Co zrobić, żeby nobliści zyskali na autentyczności i stali się bardziej zrozumiali ? wywiad ze Sławomirem Koprem

11 października 2019


Nobel dla Olgi Tokarczuk sprawił, że o przyznawanej w Szwecji nagrodzie mówi dzisiaj cała Polska. Do tej pory dorobiliśmy się jedynie kilku noblistów, z czego większość zdobyła medale w dziedzinie literatury. Dzięki swym osiągnięciom prawie wszyscy trafili na pomniki i karty podręczników. Zapominamy jednak, że byli zwykłymi ludźmi. W książce „Nobliści skandaliści”, opublikowanej przez Wydawnictwo Harde, historyk Sławomir Koper opowiada o polskich laureatach Nagrody Nobla. Nie koncentruje się jednak na ich osiągnięciach naukowych czy literackich, lecz przedstawia ich życie codzienne. Związki miłosne, zdrady, potknięcia, rodzinne dramaty. Dlaczego opisuje ich akurat w ten sposób? Jak twierdzi autor, zaglądanie do alkowy, kuchni i portfela noblistów sprawi, że więcej ludzi zainteresuje się tym, co najważniejsze z punktu widzenia literatury czy nauki. Zapraszamy do lektury wywiadu ze Sławomirem Koprem.

Magda Kaczyńska: We wstępie wspomina pan, że zawsze chciał napisać książkę o życiu prywatnym polskich noblistów. Co daje ? poza zaspokojeniem ciekawości ? niepodręcznikowa wiedza o wybitnych postaciach?

Sławomir Koper: Przede wszystkim daje prawdziwy wizerunek osoby, którą zna się tylko z podręczników. Bez stawiania na pomniki, bez posypywania „dydaktycznym lukrem”. To przecież byli normalni ludzie, a jak ich tak przedstawimy, tylko zyskają na autentyczności i staną się bardziej zrozumiali.

Pominął pan w książce postać Lecha Wałęsy, laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Dlaczego?

Każdy tekst o Lechu Wałęsie ma obecnie podtekst polityczny. A ja polityki nienawidzę i staram się jej unikać. Poza tym o Wałęsie prywatnie już dużo pisali Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz, a do tego jeszcze opublikowała swoje wspomnienia Danuta Wałęsowa. Nic nowego bym nie dodał, nie warto zatem powtarzać po innych.

Książka „Nobliści skandaliści” autorstwa Sławomira Kopra.

Chwalimy się siedmioma Noblami, ale noblistów posiadających obywatelstwo polskie, którzy zdobyli wykształcenie w naszym kraju i posługiwali się językiem polskim było więcej. Dlaczego o nich w Polsce nie mówimy?

Zadecydowały względy polityczne z czasów PRL, a potem o nich zapomniano. Duży wpływ miało też ich pochodzenie, z reguły byli narodowości żydowskiej. Ale uznałem, ze jeden z nich, Józef Rotblat, wart jest większej uwagi. Dlatego poświęciłem mu epilog, który rozrósł się do pełnoprawnych rozmiarów rozdziału.

Skupił się pan na historii jednego spośród tych „12 zapomnianych”. Co pana tak bardzo zainteresowało w postaci Józefa Rotblata?

Może dlatego, że do końca życia pięknie mówił po polsku, bez śladu akcentu.

Józef Rotblat w swoim gabinecie.

Maria Skłodowska-Curie to jedyna kobieta w historii Nagrody Nobla, która dwukrotnie otrzymała tę nagrodę (z chemii i fizyki). Albert Einstein skupiał się jednak nie tylko na jej genialnym umyśle. Mówił o niej: „Tyle erotyzmu nie widziałem w oczach żadnej kobiety”. Jaką była kobietą?

Nieszczęśliwą przede wszystkim. Kochała głównie naukę, a jej mąż, Piotr podobnie. Bardzo źle, że zginął w wypadku, byli dla siebie stworzeni.

Romans z Paulem Langevinem omal nie pozbawił jej drugiego Nobla. Uważała, iż ma prawo do osobistego szczęścia, realizacji pasji, życia według swoich reguł?

Każdy ma prawo do osobistego szczęścia. Szukała go w ramionach Langevina, szkoda, że on okazał się słabym mężczyzną. Jaki normalny facet będzie tolerował, że żona dyscyplinuje go za pomocą metalowego krzesła? A do tego jeszcze w ten sam sposób teściowa i szwagierka? A on nie tylko nie potrafił spacyfikować sytuacji, ale nawet nie wyrzucił tego nieszczęsnego krzesła z domu? Ale Marię fascynował jego mózg, był bowiem genialnym naukowcem. I do tego przystojnym mężczyzną?.

Jaką była matką? Podobno jej relacje z córką Ewą, która nie podzielała naukowych pasji rodziny, były skomplikowane?

Chyba oczekiwała od swoich córek zbyt wiele. Zresztą starsza realizowała się w nauce, ale młodsza wybrała inną ścieżkę życia. Maria długo nie potrafiła tego zaaprobować, inna sprawa, że raczej nie była najlepszą matką. Raczej mało czułą, dla niej faktycznie nauka i badania były najważniejsze.

Maria Curie-Skłodowska w swoim laboratorium w Paryżu (fot. Wikimedia Commons).

Matka Henryka Sienkiewicza starała się wyperswadować przyszłemu nobliście pierwsze literackie próby, mówiąc: „Kraszewskim przecież nie będziesz. I z pióra nie wyżyjesz”. Nie miała racji, prawda?

Cóż, matki nie zawsze właściwie oceniają swoich potomków. Zachowując właściwe proporcje, moja też nie wierzyła, że zostanę pisarzem i będę żył z pióra.

Poza Heleną Modrzejewską w życiu Sienkiewicza było pięć kobiet, każda o imieniu Maria. Trzy razy był żonaty. Za każdym razem z Marią. Jego drugie małżeństwo wywołało gigantyczny skandal. Dlaczego?

Zawiniło kilka czynników. Przede wszystkim fatalna teściowa, Helena Wołodkowiczowa. To była straszna kobieta. Do tego wybranka Sienkiewicza, młodsza od niego o 27 lat, była całkowicie podporządkowana swojej groźnej opiekunce. Na domiar złego pisarz był podczas ślubu i podróży poślubnej chory i nie potrafił skonsumować małżeństwa. Jak przystało na rasowego faceta bardzo się z tego powodu stresował, zamiast spokojnie poddać się terapii. A gdy usłyszał, ze teściowa oskarża go impotencję, stracił kompletnie kontrolę nad sobą. No i nic z tego nie wyszło, małżeństwo zostało unieważnione. A, że teściowa nie należała do osób dyskretnych, to wybuchł gigantyczny skandal. Sienkiewicz należał bowiem już wówczas do celebrytów swojej epoki?.

Był członkiem honorowym Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Jeździł na rowerze?

Tak i raz z tego powodu poważnie rozbił sobie głowę. Później już unikał tego rodzaju eskapad.

Henryk Sienkiewicz z dziećmi (fot. Archiwum Marii Korniłowiczowej / Polona).

Droga Władysława Reymonta do Nobla była kręta? Miał być organistą jak ojciec. Ukończył krawiecki kurs czeladniczy, ale krawcem nie został. Występował w wędrownej trupie aktorskiej, pracował jako dozorca, robotnik kolejowy? Niespokojny duch?

Raczej szukał swojego miejsca na świecie. A przy okazji sposobu na zarabianie na życie.

Interesował się spirytyzmem…

Nie był w tym odosobniony, taka była epoka. Wszyscy wierzyli w duchy, ektoplazmę i tego rodzaju fenomeny. Marszałek Piłsudski także brał udział w seansach spirytystycznych i nikt się temu nie dziwił. A przecież Komendant uchodził za realistę twardo stąpającego po ziemi.

Władysław Reymont z żoną Aurelią w ogrodzie (fot. Biblioteka Narodowa / Polona).

Można powiedzieć, że szczęście uśmiechnęło się do Reymonta dwa razy. Kiedy dostał nagrodę Nobla, wygrywając z Tomaszem Mannem, i wcześniej, gdy ranny w katastrofie kolejowej otrzymał odszkodowanie. To wydarzenie zmieniło jego życie?

Wyłudził ogromne odszkodowanie fałszując dokumenty. Ale dzięki temu mógł poświęcić się wyłącznie pracy literackiej. A skoro dzięki temu powstały takie arcydzieła jak „Chłopi”, to czy można go potępiać?

Podobno był miernej urody i równie mało interesującej aparycji. Jak układały się jego relacje z kobietami?

Cóż, talent literacki jest potężnym afrodyzjakiem. Chyba tylko muzycy mają większy. Reymont nie narzekał na brak powodzenia?

Czesław Miłosz.

„Panie Boże, lubiłem dżem truskawkowy / I ciemną słodycz kobiecego ciała. / Jak też wódkę mrożoną, śledzie w oliwie (?)”. Pochwała zmysłowej urody świata z wiersza innego noblisty ? Czesława Miłosza. Miłosz kochał żyć?

Jak najbardziej. A do tego najwyżej cenił wódkę i kobiety.

Środowisko literackiej przedwojennej Warszawy uważało Miłosza ? co jak mówił poeta, go poniżało ? za chłopczyka Iwaszkiewicza. Jak układała się relacja tych dwóch wielkich przedstawicieli polskiej literatury?

Podobno młodzi literaci w przedwojennej Warszawie mieli dwie drogi kariery. Jedna wiodła przez łóżko Nałkowskiej, druga przez posłanie Iwaszkiewicza. Miłosz wybrał tą drugą możliwość, tak przynajmniej można wywnioskować z dzienników skamandryty. Trzydzieści lat później wspominał, że w pewną majową noc w Wilnie „chędożył Czesia Miłosza”. Pan Jarosław w swoich „Dziennikach” raczej nie konfabulował. Inna sprawa, ze miał do wyboru wówczas jeszcze Putramenta, ale Miłosza uznał za przystojniejszego, a poza tym obdarzonego większym talentem.

Poeta pisał też o pierwszej żonie Janinie: „Kochałem ją, nie wiedząc, kim była naprawdę. / Zadawałem jej ból, goniąc za moją ułudą. / Zdradzałem ją z kobietami, jej jednej wierny. / Zaznaliśmy wiele szczęścia i wiele nieszczęścia”. Pięknie i czule. Zachowywał się wobec niej zawsze pięknie i czule?

Raczej nie. Zostawił ją z dwójką małych dzieci w USA, a sam romansował we Francji. Fakt, nie mógł dostać wizy, ale jednak. A potem w Berkeley, gdy Janina chorowała, miał sporo romansów ze studentkami. Poza tym koncentrował się na pisaniu i nawet takie rzeczy, jak wymiana oleju w samochodzie, były na jej głowie. A przecież była osobą utalentowaną, inteligentną, jednak całkowicie poświęciła się rodzinie.

Wisława Szymborska (fot. John Albert Jensen).

Wisławy Szymborskiej nie da się nie lubić. Skąd się to bierze?

Zawsze była sobą, z ogromnym dystansem do własnej osoby. I to jej poczucie humoru?

Adam Zagajewski mówił, że „(?) w sposób niezmiernie silny była sobą; nie dało się jej pomylić z nikim innym”. Jak pan to rozumie?

Nic dodać, nic ująć. Po prostu szczera prawda.

Mężczyźni Wisławy Szymborskiej. Ten pierwszy ? Adam Włodek, i ten drugi, najważniejszy w jej życiu ? Kornel Filipowicz. Jakie to były miłości?

Wielkie, ale każda inna. Pierwsza zakończyła się rozwodem, chociaż pozostali w dobrych stosunkach. To jednak była klasa obojga. Natomiast Kornel był miłością dojrzałą, największą, dlatego byli ze sobą przez wiele lat, aż do jego śmierci. Ale nigdy nie zamieszkali razem, być może dlatego ta miłość przetrwała?

Sądzi pan, że zaglądanie do alkowy, kuchni i portfela noblistów, sprawi, że więcej ludzi zainteresuje się tym, co najważniejsze z punktu widzenia literatury czy nauki?

Mam wrażenie, że tak. Miałem już takie sygnały, że po moich książkach wypożyczano pamiętniki czy dzienniki, z których korzystałem. I to jest najważniejsze, ja przecież chcę być tylko popularyzatorem historii, którą naprawdę uwielbiam?

Rozmawiała: Magda Kaczyńska

Tematy: , , , , , , , , , ,

Kategoria: wywiady