Zachować wspomnienia
Shaun Usher „Listy niezapomniane. Tom II”, tłum. Jakub Małecki, wyd. Sine Qua Non
Ocena: (brak)*
Myśli utrwalone za pomocą pisma mogą stanowić świadectwo intymnych doznań, planów, niezwykłych przeżyć, ale także szczególną, bo osobistą kronikę dziejów. Zwłaszcza gdy rozpatruje się przypadek epistolografii. Sztuka pisania listów powoli odchodzi do lamusa ? a jeśli nie, to na pewno zmienia swój tradycyjny kształt ? dlatego tym większa radość, że zdarzają się publikacje takie jak „Listy niezapomniane”.
Shaun Usher, odpowiedzialny za zebranie i opracowanie tej nietypowej książki, mógłby być właściwie określony jako kustosz globalnej pamięci. Oczywiście ? wyrywkowej, niepełnej, reprezentatywnej tylko dla określonej grupy osób, zazwyczaj popularnych i cenionych na przykład w światku polityki czy sztuki. Jednak już sama idea opieki nad korespondencją jest godna uwagi. Szczególnie współcześnie, gdy technologiczny postęp może rozproszyć naszą uwagę nad tym, co minione.
Drugi tom „Listów niezapomnianych” liczy sobie aż 124 korespondencje, które zostały poprzedzone przedmową Ushera. Autor wyjaśnia w niej, że cały projekt został zainicjowany w formie elektronicznej na prowadzonych przez niego blogach internetowych. Dopiero później, na skutek wielkiego zainteresowania czytelników, narodził się pomysł publikacji tradycyjnej. W krótkim wprowadzeniu zasugerowano także sposób poznania książki. A jest on bardzo prosty i opiera się na… pełnej dowolności wyboru.
Ta edytorska swoboda jest z jednej strony niesłychanie atrakcyjna dla czytelnika, który poznawanie listów może zacząć od początku, końca lub na chybił-trafił, z drugiej jednak strony może być rozpatrywana jako mankament publikacji. Brak sensownego klucza nie obniża co prawda walorów poznawczych, jednak szkoda, że całość nie została opracowana według konkretnej idei. Jest to jednak jedyny zarzut, jaki można mieć w stosunku do zbioru. Co więcej, radość z lektury pism zdecydowanie przyćmiewa wspomnianą słabostkę.
Skąd ten zachwyt? Z pewnej perwersji. Wszakże przeglądanie cudzej korespondencji jest odrobinę niemoralne, jednak szalenie interesujące. To zupełnie nowa perspektywa na poznanie osób, które rozpalały bądź rozpalają masową wyobraźnię. Choćby list Jane Austen do swojej siostry Cassandry, w którym autorka „Dumy i uprzedzenia” zwierza się, że podczas przyjęcia pozwoliła sobie na zbyt wielkie delektowanie alkoholem, w wyniku czego… Albo wiadomość wystosowana przez Janis Joplin do rodziców ? odsłonięcie kulis sławy charakternej wokalistki…
„Listy niezapomniane” to podróż przez lata doświadczeń. Nie powinno zatem dziwić, że z jednej strony przyjdzie nam poznać korespondencje Aldousa Huxleya, który w tekście do George?a Orwella czyni próbę szkicowej analizy porównawczej powieści „Rok 1984” i „Nowy wspaniały świat”, zagłębić się w powojenne przeżycia Abrahama Lincolna, a także odczytać słowa Karola Wojtyły do swojej krewnej, Felicji Wiadrowskiej, po wybraniu na urząd papieża. Zwyczajne-niezwyczajne historie wielkich ludzi.
Każdy z listów poprzedzony jest też słowem wstępnym Ushera, w którym wyjaśnia on i przybliża kontekst powstania poszczególnych korespondencji. Stąd też o wiele lepiej rozumiemy plany na sformowanie super-grupy muzycznej (list Johna Lennona do Erica Claptona) czy wspomnienia poświęcone zmarłej żonie (korespondencja Raymonda Chandlera do swojego przyjaciela). To sekretne, ujmujące, bardzo sugestywne opowieści.
Odsłonić prawdę, przekonać się o zupełnie nowym obliczu ikon popkultury, poznać to, co na pozór niepoznawalne ? doświadczenie płynące z „Listów niezapomnianych” jest niezwykłe. Czytając korespondencję (zachowaną w formie zeskanowanych rękopisów, poddanych następnie autorskiej transliteracji), można ulec licznym wzruszeniom. Emocje utrwalone na piśmie i ciekawość świata stanowią o niekwestionowanej wartości tej publikacji. Nie sposób jej nie polecić.
Marcin Waincetel
*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.
TweetKategoria: recenzje