Wojenny orientalizm

9 czerwca 2017

François Miville-Desch?nes, Sylvain Runberg „Podboje tom 1: Horda żywych”, tłum. Maria Mosiewicz, wyd. Egmont
Ocena: 7 / 10

Dzikie, zmysłowe i piękne są „Podboje” autorstwa François Miville-Desch?nesa oraz Sylvaina Runberga. I choć przygodowa seria z delikatnie wplecionymi elementami fantastycznymi oddziałuje przede wszystkim pod względem wizualnym, to nie da się jej odmówić również całkiem zgrabnie prowadzonej intrygi. Czy obraz jest jednak ważniejszy niż słowo?

Trochę tak. Historia przedstawiona w albumie „Podboje: Horda żywych” jest tak naprawdę nieco pretekstowa. Prosta, lecz… równocześnie wciągająca. Oto poznajemy antyczny świat, który odwzorowano na podobieństwo królestw Bliskiego Wschodu, choćby Babilonii. Twórcy wykazali się zresztą sporą dozą fantazji, a to dlatego, że w konflikt pomiędzy Imperium Hetytów a plemionami scytyjskimi włączeni zostali również przedstawiciele legendarnej Atlantydy. Wyspiarscy czarownicy, choć nie tylko oni, reprezentują elementy mistyczne opowieści.

Narratorką „Hordy żywych” uczyniono natomiast Thusię, kronikarkę króla Hammurabiego, która referuje przed czytelnikami nie tylko wojenne piekło, ale również obrzędy i tradycje innych nieznanych kultur. A jest co poznawać, bo pomimo że konflikt pomiędzy wrogimi armiami nie zapowiada się, jak na razie, zbyt oryginalnie (poza tajemniczym proroctwem Atlantydów), to etniczna różnorodność wzbudzać może zrozumiałe zainteresowanie.

O sile przymierza znanego jako tytułowa „Horda żywych” stanowią bowiem przedstawiciele trzech królestw ? Kallpidów, Kimmerów oraz Sarmatek. Fascynująca jest szczególnie ostatnia grupa śmiertelnie niebezpiecznych niewiast, jakby dalekich krewnych Amazonek, których plemienne rytuały łączą się ze sferą erotyki oraz pradawnej mitologii. Sarmatki żywią ponadto przekonanie, że to przede wszystkim kobietom należy się władza oraz uznanie. Mężczyźni są zaś w ich pojęciu sprowadzeni wyłącznie do funkcji biologicznych.

Właśnie ? pierwotne żądze, zmysłowe przedstawienia, namiętność… i śmierć. Warstwa plastyczna albumu jest po prostu oszałamiająca, skrzy się od emocji, i w pełni rekompensuje ewentualne niedostatki scenariusza. François Miville-Desch?nes perfekcyjnie oddaje scenograficzne szczegóły egzotycznych miejsc, kreśląc również realistyczne portrety bohaterów. Wyraziste barwy (przeważają piaskowe tonacje) wzmacniają nastrojowość konkretnych scen, choćby tej przedstawiającej obrzędowy taniec nagich niewiast. Wykreowane obrazy zapadają w pamięć.

Podsumowując, „Podboje: Horda żywych” to interesujące otwarcie nowego cyklu frankofońskiego. Bardziej niż samą historią, którą Runberg prowadzi jednak bardzo sprawnie, można zafascynować się wizualną stroną komiksu. Egzotyczny świat stylizowany na Bliski Wschód skrywa w sobie wiele tajemnic wartych poznania, żeby nie powiedzieć grzechu ? bo zdaje się, że namiętności mogą być kluczem w rozwiązaniu wojennego konfliktu.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje