Zbrodnia i kara w świecie miecza i sandałów – recenzja trylogii „Złoty pył”, „Gorzkie wino”, „Woskowa maska” Jakuba Szamałka
Jakub Szamałek „Złoty pył”, „Gorzkie wino”, „Woskowa maska”, wyd. W.A.B.
Ocena: 7,5 / 10
Lubię kryminały, które poza wciągającą i inteligentną zagadką proponują coś więcej. Gdy intryga i śledztwo to tylko pretekst do pokazania pełnego zakłamania małomiasteczkowego społeczeństwa, wielkomiejskiej znieczulicy czy mrocznych sekretów, które ukrywają najporządniejsi obywatele. Krótko mówiąc: sceneria, w której rozgrywa się akcja kryminalnej powieści, jest równie ważna, co sama fabuła. Udowodniono to już niejednokrotnie – od Agathy Christie, która wysyłała pannę Marple na angielską prowincję, przez całą masę popularnych skandynawskich autorów kryminałów, po Marka Krajewskiego, który dzięki osadzeniu akcji w Breslau sprzed dekad zapoczątkował modę na kryminały retro. Jakub Szamałek, którego trylogia będzie przedmiotem tej recenzji, również proponuje coś oryginalnego – kryminały osadzone w czasach antycznej Grecji.
Jakub Szamałek, z wykształcenia archeolog, który doktoryzował się na uniwersytecie w Cambridge, znany jest dziś jako storyteller maczający palce w scenariuszach do gier „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, „Gwint” czy „Cyberpunk 2077”. Na podstawie jego współczesnej serii thrillerów w 2023 roku nakręcono film „Ukryta sieć”. Głośno było też o powieści „Stacja”, która ma ukazać się zimą 2025 roku w Stanach Zjednoczonych. Szamałek zadebiutował w 2011 roku powieścią „Kiedy Atena odwraca wzrok”, otwierającą trylogię o Leocharesie, której kolejne odsłony wydawał co dwa lata („Morze Niegościnne” – 2013 rok, „Czytanie z kości” – 2015 rok). Książki te od dawna były niedostępne, dlatego Wydawnictwo W.A.B. postanowiło je przypomnieć. Nowe edycje posiadają zmienione tytuły – kolejno: „Złoty pył”, „Gorzkie wino” i „Woskowa maska”. Czy lata po pierwszej publikacji grecka trylogia wciąż robi wrażenie i potrafi zaskoczyć czytelnika?
Tym, co pierwsze rzuca się w oczy po zapoznaniu się z całą trylogią, to fakt jak Szamałek rozwinął się jako autor na przestrzeni tych trzech powieści. Debiut, przypomniany pod tytułem „Złoty pył”, to jeszcze niepewne stąpanie po literackim gruncie – z jednej strony zachowawcze, z drugiej nieco chaotyczne prowadzenie śledztwa z dużym naciskiem na wplatanie w fabułę komentarza na temat Aten z 430 roku przed naszą erą. Od początku widać, że opisywanie antycznego świata sprawia autorowi ogromną przyjemność, a drobiazgowość, z jaką to robi, zasługuje na uznanie. Jednocześnie Szamałek nie próbuje wybielić ani gloryfikować przeszłości – jasno pokazuje, że styl życia ateńczyków, postępujący w zastraszającym tempie upadek społeczeństwa, sprowadzi kiedyś na nich zagładę – i to szybciej niż później.
Brud i zgiełk miasta są oddane wiarygodnie, podobnie jak pewne zachowania bohaterów – z dzisiejszej perspektywy niekoniecznie chwalebne, zwłaszcza stosunek mężczyzn do kobiet (scena u lekarza to kwintesencja czarnego humoru). Tocząca się w tle wojna peloponeska, podobnie jak pojawiające się na dalszym planie postaci historyczne (jak Sokrates) dodają całości smaku i tym mocniej zakorzeniają fabułę w rzeczywistych realiach. Kryminalno-szpiegowska intryga, w której główny bohater, Leochares, musi powstrzymać spartańskiego szpiega sabotującego Ateny od środka, miesza się z kwestiami obyczajowymi (wątek problemów małżeńskich zostanie rozwinięty w drugim i trzecim tomie) i pytaniami o moralność w świecie, w którym detektyw pracuje na usługach największego autorytetu okolicznych mieszkańców, stopniowo osuwającego się w szaleńczą pogoń za władzą. Mimo że nie wszystko mi się w „Złotym pyle” podobało (nowy tytuł uważam za zbyt spoilerujący, a niektóre dialogi brzmiały za bardzo współcześnie), to doceniam bardzo niepozorną klamrę, w jaką została ubrana powieść. Debiut Szamałka zaczyna się i kończy od dymu. Nie wchodząc na grunt spoilerów, powiem tylko, że są to bardzo różne rodzaje tego zjawiska, które pokazują, jak trudną drogę przeszedł Leochares jako postać.
Najlepsza w trylogii greckich kryminałów Szamałka jest właśnie ewolucja postaci i świata przedstawionego – warunkują to zarówno wydarzenia historyczne, jak i fikcyjne fabuły kolejnych tomów. To nie przykład Herculesa Poirot czy Sherlocka Holmesa, którzy z zakończeniem każdej książki wracają do początkowego status quo i w kolejnej przygodzie są w zasadzie tacy sami. Leochares się starzeje, zmieniają się wyznawane przez niego wartości i warunki, w jakich żyje. Akcja środkowej części trylogii – „Gorzkiego wina” – przenosi się nad Morze Czarne, do królestwa Bosporu, gdzie bohater chce zacząć od nowa. Po porzuceniu pracy w ateńskim wywiadzie próbuje prostego życia. Nic z tego jednak nie wychodzi, bo gdy zamordowany zostaje ważny poseł, to właśnie ze względu na swoje umiejętności śledcze Leochares zostanie zmuszony do podjęcia dawnego zajęcia. Słowo „zmuszony” nie jest tu przypadkowe, bowiem zleceniodawca więzi mu rodzinę. Wątek ten wprowadza dodatkowe napięcie i sprawia, że waga śledztwa, przez wymiar osobisty, staje się większa. Tym samym Lamia, żona Leocharesa, prowadząca „od środka” dochodzenie na własną rękę, dostaje większą rolę, a my mamy wgląd w kolejny fragment życia dawnych Greków. Szamałek oddaje kobiecie sprawiedliwość, pokazując, że jest ona wielowymiarową postacią, co po lekturze tomu pierwszego wcale nie było tak oczywiste.
Tom trzeci, którego akcja ma miejsce dziewięć lat po „Złotym pyle”, to najlepsza część trylogii. Jest najlepiej napisana, ma też najciekawszą zagadkę kryminalną – tym razem chodzi o odnalezienie mordercy etruskiego króla, a w śledztwo pełne niebezpieczeństw wpędzają Leocharesa… kłopoty finansowe. Gdy kolejna próba prostego życia bierze w łeb (przez długi traci on swój warsztat złotnika), jedynym ratunkiem okazuje się wykonanie sowicie płatnego detektywistycznego zlecenia. Bohater niechętnie ponownie wchodzi w wyższe sfery, pełne tajemnic, spisków i knowań. Gdy główny świadek ledwo uchodzi z życiem z zamachu, a wspólnik mordercy woli zginąć niż pomóc w śledztwie, Leocharesa czeka trudny orzech do zgryzienia – zwłaszcza, że tym razem, będzie pracował na nieznanym terytorium (w Veii, blisko Rzymu), wśród obcych, z których zwyczajami jest mu nie po drodze i których nie rozumie. Największą nowością „Woskowej maski” jest równolegle prowadzony wątek współczesny. Archeolożka bada tajemnicze kości i próbuje dojść do tego, kim był ich właściciel. Szamałek ironicznie ukazuje archeologię jako niekiedy wróżenie z fusów. Jednocześnie współczesne fragmenty zmieniają sposób, w jaki patrzy się na część fabuły osadzoną w przeszłości. Początkowo nie byłem przekonany do tego rozwiązania, z czasem jednak spojrzałem na nie przychylnie jako na pewien wewnątrzpowieściowy dowód na to, że historia Leocharesa, z którym na przestrzeni trzech tomów zdążyłem się zżyć, jest czymś więcej niż zmyśloną fabułą.
„Złoty pył”, „Gorzkie wino” i „Woskowa maska” to bardzo solidne kryminały i spójna trylogia, której świat i bohaterowie ewoluują na oczach czytelnika. Największym atutem tych książek jest bez wątpienia osadzenie akcji w nietypowej scenerii antycznej Grecji. Jakub Szamałek poświęca dużo energii, by oddać realia panujące ponad 400 lat przed naszą erą, a opisy historycznych miejsc, postaci czy codziennego życia są cennym dodatkiem do wciągających kryminalnych intryg. Pisarzowi udało się wykreować ciekawego detektywa i sprawić, że przejmujemy się jego losem. Jednocześnie nie jest to bohater bez skazy, który z każdych tarapatów wychodzi bez szwanku – wręcz przeciwnie, kolejne perypetie nadwyrężają jego zdrowie i każą mu przedefiniować wartości. Szamałek rozwija się również jako pisarz, z każdym następnym tomem pewniej stawiając literackie kroki, decydując się na nowe rozwiązania (więcej punktów widzenia, różne plany czasowe) i sprawniej prowadząc intrygę. Jeśli lubicie kryminały z nieoczywistym bohaterem, które do tego rozgrywają się w ciekawych historycznych realiach, to trylogia o Leocharesie powinna być dla was satysfakcjonującą lekturą. Polecam, bo „Złoty pył”, „Gorzkie wino” i „Woskowa maska” zdecydowanie wyróżniają się na tle innych powieści gatunkowych.
Jan Sławiński
Kategoria: recenzje