Zapis dziejów gatunku – recenzja książki „Cyberpunk 1982-2020” Michała Wojtasa
Michał Wojtas „Cyberpunk 1982-2020”, wyd. Znak
Ocena: 6 / 10
Choć trudno w to uwierzyć, odłam science fiction, który przyniósł nam zasnute dymem megametropolie z latającymi samochodami oraz modę na czarne skóry i ciemne okulary, zbliża się coraz bardziej do szlachetnej pięćdziesiątki. Fakt ten oraz (przede wszystkim) zbliżająca się premiera nowej gry twórców elektronicznego „Wiedźmina”, CD Projekt Red, jest – jak się zdaje – najlepszą okazją ku temu, by historię gatunku przybliżyć młodszym fanom. Dokładnie takiego zadania w swojej książce podejmuje się Michał Wojtas – z reguły wychodząc zeń obronną ręką.
„Cyberpunk 1982-2020” podzielony jest całkiem rozsądnie, bo według chronologii. Startujemy więc od zgrabnego nakreślenia głównych założeń dzieł zaliczających się do gatunku. Wojtas dość sprawnie, choć raczej ogólnie podchodzi do motywacji poszczególnych pionierów, próbując łączyć w większą całość: socjologiczne podłoże pragnienia pisania o fantastyce bliskiego zasięgu, sytuację geopolityczną na świecie i wreszcie kiełkujące na ich gruncie osobiste przekonania najważniejszych postaci całego zamieszania. Poznajemy więc nie tylko programowe założenia cyberpunka jako takiego, ale i wstępną historię jego rozwoju przez kolejne lata. W szczegóły przyjdzie nam zagłębić się później.
Dalej mamy sylwetki najważniejszych person związanych z cyberpunkiem. Nie zabrakło tu prawdziwych tuzów, jak Bruce Sterling, Katsuhiro Ōtomo, Moebius czy niezawodny William Gibson, dzięki czemu możemy rzucić okiem na ich życie i ogół czynników prowadzących do powstania sztandarowych dzieł. Początkowe sekcje książki Wojtasa mogą budzić zawód formą cokolwiek trywialnej wymienianki, ale nie da się ukryć, że bez solidnego podłoża ciężko byłoby o pełne zrozumienie idei, jaka przyświeca gatunkowi. Dlatego też na jego ekspansję na inne regiony świata patrzymy dopiero w kolejnej sekcji. Tu również nie zabrakło ciekawostek dla entuzjastów cyberpunkowych światów, a omówione zostają choćby wizja ZSRR Mike’a Pondsmitha czy wykorzystanie wizerunku Europy w kolejnych gatunkowych wcieleniach.
Nieco rozczarowania przynoszą rozdziały o cyberpunkowych fabułach, bohaterach oraz grach komputerowych, które okazują się być niczym innym niż streszczeniem najważniejszych dzieł zahaczających o gatunkowe ramy, wzbogaconym o garść ciekawostek z procesu ich powstawania. Tu zamysł sam w sobie mógłby być całkiem ciekawy, jednak pełen oczywistości wybór reprezentantów powoduje, że ci bardziej zaangażowani w tematykę fani nie dowiedzą się niczego szczególnie odkrywczego. Na szczęście Wojtas odbija się od przysłowiowego dna już chwilę później, kiedy trafnie porównuje to, jak rzeczywistość dogoniła cyberpunkowe wizje. Na dokładkę pozostaje nam jeszcze historia fenomenu CD Projekt Red i jego drogi od dystrybutora komputerowych gier zagranicznych wydawców, przez pierwsze kroki w branży deweloperskiej, zwieńczone trylogią „Wiedźmina”, aż po czysto spekulacyjne omówienie potencjalnych treści, jakie mogą znaleźć się w oczekiwanym przez całą branżę „Cyberpunku 2077”.
Z tym ostatnim tytułem wiąże się jednak bodaj największa wada całej lektury. O ile pewne wrażenie powierzchownego potraktowania niektórych elementów składających się na niemal 40 lat historii gatunku było trudne do uniknięcia i można autora z tego faktu spokojnie rozgrzeszyć, tak już rosnącej irytacji nieustannymi wtrąceniami na temat niewydanej jeszcze produkcji zagłuszyć nijak się nie da. Jest to inwazyjne tym bardziej, że dzieje się w niekoniecznie związanych z samą grą fragmentach i pozostawia po sobie nieprzyjemne wrażenie, jakby wszelkie komentarze nawiązujące do „Cyberpunka 2077” zostały dodane w trakcie redakcji tylko po to, by dobitnie uświadomić odbiorcę, że całość powstała nie tyle z pasji, co chłodnej kalkulacji podyktowanej rozgrzanymi do czerwoności oczekiwaniami na nadchodzącą grę.
Tego typu odczucia to rzecz jasna sprawa całkowicie indywidualna i niekoniecznie każdy musi je w podobny sposób interpretować, ostatecznie więc na polu ewentualnego polecania „Cyberpunka 1982-2020” skłaniałbym się na „tak”. Obok kompendium wiedzy na temat wciąż trzymającego się dobrze, dość specyficznego odłamu science fiction, dostajemy również garść zdjęć w dobrej jakości, twardą oprawę i przyjemnie wprowadzające w kolejne sekcje fragmenty (jak się zdaje) odautorskich opowiadań. Nawet jeśli nie spełnia więc wszystkich pokładanych w niej nadziei, lektura książki Michała Wojtasa i tak nie powinna być czasem straconym.
Maciej Bachorski
TweetKategoria: recenzje