Z komiksu na czytadło

2 grudnia 2011

Amélie Sarn „Thorgal – dziecko z gwiazd”
Ocena: 4 / 10

Nie ma bardziej niewdzięcznej roboty od przerabiania (tak, to właściwe słowo) filmów lub komiksów na beletrystykę. ?Przeczytałem jednym tchem? – powiedzieć miał o książkowym ?Thorgalu? Jean van Hamme. Wierzę na słowo, ale akurat powinien poczytać to za zasługę własną, a nie Amélie Sarn.

Jeżeli w jakimś działaniu trudno dojrzeć sens, to należy dopatrywać się chęci zysku. Czemu innemu może służyć rozmienianie Thorgala na drobne w postaci pobocznych serii i adaptacji książkowych, jeśli nie wyciśnięciu kilku dodatkowych euro z sagi, która najlepsze lata ma już za sobą? Powieść ?Dziecko z gwiazd? mimowolnie odsyła nas zresztą do czasów, kiedy opowieści o Wikingu-kosmicie naprawdę ekscytowały. Za jej kanwę posłużyły bowiem takie tomy cyklu jak ?Gwiezdne dziecko?, ?Aaricia? oraz te poniekąd kluczowe, ?Zdradzona czarodziejka? i ?Wyspa wśród lodów?, które jeszcze u schyłku lat 80. pobudzały wyobraźnię, rzucone na skromny polski rynek przez Krajową Agencję Wydawniczą.

Książka Sarn, francuskiej pisarki z CV rzemieślnika (na koncie scenariusze do komiksów dziecięcych i literacka adaptacja ?Tria z Belleville?) ograniczyła się właściwie do powiązania rozproszonych wątków i opisania prozatorskim językiem tego, co wedle scenariuszy van Hamme?a odmalował Grzegorz Rosiński. Możemy więc przeczytać o niemowlaku w osobliwej kapsule znalezionym przez powracających z feralnej wyprawy Wikingów, dorastaniu Thorgala u boku wodza Leifa Haraldssona, spięciach z rywalem przybranego ojca, Gandalfem Szalonym (gdybym napisał, że cokolwiek groteskowy Gandalf przedstawiony został ?komiksowo?, to wyrządziłbym naprawdę dużą krzywdę oryginalnemu medium), wygnaniu z wioski, zetknięciu z czarodziejką Slivią itd., itd. Zainteresowani wiedzą o co chodzi, więc po co ja to w ogóle piszę? I szkoda, że Amélie Sarn nie zadała sobie podobnego pytania.

Rekonstrukcja scen, które ktoś już uprzednio wymyślił nie różni się wiele od odrysowywania zdjęć w paintbrushu i nazywania ich ilustracją. Taki intermedialny transfer po prostu nie może się udać. Wszędzie, gdzie komiks sugestywnie podpowiada obrazem, tam Sarn pisze wprost co dany bohater myśli lub czuje. W efekcie wpędza się w anachronizm, bo podobnych zabiegów w ?poważnej prozie? nie stosuje się przecież od dobrych stu lat. Z drugiej strony jednak lepiej, żeby ?Thorgal – dziecko z gwiazd? nie aspirował do miana poważnego dzieła, gdyż jest zwykłym czytadłem w sam raz na podróż pojazdem MPK (bo już za krótkim na lekturę w pociągu), nie odbiegającym standardami od wszystkich tych tasiemców quasi-fantasy, które straszą z witryn kiosków okładkami w stylu ?stoi Arwena na wrzosowisku i wypatruje Aragorna?. A szkolny, zachowawczy styl autorki tylko to wrażenie pogłębia.

Stosunkowo wysoka ocena czterech oczek to ukłon dla kolekcjonerów, którzy i tak postawią rzecz na półce oraz sentymentalnych, którzy może zechcą odkurzyć stare dzieła spółki Rosiński – van Hamme.

Sebastian Rerak

Gdzie kupić:
Kup książkę w księgarni Selkar
Kup książkę w księgarni Lideria

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: recenzje