Sztuka pożegnań – recenzja książki „Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” Sequoi Nagamatsu

23 listopada 2024

Sequoia Nagamatsu „Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”, tłum. Agnieszka Walulik, Wydawnictwo Literackie
Ocena: 9 / 10

Czy w świecie zdominowanym przez ból i stratę jest jeszcze miejsce na nadzieję i miłość? Czy w najczarniejszym momencie możemy znaleźć w sobie siłę, by dźwignąć się z kolan? Szukając odpowiedzi na te i wiele innych pytań, debiutancka książka Japończyka Sequoi Nagamatsu zabiera nas w najsmutniejszą, a zarazem najpiękniejszą w ostatnich latach podróż przez czas i przestrzeń.

„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” trudno określić mianem powieści sensu stricto. To zbiór opowieści (choć właściwsze byłoby określenie: relacji) osób, które przeżyły wydarzenia redefiniujące ludzką cywilizację. Ciągłość wydarzeń zostaje tu zachowana dzięki łączącemu wszystko fabularnemu fundamentowi, a bohaterowie jednej historii czasem pojawiają się w epizodycznych rolach w innych.

Katalizatorem wydarzeń jest niezwykłe odkrycie dokonane na rozmarzających terenach krateru Batagajka. Oto bowiem naukowcy znajdują doskonale zachowane szczątki neandertalskiej dziewczynki. Przy okazji przetrwał również agresywny patogen, który doprowadził do jej śmierci. To właśnie próby opanowania wywołanej przezeń pandemii i całkowity reset dotychczasowego porządku światowego położą się cieniem na naszej cywilizacji nie tylko w wymiarze globalnym, ale przede wszystkim indywidualnym.

Sequoia Nagamatsu doskonale rozumie, że nie odmaluje dobitnie gigantycznych rozmiarów katastrofy, jeśli nie pokaże, jak oddziałuje ona na życie jednostek, przy okazji pociągając odpowiednio mocno za emocjonalne struny. Zachowując chronologię wydarzeń, przeprowadza nas przez cały szereg indywidualnych perspektyw na to, jak w obliczu tragedii zmienia się świat. Mamy tu więc pracownika parku rozrywki, który dokonuje humanitarnych eutanazji na nieuleczalnie chorych dzieciach. Mamy pracownika „hotelu” dla zmarłych, który umożliwia ostatnie pożegnania rodzinom, choć sam nie potrafi poukładać sobie relacji z bratem i matką. Mamy też wreszcie uczestników wyprawy w najodleglejsze zakątki znanego wszechświata, której celem jest znalezienie dla naszego gatunku nowego miejsca do zamieszkania. Wszystkie te oraz wiele innych postaci i wątków splecione zostaje w jedną wzajemnie uzupełniającą się opowieść.

„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” nie jest lekturą łatwą w odbiorze. To pełna smutku historia o niezliczonych stratach i próbach pogodzenia się z nimi. To też refleksja nad nieuniknionym cyklem życia, w którym wszystko, co kiedyś miało swój początek, ma też swój koniec, a także próba rozliczenia się z tym, co jako gatunek mogliśmy – i nadal możemy – zrobić lepiej. I właśnie w bólu Nagamatsu oferuje ostateczne katharsis – mówi nam bowiem, że tragedia może stać się drogą ku zjednoczeniu, a zrozumienie tego i bezinteresowne poświęcenie dla drugiego istnienia rozpoczyna proces zabliźniania ran. Poruszający do żywego humanizm w jego książce zawiera się więc niekoniecznie w heroicznych czynach wielkiego kalibru, ale tych intymnych. Takich jak oddanie przez samoświadomą świnię swego życia nauce czy podanie mimo lat wzajemnej niezgody pomocnej dłoni matce w dniu śmierci jej rodzica.

Uleczenie nie zawsze jest proste i nie każdemu się powiedzie – bo nie tak działa życie. „Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” nie oferuje w tym względzie banalnego pocieszenia. Wskazuje jednak drogę, na końcu której możemy dostrzec światełko w mroku i odnaleźć własne miejsce w historii stworzenia. Wielka, ubrana w gatunkowe szaty literatura.

Maciej Bachorski

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje