Chciałbym zbadać polskie korzenie Rebusa – wywiad z Ianem Rankinem

31 maja 2022

Wielbiciele twórczości Iana Rankina mają powody do zadowolenia. Wraz z polskim wydaniem powieści „Wszyscy diabli” rozpoczyna się także cykl wznowień całej serii o Johnie Rebusie. Czytelnicy będą tym samym mogli na nowo prześledzić trwającą od 35 lat śledczą odyseję inspektora edynburskiej policji. Uznaliśmy, że to dobry moment, by porozmawiać z autorem.

Sebastian Rerak: Przyznał pan kiedyś, że największym strachem napawa pana pusta kartka papieru. Czy to oznacza, że jest pan uodporniony na strach wobec najbardziej nawet przerażających zbrodni?

Ian Rankin: Nie, boję się przestępstw tak jak wszyscy. Na przykład tego, że ktoś ukradnie moje dane i wyczyści mi konto bankowe, włamie się do mojego domu, żeby mnie sterroryzować, albo napadnie po zmroku w jakiejś ciemnej ulicy. Obawiam się też niepoczytalnych i skorumpowanych polityków, którzy mogą doprowadzić całą planetę do katastrofy. A jak sobie radzę z tymi fobiami? Pisząc o nich!

Seria o Johnie Rebusie to pana najbardziej znane dzieło, dla wielu wręcz tożsame z pana twórczością. Odpowiada panu taki stan rzeczy?

Zawsze mówię, że jeśli przyjdzie mi do głowy pomysł na książkę niepoświęconą Rebusowi, to ją napiszę, ale póki co podoba mi się oglądanie świata jego oczami. Wykorzystuję Rebusa do tego, by eksplorował dla mnie Edynburg i Szkocję. Trudno mi wyobrazić sobie lepszą literaturę niż powieść kryminalna. Zawiera wszystko – wielkie tematy i wielkich bohaterów, jest atrakcyjna i ekscytująca dla czytelnika, ale też poddaje wiwisekcji społeczeństwo i kulturę. Pokazuje, jak bardzo zepsute mogą być w samym środku.

Polskiej edycji doczekali się właśnie „Wszyscy diabli”, w Wielkiej Brytanii oryginalnie wydani przed blisko sześcioma laty. Jak z perspektywy czasu ocenia pan tę powieść?

Lubię ją, podobało mi się pisanie jej. Zalążkiem fabuły była prawdziwa historia, którą przeczytałem w jednej z gazet. Okazało się, że gangsterzy z całego świata piorą brudne pieniądze w Szkocji, korzystając z kruczka w miejscowym prawie. Zafascynowało mnie to i postanowiłem o tym napisać. Kolejnej intrygi dostarczyła mi nierozwikłana sprawa pewnego morderstwa. No i wprowadziłem do powieści słynnego muzyka, bo zarówno ja, jak i Rebus kochamy rocka!

W tej części cyklu odzywają się problemy Rebusa ze zdrowiem. Chciał pan przypomnieć, że on także jest kruchą i zniszczalną postacią?

Problemy zdrowotne Rebusa to wina mojej żony! Powiedziała mi pewnego razu: „Rebus jest stary, nigdy nie dbał o siebie, powinien mieć już jakieś dolegliwości”. Przedyskutowałem więc sprawę z przyjacielem żony, który jest lekarzem – spytałem, co może dolegać Rebusowi. Nie jest on w końcu Supermanem, starzeje się i słabnie. I to mi się podoba, bo czyni go bardziej prawdziwym, a mnie dostarcza nowych wyzwań. Nie mogę popaść w samozadowolenie, bo z każdą książką mój bohater zmienia się w jakiś sposób.

Sam przyznaje pan, że uczynił Rebusa trochę za starym w pierwszej powieści, „Supełkach i krzyżykach”. Może jednak przydaje mu to charakteru? W końcu musi jakoś radzić sobie ze świadomością upływu czasu.

Myślę, że Rebus na emeryturze jest fascynującym bohaterem. Nie może już liczyć na pomoc całego aparatu policyjnego. Zadaje sobie też pytania: „Czy nadal jestem ważny? Czy mam jakąś użyteczną rolę do odegrania w świecie?”. Podczas gdy on staje się coraz starszy i słabszy, świat dookoła zmienia się z zawrotną prędkością. Myślę, że stary Rebus ma w sobie wiele ze mnie.

Cała seria jest właśnie wznawiana w Polsce. Czy czytanie kolejnych jej części daje dobry wgląd w rozwój pana pisarstwa?

Mam nadzieję, że cykl o Rebusie jest atrakcyjny, kiedy czyta się go w kolejności chronologicznej, ale nie jest to warunek konieczny. Pierwsze siedem książek było dla mnie praktyką – uczyłem się rzemiosła, a także zdawałem sobie sprawę z tego, co jest dozwolone, a co zabronione w powieści kryminalnej. Nabrałem pewności siebie w trakcie pracy nad „Czarnym i niebieskim”, ale przy „Pożegnalnym bluesie” Rebus osiągnął wiek emerytalny i zaprzestałem pisania o nim na kolejne pięć lat. Bardzo ucieszyłem się, gdy znalazłem sposób, aby przywrócić go „do służby”.

Bardzo szczegółowo opisuje pan w swoich książkach pracę policji. To na pewno dodaje realizmu, ale chyba niełatwo zrobić to w sposób ciekawy dla czytelnika?

Prawdziwa praca policji może być istotnie bardzo nudna. Może też trwać bardzo długo, zanim sprawa zostanie rozwiązana. W swoich powieściach staram się to przedstawiać, skupiając się jednak na co bardziej emocjonujących momentach, w których odkrywane są ślady i dochodzi do przełomów. Sporym wyzwaniem jest dla mnie bycie na bieżąco z nowymi technologiami i technikami. Muszę być także świadomy praw i zasad przestrzeganych przez policję.

Jest pan uznawany za jednego z ważniejszych autorów tartan noir. Pana zdaniem jest to relewantny nurt czy tylko wygodna etykietka dla recenzentów?

Termin tartan noir był na pewno przydatny dla promocji szkockiego kryminału i dla podkreślenia, że ma on więcej wspólnego z amerykańskim miejskim kryminałem niż z angielską powieścią w duchu Agathy Christie. W rzeczywistości jednak nie każdy szkocki kryminał jest mroczny, gotycki i przesiąknięty przemocą i krwią. Może przydałby się nam jakiś nowy slogan promocyjny?

Znane jest pana uwielbienie dla Muriel Spark i Roberta Louisa Stevensona. Czy celowo szukał pan inspiracji poza kryminałem?

Nigdy nie planowałem zostać autorem kryminałów. Studiowałem literaturę szkocką na uniwersytecie, a pierwsza książka o Rebusie miała być w założeniu nowym odczytaniem „Doktora Jekylla i pana Hyde’a”. Przed napisaniem „Supełków i krzyżyków” nie przeczytałem nawet żadnego kryminału (z wyjątkiem twórczości Williama McIlvanneya, który popełnił trzy powieści kryminalne, ale sam nie uważał się za pisarza tego gatunku). Moje inspiracje były więc nietypowe, ale z czasem zacząłem doceniać takich autorów, jak Ruth Rendell, James Ellroy czy Lawrence Block.

Dorastał pan w ciekawym środowisku Edynburga schyłkowych lat 70., zaludnionym przez punków, skinheadów, chuliganów piłkarskich i osobników jakby wyjętych z „Mechanicznej pomarańczy”. Wspomnienia tych czasów nadal są w panu żywe?

O tak, lata 70. były bardzo interesującą, ale i niespokojną epoką. Było mnóstwo alkoholu (i wcale nie tak wiele narkotyków) oraz masa nastoletniej przemocy związanej z walką gangów i piłką nożną. Opisywałem to wszystko już jako małolat, siedząc w swoim pokoju. Kiedy miałem piętnaście lat, przeczytałem „Mechaniczną pomarańczę”, a ta zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Uświadomiła mi, że dzieło literackie może podejmować temat przemocy bez uciekania się do sensacjonalizmu.

Podobno celowo postanowił pan nie wspominać w swoich nowych utworach o Covid-19?

Covid sprawiłby, że książka szybko się zestarzeje, podobnie zresztą jak każde inne wydarzenie historyczne. W rzeczywistości jednak nowa powieść o Rebusie rozgrywać się będzie w momencie trwania pandemii. Czytelnicy mogą się więc spodziewać nawiązań.

Wśród fanów serii o Rebusie jest m.in. premier Szkocji Nicola Sturgeon. Jaki jest pana stosunek do Szkockiej Partii Narodowej i szkockiego separatyzmu?

Jestem członkiem Partii Pracy i pragnę zmian w całym Zjednoczonym Królestwie, nie tylko w Szkocji. Jeśli Szkocja opowie się za niepodległością, będę oczywiście starał się ją w tym wspierać. Póki co wolałbym jednak, abyśmy skupili się na gospodarce i środowisku naturalnym.

Czy jest szansa, że zawita pan do Polski?

Z powodu covidu nie mam żadnych planów związanych z trasami promocyjnymi w najbliższej przyszłości. Ale kto wie, co stanie się później? Jeśli dostanę zaproszenie na jakiś festiwal, to w miarę możliwości postaram się przyjechać. I zbadać polskie korzenie Rebusa!

A czy jest szansa, że zespół Best Picture, który współtworzył pan z zaprzyjaźnionymi pisarzami, powróci jeszcze na scenę?

Best Picture zagrał ostatni koncert w grudniu 2019 roku. Od tamtego czasu nie spotkaliśmy się nawet w pełnym składzie. To zbyt długa przerwa jak dla zespołu, więc nie mam pojęcia, czy zejdziemy się na nowo, by jeszcze kiedyś wystąpić. Wątpię też, aby moje umiejętności wokalne się polepszyły.

Rozmawiał: Sebastian Rerak
fot. (1) The Page One/YouTube, (2) First Minister of Scotland/Flickr

Tematy: , , , , , , , , , , ,

Kategoria: wywiady