Wspomnienia spod znaku baśniowości

29 marca 2014

PokójGene Wolfe „Pokój”, wyd. Mag
Ocena: 9 / 10

Moralnym obowiązkiem każdego człowieka jest pielęgnowanie wspomnień o osobach z naszego otoczenia, które odeszły. Życie ludzkie jest podstawową wartością, którą w magiczny sposób możemy przedłużyć, pamiętając o umarłym. Z biegiem lat zaczynamy przeinaczać niektóre fakty z żywota nieboszczyka, wzbogacając jego perypetie o baśniowy pierwiastek. Zmarła babcia zmienia się w potężną wróżbitkę, a dziadek w ekscentrycznego dżentelmena z odległej epoki. Jak słusznie zauważył Tennessee Williams: „Wspomnienie ma w sobie wiele poetyckiej swobody. Opuszcza pewne rzeczy, inne wyolbrzymia(?), pamięć ludzka gnieździ się bowiem głównie w sercu” („Szklana menażeria”). O tożsamych kwestiach opowiada niezwykle melancholijna książka „Pokój” Genego Wolfe’a.

Alden Dennis Weer ? narrator i główny bohater wzruszającej opowieści Wolfe’a ? umiera. Dogorywający staruszek ostatnie dni bujnego życia spędza w małym amerykańskim miasteczku w na wpół magicznym domostwie. Z rozrzewnieniem i odrobiną nieskrępowanej radości wspomina różne zdarzenia sprzed lat, przemycając w tych (zdawałoby się) zwyczajnych historiach nadnaturalne elementy. Chaotycznie porozrzucane po książce epizody z przeszłości Weera tworzą barwną mozaikę, hipnotyzującą potencjalnego czytelnika zręcznymi fantasmagoriami, nostalgią za czasami, które nigdy nie powrócą oraz baśniową aurą unoszącą się nad danym incydentem. W swoistym prologu „Pokoju” wiekowy narrator zastanawia się, czy w rzeczywistości nadal żyje, czy nie jest czasem już istotą zmarłą. Zresztą po zapoznaniu się z pierwszymi fragmentami jego wspomnień, dojdziemy do wniosku, iż opowieści Aldena należy włożyć w gruby nawias.

Ciężko chory mężczyzna i osoby z jego wspomnień nie są bynajmniej jedynymi bohaterami wielokrotnie nagradzanej książki twórcy cyklu „Księga Nowego Słońca”. Ważną rolę w powieści odgrywa czas postrzegany w relatywistycznych kategoriach. Przyszłość, przeszłość i teraźniejszość praktycznie występują na jednej linii, a granica między nimi ulega trwałej dezintegracji. Podobnie sprawa tyczy się przestrzeni, w której rozgrywa się akcja lapidarnych historii. Protagonista książki jest w stanie zwyciężyć samą śmierć. W tym przypadku mamy do czynienia z opowieścią szkatułkową najwyższych lotów. Musimy pamiętać, że „Pokój” powstał w 1975 roku, a wtedy taka konstrukcja fabularna w literaturze fantastycznej nie była nazbyt popularna. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż druga w dorobku artystycznym książka Wolfe’a jest prekursorska, wręcz pionierska.

Recenzowana pozycja przypomina „Dużą rybę” Daniela Wallace’ a. Tam też występował umierający człowiek w jesieni życia, który z wielką gracją i właściwym wyczuciem opowiadał o swych mocno fantastycznych przygodach. Wspaniały gawędziarz o naturze wiecznego podróżnika i awanturnika w oczach syna uchodził za niegroźnego mitomana ubarwiającego monotonne życie o efektownie podszlifowane imaginacje. Z czasem pierworodny nawiązał właściwą relację z ukochanym ojcem, a fantazje tatki zmaterializowały się na jego oczach. W „Pokoju” rolę poczciwego syna pełnią czytelnicy, których Dennis Weer nie musi nawet przekonywać do swych wersji wydarzeń. Z niesłabnącym zainteresowaniem wchłaniamy kolejne przypowieści staruszka, przyjmując każdą zmyślną fantazję za stały element otaczającej nas rzeczywistości. Tęsknimy bowiem za zamierzchłymi czasami, gdy nasi pradziadowie siadali przy ognisku domowym i snuli nie do końca prawdziwe historie, swoiste legendy owiane nutką tajemniczości i mistycyzmu. To także tęsknota za dzieciństwem, gdy z naiwnością przyjmowaliśmy każdą bajkę bez dozy podejrzliwości, wizualizując magiczne niuanse na dziecięcy sposób.

Gene Wolfe w omawianej książce opracował alchemiczny przepis na inteligentną literaturę fantastyczną. Składnikami wybornej mieszanki są: szczypta pozytywnych myśli, wątki humorystyczne odpowiednio zestawione z elementami charakterystycznymi dla grozy (m.in. duchy), mnóstwo niedopowiedzeń, nagle urwanych epizodów oraz nietuzinkowych bohaterów. „Pokój” to również subtelna próba rozliczenia się z własnym przeznaczeniem, pogodzenia z nieszczęsnym losem, a także desperackie poszukiwanie nadziei i szczęścia. Nieprzypadkowo oryginalny tytuł, który brzmi „Peace” (spokój), ściśle odwołuje się do postawy ascetycznej.

Poruszająca lektura, którą do pełnego przeżycia i zrozumienia należy przeczytać przynajmniej dwukrotnie. Niekwestionowane arcydzieło warte zakupu przez każdego świadomego czytelnika.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje