Urzekająco-dramatyczne wspomnienia

2 maja 2014

tarabanie-w-barbakanieHenryk Jerzy Chmielewski „Tarabanie w Barbakanie”, wyd. Prószyński i S-ka
Ocena: 9,5 / 10

Gdyby stworzyć aleję gwiazd poświęconą wyłącznie twórcom rodzimego komiksu, to właśnie Henryk J. Chmielewski, znany lepiej jako Papcio Chmiel, powinien jako pierwszy odcisnąć na niej swe dłonie. Twórca legendarnego cyklu zabawnych historyjek obrazkowych „Tytus, Romek i A’Tomek” to nestor polskiego komiksu słynący ze swej inteligencji, absurdalnego poczucia humoru oraz spojrzenia na zastaną rzeczywistość przez różowe okulary. „Tarabanie w Barbakanie” stanowi autobiograficzny pamiętnik z pierwszych dwudziestu czterech lat życia owego nieszablonowego rysownika, w którym czuć echo dramatycznych wspomnień z mrocznego okresu II Wojny Światowej.

Papcio Chmiel rozpoczyna swą historię w sposób całkowicie niekonwencjonalny, acz zgodny z jego duchem. Swoisty wstęp do książki to szczegółowy opis budynku (wyeksponowanego w samym tytule Barbakanu), na którego miejscu wybudowania artysta przyszedł na świat. Najlepsze w całej historii jest to, iż pierwotny Barbakan został zburzony na długo przed narodzinami pana Henryka, a jego rekonstrukcja nastąpi lata po jego urodzeniu. Fragment ten ma na celu wyrażenie wielkiej miłości autora do stolicy Polski ? jej architektury, niegdysiejszych mieszkańców oraz przedwojennego uroku.

Pierwsze rozdziały książki koncentrują się na szczegółowej prezentacji rodziny autora, jego przyjaciół i bliskich oraz wczesnych zainteresowaniach kulturą i sztuką, które to ukształtowały osobowość rysownika. Bardzo dobre wrażenie sprawia rozdział piętnasty („No to jadziem na Bielany…”) pełniący funkcję rasowej opowieści kryminalnej z bandą złodziejaszków planującą napad na bank. Zdarzenie to zostało nawet przeniesione na kanwę komiksu w księdze XXII przygód „Tytusa, Romka i A’Tomka”. W ten sposób jasno widać, iż niektóre z wydarzeń z własnego życia Papcio Chmiel umiejętnie potrafił zilustrować i zaadoptować w zabawnej formie. Sentymentalną nutę zawierają rozdziały, w których twórca Tytusa z właściwą sobie wrażliwością opowiada o kochających rodzicach, spokojnym, nieco zwariowanym domostwie, szkolnych czasach czy ukochanym harcerstwie. Świetnie wypada rozdział siedemnasty koncentrujący się wokół wizyt artysty w szpitalu dla umysłowo chorych i oglądaniu tam za darmo ulubionych programów telewizyjnych, a także rozdział dwudziesty ósmy, gdzie Papcio opowiada o konstrukcji bomby.

Ciąg dalszy autobiograficznego dzieła Henryka J. Chmielewskiego to już retrospekcje z okresu II Wojny światowej. Twórca recenzowanego dzieła z pietyzmem opisuje okrucieństwo wojenne, terror panujący w całym kraju oraz ponury los tysięcy Żydów zamieszkujących stolicę. Rodzimy prześmiewca szybko zmienia ton opowieści z wesołego i melancholijnego na bardziej dramatyczny. Codzienność w tamtym okresie jawi się jako nieustanna walka o własne przetrwanie, obserwowanie śmierci bliskich oraz bezkarności agresora. Papcio wymienia ponadto zajęcia, jakich się imał na przełomie lat 1939-1945, choćby: szmuglowanie, wstąpienie do Armii Krajowej czy uczestnictwo w Powstaniu Warszawskim. Na końcu dzieli się z nami swymi spostrzeżeniami z czasów spędzonych w więzieniu jako jeniec wojenny oraz ukrywaniu się jako uciekinier.

„Tarabanie w Barbakanie” to wspaniała lektura, która ukontentuje nie tylko miłośników talentu artystycznego Papcio Chmiela, ale również czytelników rozmiłowanych w szczerych i autentycznych opowieściach wiekowych osób o ich młodości. Sam autor jawi się tutaj jako genialny portrecista, gawędziarz, esteta oraz człowiek kochający życie i kulturę. W tym przypadku postawienie praktycznie najwyższej oceny jest jak najbardziej uzasadnione.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: recenzje