Żywoty paralelne Archiego – recenzja książki „4 3 2 1” Paula Austera

19 lipca 2018

Paul Auster „4 3 2 1”, tłum. Maria Makuch, wyd. Znak
Ocena: 7 / 10

„Co takiego odlicza autor w tytule?” – mogłaby spytać osoba trzymająca w ręku książkę. Jak niebawem się przekona, powieść ma czterech bohaterów; są to: Archibald Isaac Ferguson, Archi, Ferguson i Archi Ferguson. Choć to nie do końca tak. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że na niespełna ośmiuset pięćdziesięciu stronach Paul Auster opowiada o nich wszystkich razem i każdym z osobna, ponieważ jest to jedna i ta sama osoba, ale w czterech wydaniach.

Treść powieści stanowią żywoty paralelne Archibalda „Archiego” Fergusona, chłopca urodzonego w 1947 roku w rodzinie rosyjsko-żydowskiej osiadłej w New Jersey. Punkt wyjścia dla każdej „wersji” losów bohatera jest taki sam, fundamenty jego osobowości również: lubi kino, sport (szczególnie baseball i koszykówkę), ciekawi go polityka, a nade wszystko literatura. Każdy z czterech Archich postawił sobie za cel zostać w przyszłości wybitnym pisarzem. Istnieje również wiele innych zbieżności: dotyczy to zarówno osób, jak i szeregu wydarzeń. Jednakże relacje z napotkanymi ludźmi w poszczególnych wersjach historii bohatera bywają odmienne, podobnie jak jego zaangażowanie w zdarzenia i wpływ, jaki na niego mają. Dlatego też gdzieś w trakcie tej wędrówki przez życie Ferguson dochodzi do rozwidleń, na których wybiera inne drogi (a raczej drogi wybierają jego, o czym później). Niektóre z tych dróg prowadzą do miejsc, w których zdany będzie na (nie)łaskę fortuny, w innych przypadkach świat zadziała subtelniej.

Decydujący wpływ na losy Fergusona mają nie jego własne wybory, ale dotykające go tragedie życiowe. Zamordowany ojciec, wypadek samochodowy powodujący utratę kciuka i palca… Można odnieść wrażenie, że człowiek u Austera jest jak skorupa orzecha dryfująca po oceanie, miotana falami. Ale czy ciekawsze nie byłoby większe zdanie się na Fergusona, a nie na bliżej niezidentyfikowane siły kosmosu? Pewnie czasami musiałby dokonywać wyboru miedzy dżumą a cholerą, ale przynajmniej byłyby to jego autonomiczne decyzje, a z ich rezultatami zmierzyłby się potem jako człowiek wolny, a nie podległy mrocznym siłom historii. Aczkolwiek w żadnej mierze nie jest to zarzut literacki, ale raczej światopoglądowy.

Archie Furguson, z jego inteligencją wolnomyśliciela, pasją do sztuki: literatury, muzyki, kina, fotografii, wydaje się w jakiś sposób pozostawać depozytariuszem wartości wyznawanych przez autora. I wszystko to, z czym się styka: wypadki, choroby, śmierć, małżeństwo, szkoła, sport, wojna, polityka, prawa obywatelskie, dziennikarstwo, problematyka rasizmu, sprawiedliwości, odbija się na jego postrzeganiu rzeczywistości. Auster najwyraźniej chciał stworzyć powieść kompletną, która pokazywałaby życie w pełni jego przejawów. Aczkolwiek spośród mnogości podejmowanych tematów da się wyodrębnić te główne, na których skupia się fabuła.

Bardzo duża część książki poświęcona jest relacjom damsko-męskim (ale też związkom jednopłciowym), wliczając seks (opisy intymnych kontaktów są odważne – być może dla niektórych czytelników nazbyt odważne – ale daleko im do zwykłego „świntuszenia”, trudno zarzucić Austerowi upodobanie do pornografii) i życie rodzinne (nie tylko Fergusona i jego najbliższych, ale też wujostwa, kuzynów i innych, przez co czytelnik spogląda na nich wszystkich nie jak na ludzi znikąd, z ledwie zarysowaną linią genealogiczną, ale postacie głęboko osadzone w historii swych przodków, która czasami służy za antytezę dalszych losów).

Jednym z ważniejszych tematów powieści jest też z pewnością pochodzenie i wszystko, co z niego wynika. Fergusonowie byli żydowską rodziną. Senior rodu przybył do Ameryki z Mińska w styczniu 1900 roku. Nazywał się Reznikoff. W mniemaniu jego przyjaciela takie nazwisko nie cieszyłoby się poważaniem w nowym kraju, dlatego zaproponował mu, żeby zmienił je na Rockefeller. Powód, dla którego dziadek Archiego ostatecznie zdecydował się na Ferguson, ma związek z lingwistycznym dowcipem (na styku języków jidysz i angielskiego). Prawdą jest, że dla rodziny bohatera religia nie była bardzo istotna, ale dla ludzi wokół nich miała niemałe znaczenie.

W powieści „4321” sporo miejsca zajmuje też literatura, która stanowi niezwykle istotną część życia bohatera. Wręcz częściowo kształtuje jego światopogląd. Dość powiedzieć, że tytuły wymieniane przez Archiego oraz jego przyjaciół mogą stanowić interesującą listę lektur dla wszystkich miłośników beletrystyki. Warto też wspomnieć o Nowym Jorku, ukochanym mieście Archiego, które jest częścią jego tożsamości. Z powodzeniem można uznać je za jednego z bohaterów książki. Duża część historii rozgrywa się w tej potężnej aglomeracji, choć nie brak i wycieczek do mniejszych miast.

Szeroki zakres tematyczny powieści dla niektórych czytelników może stanowić pewien mankament. W pewnym momencie mogą oni odnieść wrażenie, że wszystkiego jest za dużo, zbyt gęsto. Z uwagi na strategię fabularną polegającą na stworzeniu czterech odmiennych historii tego samego człowieka książka wymaga maksymalnego skupienia, a niekiedy nawet notesu, aby rozpisać sobie, czym skutkują poszczególne wydarzenia w każdej z opowieści, której wersji Archiego ojciec był wziętym przedsiębiorcą a której – właścicielem małego biznesu, w której historii Amy jest w nim zakochana, a w której nie i tak dalej… Pytanie tylko, czy każdy będzie chciał czytać czterokrotnie historię bohatera i spamiętywać lub zapisywać różnice? Na szczęście Auster wspaniałe buduje narrację. Językowo powieść jest doskonała, tyle że jej niemalże epicki rozmach może czasem przytłaczać.

Rafał Siemko

Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje