Wybaczenie po prowansalsku – recenzja książki „Żona piekarza” Marcela Pagnola

8 grudnia 2011

Marcel Pagnol „Żona piekarza”, wyd. Esprit
Ocena: 7,5 / 10

„Żona piekarza” to książka dla wszystkich tych, którzy chcieliby, żeby „Mikołajek” trochę podrósł, ale czasy wciąż pozostały takie same. Niemożliwe? A jednak!

Na małą prowansalską wioskę spadło wielkie nieszczęście. Piekarz Aimable przestał wypiekać chleb. W sumie to nie ma się co chłopu dziwić. Też byście przestali, jak by wam piękna żona z pierwszym lepszym pastuchem uciekła. Tylko co mają zrobić biedni mieszkańcy, kiedy chleba ani widu a do najbliższego marketu – przynajmniej kilkadziesiąt lat? Dla dobra własnych żołądków cała wioska musi zdobyć się na coś wręcz niebywałego – podjąć zgodną współpracę pod okiem lokalnego markiza, nauczyciela i proboszcza.

Powyższy opis to właściwie gros fabuły tej niedużej książeczki. Czarująca, chociaż prosta, liniowa opowiastka o dawnych, jakże prostszych czasach, zdumiewająco podobnych do współczesności.

„Żona piekarza” to żadna proza, „żaden” powieść a zaledwie scenariusz filmowy. Chociaż w innych przypadkach świadomość tegoż mogłaby skutkować prośbą o zwrot pieniędzy u księgarza, w tym konkretnym powinno być zgoła inaczej. Powód? Jest to chyba jedyna okazja do obcowania z tekstem, gdyż film z 1938 nigdy nie doczekał się u nas dystrybucji. Autor scenariusza, Marcel Pagnol, ma w kinematografii francuskiej miejsce klasyka nad klasykami zapewnione od lat. Mimo tego, „Żony piekarza” prawdopodobnie nigdy nie udostępniono by w formie książkowej, gdyby u schyłku żywota reżyser nie zdradził kinematografii z literaturą i nie wydał autobiograficznego cyklu wspominków z dzieciństwa. Oczywiście w scenariuszu nie spotkamy urokliwych opisów Prowansji jak to miało miejsce w „Chwale mojego ojca” i „Zamku mojej matki”, za to niezwykle wyraźnie usłyszymy głos tamtejszej małomiasteczkowej społeczności w lekko spisanych, humorystycznych dialogach.

Powoływanie się w materiałach promocyjnych na „Mikołajka” Goscinnego jest tutaj w pełni uzasadnione. Podobieństwa widać okiem gołym i ubranym – choćby po okładkach. Ilustratorem u obu autorów jest ten sam Jean-Jacques Sempé – człowiek, który ma podobny wpływ na odbiór książki u małego Francuza jak Bohdan Butenko na małego Polaka. O ile jednak historyjki Goscinnego skierowane są głównie do najmłodszych, odwołując się do sentymentalizmu dorosłych jedynie podświadomie, o tyle Pagnol pisze wprost z myślą o dojrzalszych czytelnikach, przez co nasyca swoje historie szczyptą głębszych, poważniejszych prawd.

Książka z uwagi na przekrojowy opis fabuły na okładce nie powinna nas w sumie niczym zaskoczyć, a jednak zaskakuje. Finałowa rozmowa piekarza z piekarzową to nie tylko majstersztyk humoru i wrażliwości, ale również wzór dla współczesnych. Okazuje się, że w epoce schyłkowego patriarchalizmu znalazł się mężczyzna, który potrafił o wiele więcej niż jego dzisiejszy odpowiednik. Bo chociaż czasy się zmieniły, ludzie niby też, to jednak wciąż jedno pozostaje rzadkością – wybaczanie.

Artur Maszota

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje