W stronę sypialni i sumienia

20 marca 2014

KrokiJerzy Kosiński „Kroki”, wyd. Albatros
Ocena: 8 / 10

Jerzy Kosiński kojarzy się czytelnikom głównie z „Malowanym ptakiem”. Książką, której recepcja była nadzwyczaj pozytywna, choć temat kontrowersyjny. Kolejny tytuł nie cieszył się już jednak takim zainteresowaniem. Czyżby pisarz wyczerpał się zaraz po swoim literackim debiucie?

Wydawnictwo Albatros postanowiło wznowić „Kroki”. Światowa premiera powieści miała miejsce w roku 1969. W Polsce książka też została niegdyś wydana, ale bez wyraźnego rezultatu. Decyzja zatem, by ponownie publikować coś, co pierwotnie nie zyskało uznania, zdaje się odważna. Tym bardziej – publikować pod okładką o wątpliwej jakości estetycznej.

Oczywiście, siłą „Kroków” nigdy nie czyniono brawurowo wykonanych okładek. Bardziej (tak podejrzewam) krytykom podobała się afabularność dzieła i ogromny ładunek prowokacji, rozmieszczony w poszczególnych epizodach. Jurorzy National Book Awards nie oburzyli się z pewnością na seksizm przebijający z każdej strony. Bo trzeba zaznaczyć, że dla niektórych powieść Kosińskiego może być jedynie zmaskulinizowanym Harlequinem lub porno. Seksu jest tu naprawdę dużo, ale autor nie opisuje ostentacyjnie penisów i wagin. Raczej dostrzega relatywną wartość hedonizmu. Bywa on dość często ukazany jako choroba społeczna.

W „Krokach” Kosiński sportretował wszystkie wymiary intymności: spotkamy zatem wzruszającą miłość do umierającej kobiety, niezdrową fascynację szkolną pięknością czy zbiorowe gwałty. Wszystkie te relacje międzyludzkie opisane zostały oszczędnym stylem, wyjątkowo niepoetyckim. Takie podejście pozwala nam na prawdziwe wzruszenie albo częściej nawet ? na oburzenie. Bo jak przejść obojętnie obok przedstawionego na kartach powieści aktu zoofilii czy przyzwolenia kościelnego na wykorzystywanie niepełnosprawnej dziewczyny? Lektura „Kroków” zaszokuje każdego.

Kosiński jednakże nie gra opowieści na jedną melodię. Pojawiają się również historie zabawne, jak na przykład te z wojska, kiedy to żołnierz ucieka przed obowiązkami do lasu, aby w tym lesie obowiązki przyszły do niego, gdy wylegiwał się nago na słońcu. Autor przypomina nam, że Eros i Tanatos od zawsze tańczyli razem. Nie pozwala też zapomnieć, że kobiety wciąż są traktowane przedmiotowo. Jest to raport okrutny, a żeby zwiększyć jego wymowność, zobrazowany głównie poprzez opis wydarzeń i dialogi. Te drugie czasem zdają się brzmieć nienaturalnie, tak samo jak hetero-normatywność opisanego świata. Można by się bronić, że to problem Ameryki i Europy Zachodniej. Trudne związki przecież nie występują na wschodzie. Taka linia obrony jest tym celniejsza, że pisarz nie stara się zbytnio tłumaczyć psychologii swoich licznych bohaterów. Oni nie posiadają właściwości uniwersalnych (jakie nałożyłaby nauka), więc są grupą ludzi specyficznie skrzywdzonych. W ten sposób zyskuje się w „Krokach” na niepoprawności politycznej, której apogeum stanowi scena odrzucenia współczucia wobec osoby zmaltretowanej czy też opis umysłu architekta z radością projektującego obóz koncentracyjny.

Brutalność to domena książki Kosińskiego ? przemoc wymieszana z seksem. Tabu zostaje tu naruszane co chwila, a nadmierność erotyzmu potrafi przejść płynnie w zwykłą pornografię. Widzę w tym wyrazisty cel, bowiem tak się sprawdza granice etyki wśród czytelników. Nie każdy pochwali prostytutki czy zechce sakralizować praktyki oralne w łóżku. I właśnie o to chodzi, żeby książką, która napawałaby dumą papę Freuda, sprawdzić naszą wrażliwość na zbyt częste górowanie zasady przyjemności nad zasadą rzeczywistości, jeżeli bawimy się w terminy psychoanalityczne. Autor stawia swoim czytelnikom diagnozę i robi to całkiem umiejętnie. Tak wygląda naturalizm ostatnich lat, a Kosiński w literaturze męskiej niech znajdzie sobie stałe miejsce pomiędzy Bukowskim a Houellebecqiem.

Łukasz Kaminzki

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje