Szelki czyli Siedem po polsku II

1 października 2011

Jerzy Szyłak, Wojciech Stefaniec „Szelki”
Ocena: 6,5 / 10

„Szelki” to kontynuacja dobrze przyjętego przez krytyków i czytelników komiksu „Szminki”, erotycznego thrillera (a może slashera) opowiadającego o śledztwie w sprawie serii brutalnych morderstw, które wstrząsnęły jedną z polskich metropolii (anonimową w komiksie, ale rozpoznawalną dla czujnego oka). Paweł Dunin Wąsowicz nazwał „Szminkę” najbrutalniejszym komiksem w historii polskich opowieści obrazkowych. „Szelki” nie ustępują pod tym względem swojemu poprzednikowi.

Tu także centralną postacią jest Michał Pawluk, policjant, który w domowym zaciszu lubi zakładać damską bieliznę i przemieniać się w seksowną i wyuzdaną Misię. W „Szelkach” jest już nadkomisarzem, za którym ciągnie się sława tego, który złapał zwyrodniałego mordercę prostytutek. Sukces został jednak okupiony ofiarą. Tymek, nowicjusz świeżo po przysiędze, został zamordowany w trakcie policyjnej zasadzki.

Śmierć młodego policjanta jest punktem wyjścia fabuły „Szelek”. Jeden z policjantów (którzy, lekceważąc swoje obowiązki na rzecz dziwek i alkoholu, pośrednio przyczynili się do śmierci żółtodzioba) dzieli się z Pawlukiem swoimi wątpliwościami czy morderca Tymka i złapany przez nadkomisarza mężczyzna to jedna i ta sama osoba. Sprawę dodatkowo komplikuje młoda policjantka Ilona. Prowadzi własne śledztwo mogące podważyć zasadność aresztowania dokonanego przez Pawluka.

Tematem przewodnim poprzedniego tomu była przemoc (zarówno fizyczna jak i werbalna) oraz bezwzględna manipulacja, którą stosuje śledczy, by zmusić podejrzanego do przyznania się do winy, a w ostateczności do popełnienia samobójstwa. „Szelki” rozwijają ten wątek. Pokazują konsekwencje budzących wątpliwości działań Pawluka z poprzedniego tomu. Kierowany wyrzutami sumienia nadkomisarz rozpoczyna namiętny i perwersyjny romans ze spodziewającą się dziecka narzeczoną Tymka.

Podobnie jak w „Szmince” i tu nie brakuje ostrej erotyki (zahaczającej niemal o pornografię) i niecodziennych skłonności seksualnych (wątek transwestytyzmu zostaje poszerzony o transseksualizm). Mocną stroną komiksu jest niewątpliwie warstwa graficzna. Odpowiadający za oprawę plastyczną Wojciech Stefaniec to drugi artysta pracujący nad serią. Choć różnice w stylu rysowników obu komiksów widoczne są na pierwszy rzut oka, można śmiało mówić o kontynuacji estetyki – Stefaniec także stosuje technikę malarską, każdy kadr to osobny obraz. Dzięki jego talentowi „Szelki” udowadniają, że komiks potrafi być prawdziwym dziełem sztuki.

Ale sama warstwa graficzna nie wystarczy, by zaliczyć „Szelki” do arcydzieł rodzimego komiksu. W warstwie fabularnej komiks prezentuje się nieco gorzej od swojego poprzednika. Jerzy Szyłak popełnia kardynalne grzechy sequela. W „Szmince” opowieść stanowiła zamknięta całość (nawet przy otwartym zakończeniu, które zostawiało furtkę do części drugiej). W „Szelkach” tego brakuje. Historia śmierci Tymka i poszukiwanie jego zabójcy, posuwa się do przodu tyle co nic. Środkowa część trylogii powinna otwierać się na nowe wątki i kolejne tropy w sprawie morderstwa młodego policjanta. Zamiast tego dostajemy przewidywalne potwierdzenia podejrzeń, że zabójcą jest ktoś inny. Domykanie wątków z tomu poprzedniego jest jak najbardziej słuszne, w końcu porządek musi być, ale cała historia traci na braku rozwinięcia, które pozwoliłoby pchnąć rozwiązanie zagadki do przodu w interesujący i pobudzający do spekulacji sposób. „Szminka” mogła spokojnie bronić się jako stand alone. „Szelki” stanowią jedynie przystanek w historii Pawluka. Trzeba to przyznać komiksowi: po przewróceniu ostatniej strony pojawia się nieodparta chęć sięgnięcia po kolejny tom. Jednak jeśli nie ujrzy on światła dziennego, z „Szelek” zostanie tylko szokowanie brutalnością, wulgaryzmami i seksem.

Niepotrzebne chwilami zagęszczenie przekleństw jest kolejnym zarzutem wobec komiksu. Bohaterowie rzucają mięsem jak pomocnicy rzeźnika. Ta współczesna tendencja w komiksie, ale także w prozie i filmie, która ma wprowadzić wrażenie realizmu, bywa często zdradliwa. „Szelkom” nie udało się przed tą zdradą uchronić. W kilku momentach wulgaryzmy niszczą naturalność dialogów i zaburzają ich wewnętrzny rytm.

Na szczęście nie są to grzechy karygodne. Szyłak z powodzeniem pogłębia warstwę „obyczajową” (jedna z najlepszych scen w komiksie to niezbyt przyjemna rozmowa Pawluka z rodzicami Tymka, podczas której policjant ?wywala? zrozpaczonemu ojcu i matce gorzką prawdę o ich relacjach z synem). Również dialogi nie ?zgrzytają? tak bardzo jak w „Szmince”.

Nie ma wątpliwości, że „Szelki” to komiks w Polsce szczególny. Nie tylko ze względu na wyjątkową brutalność zbrodni w nim popełnionych czy graniczącą z perwersją erotykę. Owa szczególność to przede wszystkim konwencja podjęta przez twórców – osadzony we współczesnej polskiej rzeczywistości thriller w klimacie kultowego filmu „Siedem” w reżyserii Davida Finchera. Takich komiksów, skierowanych wyłącznie do pełnoletnich czytelników, trzymających wysoki poziom artystyczny i poruszających kontrowersyjne tematy, wciąż u nas brakuje. „Szelki” (razem ze „Szminką”) można śmiało zaliczyć do interesujących pozycji na rynku rodzimych komiksów. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że na tom trzeci nie będzie trzeba czekać następnych 8 lat.

Krzysztof Stelmarczyk

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: recenzje