Zderzenie kultur, rozdzielenie światów – recenzja komiksu „Czarne serce” Łukasza Godlewskiego

15 marca 2025

Łukasz Godlewski „Czarne serce”, wyd. Best Comics
Ocena: 8 / 10

„Czarne serce” to wśród polskich komiksów tytuł niecodzienny, choćby ze względu na wybór fabularnych lokalizacji leżących daleko poza granicami naszej ojczyzny. Jak widać, autorska odwaga popłaca i dzięki temu dostaliśmy opowieść będącą efektowną rozrywką dla myślących czytelników.

Łukasz Godlewski być może nie jest powszechnie rozpoznawalną postacią na polskim rynku komiksowym, ale każdy tytuł w jego dotychczasowym dorobku z pewnością zasługiwał na uwagę odbiorców. Szerzej dał się poznać czytelnikom za sprawą „Mistrza” – horroru z elementami lovecraftowskiej grozy, którego publikację sfinansowano w ramach zbiórki na platformie Kickstarter. Na twórczość Godlewskiego istotny wpływ ma fakt, że jego partnerką życiową jest ceniona autorka komiksowych opowieści niesamowitych Unka Odya. Wyraźnie bowiem widać duch pokrewieństwa w zainteresowaniach i tematyce komiksów obojga artystów – „Malarz” jest zresztą połączony z uniwersum „Broma”, czyli nagradzanej serii małżonki. Unka Odya stoi również za charakterystyczną typografią tytułu na okładce „Czarnego serca”.

Wydanie najnowszego komiksu Łukasza Godlewskiego także zostało sfinansowane na Kickstarterze. Autor umiejętnie zorganizował kampanię i podsycał ciekawość czytelników tematyką i przykładowymi planszami z „Czarnego serca”. Te ostatnie pokazywały odmienną od „Malarza” kolorystykę, co może dziwić, bo historia rozgrywa się w tym samym uniwersum i pojawiają się znani już z niego bohaterowie. Jednak miejsce akcji jest zupełnie inne, podobnie pierwszoplanowe postacie. Ich świat skąpany jest w mrocznych odcieniach czerwieni i szarości, co z miejsca sugeruje ciężki nastrój opowieści. Historia zaczyna się w Denver, czyli w adekwatnie ponurym amerykańskim mieście, by następnie przenieść się do Indii, które popkulturowo w XXI wieku najbardziej kojarzą się z Bollywood, ale mają również ciemną stronę, czego dowiodły takie książki, jak „Biały tygrys” Aravinda Adigy czy „Shantaram” Gregory’ego Davida Robertsa. I właśnie to oblicze pokazuje w „Czarnym sercu” Łukasz Godlewski, dokładając do tego nadnaturalne okoliczności.

Siostry Vicky i Claire, obie pracujące w tej samej korporacji w amerykańskim mieście, to wiodące postacie opowieści. Od początku widać, że ich relacja nie jest łatwa. Kochają się, ale jednocześnie są od siebie uzależnione, dusząc w sobie różne wzajemne żale i pretensje. W dniu, kiedy wspólnie ruszają w miasto, by wziąć udział w aukcji tajemniczych artefaktów, ich życie diametralnie się zmienia. Wprawdzie na okładce komiksu widzimy tytułowe czarne serce, ale równie ważnym elementem fabuły jest zagadkowa szkatułka – przedmiot pożądania wielu kolekcjonerów, który ponoć zapewnia moc niezwykłych doznań, a w rzeczywistości otwiera wrota do okrutnego, bezlitosnego świata. Ów inny świat zaważy na przyszłych losach obu sióstr, a samą historię przeniesie w mroczne, indyjskie realia.

Dla wielu czytelników „Czarne serce” będzie przede wszystkim mieszanką „Hellraisera” z hinduskimi wierzeniami. Co ciekawe, bóstwa i postacie z hinduskich legend pasują jak ulał do krwawej estetyki znanej z popularnego horroru Clive’a Barkera. Zresztą Łukasz Godlewski nie odżegnuje się od tych Barkerowskich wpływów, wręcz przeciwnie: wykorzystuje motywy z jego dzieła czy też dokonuje reinterpretacji i przeniesienia na inny teren z pełną świadomością fana i twórcy popkultury. Poszukiwania jednej siostry przez drugą (z pomocą sympatycznego policjanta z Detroit) wypełnione są dużą dawką akcji, a w walce z hinduskim kultem biorą udział również bohaterowie o polskim rodowodzie.

„Czarne serce” to jednak coś więcej niż tylko międzynarodowy horror pokazujący zderzenie różnych światów i kultur. Te wszystkie atrakcje nie przyćmiewają intensywnej od emocji opowieści o relacji dwóch sióstr, o ich wspólnym świecie, który nagle ulega rozdzieleniu. Mamy tu do czynienia z pogłębionym obrazem wzajemnych wyrzeczeń, niezrozumienia, ale też miłości – nie ma opcji, żeby ta mieszanka nie wybuchła. To zatem także ujęta metaforycznie opowieść o skomplikowanym siostrzanym związku, który jest ozdobą tego albumu. A tytuł i jego graficzną interpretację na okładce można też uznać za swoiste podsumowanie tej relacji.

Ozdobą komiksu – zapewne wbrew opinii części czytelników – jest również jednostajna oprawa graficzna skąpana w odcieniach dwóch kolorów. Podobnie jak siostrzane emocje potrafi w newralgicznych momentach nabrać mocy i eksplodować feerią dodatkowych barw, które pokazują wpływ wspomnianego już drugiego świata. Pod względem zastosowanej kolorystyki jest to zatem bardzo przemyślana historia, w której musimy być gotowi na skoki fabularnego i graficznego napięcia. A że „Czarne serce” ma jeszcze więcej do zaoferowania, szczególnie w temacie Indii, dowiemy się nie tylko z dodatków autora, ale także z artykułu dołączonego na końcu albumu. „Mroczna strona Indii” Mikołaja Kołyszki uzupełnia naszą wiedzę na temat tamtejszych realiów i pozwala lepiej zrozumieć fabułę i intencje Łukasza Godlewskiego. Udał się ten komiks polskiemu autorowi.

Tomasz Miecznikowski


Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje