poprawki ? trzy miesiące. Powieść potrafię napisać w pół roku, a objętościowo taka forma jest kilka razy dłuższa niż opowiadanie. Wychodzi więc na to, że pisanie opowiadań jest trudniejsze, a przynajmniej bardziej czasochłonne.

Jak czułaś się, łącząc obie formy?

Nie wydaje mi się, żeby „Niepełnia” składała się z opowiadań ? owszem, każdy rozdział opowiada inną historię, ale żadna z nich nie jest samodzielna, tak naprawdę dopiero powiązanie ich w końcówce sprawia, że te poszczególne opowieści zyskują puenty i nabierają sensu. A przynajmniej takie było założenie…

Czy nielinearna fabuła przysporzyła ci więcej przyjemności czy trudności?

W tym przypadku jedno przekłada się na drugie, bo im więcej trudności, tym większa przyjemność, kiedy się te trudności pokona.

Mam wrażenie, że piszesz bardzo dużo, książki wydajesz regularnie. Co cię motywuje, literacko napędza?

Do piszących „bardzo dużo” autorów mi daleko, przeciętnie udaje mi się pisać jedną książkę rocznie, a to jest taka solidna średnia ? ani dużo, ani mało. A motywuje mnie zwyczajnie to, że ja lubię pisać. Lubię wymyślać historie, lubię je zapisywać i lubię nawet poprawiać, patrząc, jak surowy materiał stopniowo coraz bardziej przypomina „prawdziwą książkę”. Jasne, są w tym wszystkim momenty cierniste, kiedy człowiek ma dość i najchętniej zająłby się czymś innym, ale tych dobrych wciąż jest tyle, że mogę uczciwie powiedzieć, że moja praca sprawia mi przyjemność.

Bawisz się gatunkami, chętnie czerpiesz z fantastyki, kryminału, grozy. Czy taka różnorodność sprawia ci frajdę?

To z jednej strony faktycznie jest różnorodność, a z drugiej nie do końca, bo w większości moich książek pojawiają się podobne elementy, np. zazwyczaj jest w nich jakaś tajemnica i mniej lub bardziej wyeksponowane elementy „detektywistyczne”. Wydaje mi się, że to dość sensowny sposób, bo z jednej strony trzymam się tematów, które mnie interesują, a z drugiej ? na tyle często zmieniam konwencję, żeby się nie nudzić przy pisaniu.

Nad czym obecnie pracujesz?

Pracuję nad powieścią młodzieżową, czyli trzecią częścią przygód Niny ? bohaterki znanej już z „Tajemnicy Diabelskiego Kręgu” i „Tajemnicy Nawiedzonego Lasu”.

Rozmawiała: Milena Buszkiewicz
fot. Mikołaj Starzyński

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: wywiady