Studium upadku ? recenzja komiksu „Moon Knight” Jeffa Lemira i Grega Smallwooda
Jeff Lemire, Greg Smallwood „Moon Knight”, tłum. Jacek Żuławnik, wyd. Egmont
Ocena: 8 / 10
Moon Knight to oryginalny trykociarz, który ciągle czeka na swój debiut na dużym ekranie. Ten nieszablonowy superbohater walczy ze złem pod osłoną nocy w… białym stroju. Postać została stworzona w 1980 roku przez amerykańskiego scenarzystę Douga Moencha i rysownika Dona Perlina, a pierwotnie była trzecioligowym złoczyńcą. Pod maską mściciela ukrywa się najemnik Marc Spector, nieszczęśnik cierpiący na chorobę wielobiegunową. Swoiste studium upadku zaburzonego bohatera prezentuje uznany kanadyjski mistrz pióra Jeff Lemire w miniserii „Moon Knight”. Poznajcie szaleńca w panteonie superbohaterów ze stajni Marvel Comics.
We wciągającej serii „Czarny Młot” Lemire udowodnił, że świetnie radzi sobie w łączeniu niekonwencjonalnej opowieści superbohaterskiej z dramatem obyczajowym ? gatunkiem, w którym czuje się jak ryba w wodzie. Udanie wypada także jego reinterpretacja przygód Hawkeye?a w cyklu Marvel Now 2.0 oraz kontynuacja „Staruszka Logana” Marka Millara. W recenzowanym albumie kanadyjski scenarzysta powraca do początków działalności Moon Knighta oraz jego codziennej walki z zaburzeniami psychicznymi. Za stronę graficzną odpowiada Greg Smallwood, którego godnie wspierają: Wilfredo Torres, James Stokoe, a zwłaszcza Francesco Francavilla. Całość możemy postrzegać jako przejmującą uwerturę bólu, cierpienia oraz narastającego obłędu.
W przeciwieństwie do wcześniej wydanego w Polsce runu „Moon Knight” ze scenariuszami Warrena Ellisa, Cullena Bunna i Briana Wooda otrzymujemy zwartą historię skoncentrowaną wokół ucieczki zagubionego protagonisty z zakładu psychiatrycznego. Album złożony jest z trzech połączonych ze sobą części. W otwierającej opowieści („Witajcie w nowym Egipcie”) Spector w towarzystwie kilku innych pensjonariuszy postanawia uciec ze szpitala psychiatrycznego, w którym ? z bliżej nieznanych powodów ? przebywa. Obserwujemy drastyczne próby leczenia schizofrenika (elektrowstrząsy) oraz omamy, których doświadcza. Świetnie wypadają rozmowy Marca z diaboliczną doktor Emmet, a także osobliwi pacjenci ? towarzysze niedoli Moon Knighta (sędziwy Bertrand Crawley, Francuzik czy piękna Marlene). Warto pochwalić umiejętne wprowadzenie mitologii egipskiej, czego najlepszym dowodem jest ukazanie doktor Emmet jako tamtejszej bogini kary Ammut.
Drugi akt niniejszej serii ukazuje konfrontację różnych osobowości byłego najemnika, walczących o przejęcie władzy nad jego ciałem. Pojawia się zatem popularny producent z Hollywood Steven Grant, który pracuje na planie Moon Knighta, a także taksówkarz Jake Lockley odgrywający rolę owego herosa. Jake spotyka Crawleya, który stara się przywrócić jego wspomnienia z ucieczki z zakładu psychiatrycznego oraz ze spotkania z Anubisem. Lemire serwuje nam ponadto galaktyczne bitwy Marca i Francuzika na pokładzie Moon Knight One z humanoidalnymi Kosmicznymi Wilkami. Przenikanie tych wątków oraz nawiązania do wcześniejszego rozdziału stanowią o sile „Wcieleń”. W tym miejscu należy zauważyć, iż James Stokoe kapitalnie narysował walki w przestrzeni kosmicznej, a Francesco Francavilla po mistrzowsku naszkicował duszny thriller, jakim jest historia sfrustrowanego taksówkarza.
Zamykająca opowieść („Śmierć i narodziny”) traktuje o ostatecznym starciu Moon Knighta z wrogim bóstwem Khonshu. Twórca „Czarnego Młota” pokazuje nam reminiscencje Spectora sprzed lat, podczas niebezpiecznej misji w Kairze, kiedy to zamaskowany bohater został powołany do życia. W tym wątku pojawiają się stali sojusznicy (Francuzik i ukochana, Marlene), a także groźny przeciwnik, rosły Buszmen. Finalnie dochodzi do pogodzenia się Marca z jego pozostałymi wcieleniami. Decydujące starcie z Khonshu jest mocno emocjonujące, dramatyczne i przejmujące, a ilustracje etatowego rysownika serii, Grega Smallwooda, stoją na wysokim poziomie. Należy pochwalić także dobrze dobraną kolorystykę ? dominują barwy ciemne, zimne i sepia.
W komiksie tym znajdziemy też nowelę „Rzeźnik” autorstwa Douga Moencha i Billa Sienkiewicza z 1980 roku, która stanowi doskonałe uzupełnienie wciągającej miniserii kanadyjskiego scenarzysty. Lemire w pełen maestrii sposób wykorzystał najważniejsze wątki i postaci z uniwersum Moon Knighta, skupiając się głównie na problemach psychicznych bohatera i zmaganiach z pochłaniającymi go demonami. Słowem, mocny punkt w inicjatywie Marvel Now 2.0.
Mirosław Skrzydło
TweetKategoria: recenzje