Staropolska gawęda

24 maja 2014

laumaKarol „KRL” Kalinowski „Łauma”, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 9 / 10

Co powstanie z połączenia baśniowych elementów wywodzących się z dość egzotycznej dla statystycznego Polaka tradycji jaćwieskiej, mrocznej bajki dla małych i dużych, niezgorszych motywów z literatury grozy i opowieści obyczajowej, starodawnych legend i wierzeń oraz amerykańskiej muzyki country? Odpowiedzi na to pytanie udzieli Karol „KaeReL” Kalinowski w swoim niepowtarzalnym komiksie, zatytułowanym „Łauma”.

Małoletnia Dorotka, w towarzystwie troskliwej matki i wiecznie zamyślonego ojca, udaje się na wakacje do malowniczej wsi Łojma mieszczącej się nieopodal Suwałk. Celem dalekiego wojażu jest odwiedzenie dawno niewidzianej babci Rozalii. Pokryte pagórkami dzikie okolice wioski przywodzą dziewczynce na myśl krainę hobbitów, natomiast okoliczne Szurpiły pochodzą od kombinacji litewskich słów oznaczających „straszny” i „zamek”. Preludium opowieści ukazuje zatem fantastyczną scenerię, towarzyszącą nam praktycznie od pierwszego kadru do na wskroś nostalgicznego finału.

Istną sielankę przerywa dramatyczna wieść o śmierci wiekowej babuni, a okoliczności jej zgonu (samospalenie) sugerują nam, iż stylizowana na bajkę dla dzieci „Łauma” przeznaczona jest dla nieco starszego czytelnika. Nagłe odejście staruszki skłania rodziców Dorotki do pozostania na Suwalszczyźnie. Protagonistka historii wkrótce przekona się, jakie też cudowności i tajemnice skrywa senna kraina. Spotka także na swej drodze gro fantasmagorycznych postaci wyrwanych z tamtejszych podań i klechd.

lauma-rys1

Siłą recenzowanego komiksu jest właśnie nagromadzenie i właściwe wykorzystanie na wpół magicznych istot, jak choćby wywodzącego się z panteonu bałtyjskiego boga piorunów, Perkuna. Świetnie wypada wątek węża mieszkającego pod kredensem, którego niefortunnie, acz brutalnie zabija ojciec dziewczynki. Okazuje się, iż mały zaskroniec jest nie tylko opiekunem domowego ogniska, strzegącym przy tym mieszkańców Łojm przed przeklętą Łaumą, ale również inkarnacją ważnej osoby z ich rodu. Tytułowa postać to natomiast demoniczna wiedźma żywiąca się dziecięcym mięsem, którą z niemałą pomocą fantastycznych sprzymierzeńców (m.in. pociesznego duszka Ajtwara) musi pokonać odważna bohaterka.

Równie dobrze prezentują się watki obyczajowe idealnie uzupełniające nieprawdopodobne, baśniowe wydarzenia. Matka Dorotki wydaje się być zmęczona pracą polonistki w warszawskiej szkole ? przeprowadzka na wieś i objęcie spokojnego stanowiska bibliotekarki powodują w niej radość, objawiającą się w beztroskim pisaniu opowiadań. Ojciec dziewczynki to typ melancholika, troskliwy rodziciel i pan złota rączka w jednym, który w sytuacjach kryzysowych potrafi rozweselić swą córkę. Są jeszcze: mówiący w tamtejszym narzeczu, życzliwy komisarz Bogumił, opowiadający przeróżne interesujące, częstokroć straszne historie sąsiad Leszek oraz posępny proboszcz i nieprzyjazne staruszki. KRL zaserwował nam wachlarz barwnych osobowości, których nawet epizodyczny występ jest w pełni uzasadniony i ważny do pełniejszego obrazu przedstawionej rzeczywistości.

lauma-rys2

„Łauma” urzeka ciekawymi ilustracjami utrzymanymi w cartoonowej estetyce. Bezbłędnie wypada większość magicznych postaci, a zwłaszcza: tytułowa czarownica, zbudowany ze snopa siana Kurke oraz bezimienny duch przypominający Bukę z Muminków. Osobiście nie przekonuje mnie kreacja Perkuna (mało apetyczna fizjonomia i nazbyt pogodna twarz). Niektóre kadry to czysta groza, która przerazi każdego czytelnika ? porwanie Dorotki przez upiorną Wiedźmę czy makabryczna scena ukazująca Łaumę w pełnej, całkowicie diabolicznej okazałości to istne perełki tejże historii. Strzałem w dziesiątkę okazało się pozostanie przy czarno-białych barwach, a co za tym idzie zrezygnowanie z jakichkolwiek kolorów. Rewelacyjnie wypada treściwa okładka oraz galeria prac zdolnego rysownika.

Urodzony w Suwałkach Karol Kalinowski zabiera nas w fascynującą podróż do świata zakorzenionego w folklorze północno-wschodniego terytorium Polski. Ukazuje historię słynącego z męstwa ludu bałtyckiego (Jaćwingów), prezentując przy tym gawędę silnie osadzoną w owej kulturze. Dzięki temu otrzymaliśmy jeden z najlepszych rodzimych komiksów ostatnich lat. Dowodem jego kultowości jest już drugie wydanie, jakie zafundowała nam niezawodna Kultura Gniewu. Z niecierpliwością oczekujemy na kolejne oryginalne i równie olśniewające opowieści pomysłodawcy mrocznej „Łaumy”.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje