Ta droga jeszcze się nie kończy – recenzja książki „Pójdę sama” Chisako Wakatake
Chisako Wakatake „Pójdę sama”, tłum. Dariusz Latoś, wyd. W.A.B.
Ocena: 8 / 10
Krótka i intymna powieść japońskiej pisarki potwierdza prawdziwość tezy, że nigdy nie jest za późno na odnalezienie siebie… ani na pisarski sukces!
74-letnia Momoko mieszka na przedmieściach Tokio. Po śmierci męża i usamodzielnieniu się dwójki dzieci czas kobiety wypełniają prozaiczne czynności, urozmaicane niekiedy rozmową telefoniczną z córką lub małą pielgrzymką na miejscowy cmentarz. Przede wszystkim jednak starsza pani prowadzi nieustający wewnętrzny monolog, pozwalając, aby jej myśli – niemal kipiące wewnątrz głowy – przywoływały wspomnienia, głównie te zapomniane i wyparte.
Jakby z pstryknięciem niewidzialnego przełącznika starsza pani zaczyna na nowo posługiwać się dialektem Tōhoku, niegdyś powszechnym w jej rodzinnym regionie w północno-wschodniej części wyspy Honsiu, przez resztę kraju uważanym lekceważąco za wiejską gwarę. Wysławianie się na nowo w sposób, za który niegdyś karcono ją jako kalający czystą japońszczyznę, oznacza symboliczny powrót do czasów, kiedy dopiero stawała się tym, kim jest. Spojrzeniu za siebie towarzyszy zaś konstatacja, że Momoko zawsze żyła dla innych i spełniała ich oczekiwania. „Zużyła wiele czasu, zanim zdała sobie z tego sprawę – dokładnie tyle, ile żyła” – czytamy – „Co mogła zrobić? Jęknąć z zawodu, więcej nic”.
Wbrew pozorom „Pójdę sama” wyzbyte jest goryczy czy przejmującego smutku. Zamiast nich ze stron książki emanuje spokój przeplatany chwilami radości odnajdywanej w prostocie (przeurocza scena naprawiania lalki wnuczki!). Życie odkryte na nowo, głęboko doświadczane w każdym geście i czynności. Poszukiwanie drogi w chwili, gdy – zdaniem większości świata – ta gwałtownie się zwęża lub w ogóle kończy. I chociaż pozornie niewiele się tutaj dzieje, to w tej niespiesznej, surowej historii autorka zawarła niesamowity ładunek psychologizmu. Psychologizmu nakreślonego bardzo intymnie i kameralnie.
Podobnie jak jej bohaterka Chisako Wakatake spędziła większość życia jako gospodyni domowa, sporadycznie pisząc dla własnej satysfakcji. I także jak książkowa Momoko znalazła swój sposób na radzenie sobie z pustką powstałą po śmierci męża. Medium zawarcia ugody z życiem okazała się literatura, a pierwsza książka zapewniła 63-letniej pisarce wielkie uznanie nie tylko w Japonii. Czy można więc „Pójdę sama” nie zaufać?
Sebastian Rerak
Kategoria: recenzje