Sensacja z duszą

22 marca 2012

Dina Rubina „Biały gołąbek z Kordoby”, Wyd. Muza
Ocena: 7 / 10

Powieści sensacyjne z wątkiem historycznym, koniecznie zahaczającym o wielką sztukę, oraz tajemnice sprzed wieków to obecnie najpopularniejsze i, co tu kryć, najmarniejsze czytadła na księgarskich półkach. Najczęściej są to taśmowo produkowane, niby to historyczne opowiastki, gdzie banalna i często zwyczajnie głupia fabuła idzie w parze z grafomanią i tandetą. Ci, pożal się Boże, poszukiwacze tajemnic nie zostawili w spokoju nikogo, począwszy od Dantego, Poe’go czy nawet nieszczęsnego Mozarta, a na masonerii i alchemikach skończywszy. Ale w tym morzu przeciętności trafić można na perły. Albo nawet i rubiny. Takie jak „Biały gołąbek z Kordoby” autorstwa Diny Rubiny.

Powieść nie do końca wpisuje się w zarysowany wyżej marketingowy kit historyczny, jednak zawiera wystarczająco dużo podobieństw, żeby zostać wrzuconą do tego samego worka gatunkowego. Byłoby to jednak dla autorki zdecydowanie krzywdzące, bo chociaż Dana Browna można jeszcze uznać za przyzwoitego rzemieślnika, to całej rzeszy jego naśladowców już nie. Na dobrą sprawę szał na teorie spiskowe i zagadki z historią i sztuką w roli głównej rozpoczął znakomity, bądź co bądź, Arturo Pérez-Reverte. Jednak to Dan Brown i jego bestsellery wprawiły w ruch samonapędzający się rynek powieści eksplorujących tajemne kody, rzekomo poukrywane w każdym, bez wyjątku, dziele literackim czy malarskim. Literatura, która w wydaniu Péreza-Reverte była niezobowiązującą, ale inteligentną przyjemnością dla umysłów humanistycznych, stała się obecnie bardziej miałka i przewidywalna niż tanie romanse. Na szczęście ta „degeneracja” nie dotknęła autorki „Białego gołąbka z Kordoby”. Od czasu znakomitego „Klubu Dumas” nie spotkałam powieści w tak udany sposób łączącej sensacyjny wątek z rozważaniami na temat sztuki. Trudno oczekiwać wielkiej oryginalności po tej historii, ewidentnie inspirowanej praktycznie całą kulturą, jednak w żaden sposób nie umniejsza to przyjemności z lektury.

Mamy oto bowiem i ciekawego bohatera, i niezwykle barwne opisy miast i miasteczek, i zajmujące historie związane z malarstwem. Niby wszystko już było, a jednak potrafi zaskoczyć i zainteresować. Bohater powieści, Zacharias Kordobin, jest znakomitym malarzem, ale od lat nie podpisuje prac własnym nazwiskiem. Tworzy fikcyjne obrazy zapomnianych twórców, dorabiając im chodliwe biografie i fabrykując, przekładalną na wysokie ceny, legendę. Teoretycznie czyn naganny, ale Kordobina jakoś ciężko potępiać. Podróżuje, przelotnie kocha oraz igra z prawem, a my wraz z nim, i to ze sporą frajdą. Jego życie skażone jest jednak cieniem przeszłości, i to sięgającej dalej wstecz, niż on sam mógłby przypuszczać. Mamy więc śmierć, porachunki a także poświęcenie, ujęte w zgrabną oraz nierażącą zbytnio patosem historię, będącą swoistym połączeniem fikcji kryminalnej z klasyczną opowieścią o zemście.

Dina Rubina to autorka rosyjska, mieszkająca w Izraelu, i te dwa fakty zdecydowanie działają na korzyść jej pisarstwa. O ile współczesny wątek sensacyjny można jeszcze podpiąć pod typowe, miejscami schematyczne, dzieło tego gatunku, to część druga powieści jest czymś zgoła innym. To jakby wklejona do środka osobna opowieść, czerpiąca z klasycznych rosyjskich sag rodzinnych, kipiąca od barwnych postaci i w doskonały sposób opisująca sowiecką przeszłość bohaterów oraz splecione losy ZSRR i Izraela. Nawet język jest lżejszy, bardziej gawędziarski, a same historie pozwalają praktycznie zapomnieć, że czytamy współczesną powieść. Ta odrębna nowela jest jednak spójna z wydarzeniami dziejącymi się obecnie i bardzo wiele do nich wnosi. Aczkolwiek jej duże rozmiary pozwalają odnieść wrażenie, że autorka, zbytnio rozsmakowała się w opowieści na temat przeszłości Kordobina, aż stwierdziła wreszcie, że za dużo tego wyszło i pod koniec trzeba się streszczać. Tak więc, mimo wyjaśnienia wszystkich zagadek i niuansów przeszłości i teraźniejszości splatających się w jedną linię, finał trochę rozczarowuje. Duża ilość wątków pobocznych zamazuje również bardzo interesującą, chociaż odrobinę naciąganą, historię rodu bohatera, w dziwny sposób związaną z odnalezionym przez niego obrazem. W ogóle sporo w tej powieści zbiegów okoliczności, pojawia się nawet lekko zarysowana metafizyka w postaci przeczuć i przepowiedni zawartych w snach, co pasuje tutaj jak piernik do wiatraka.

Ewentualne zastrzeżenia pojawiają się jednak dopiero po lekturze, w trakcie nie mamy na to czasu, bo narracja jest gęsta, język gładki i przyjemny, a historia wciągająca. Czego więcej oczekiwać po powieści rozrywkowej? No dobrze, może obszerniej rozwiniętej puenty, ale na ten detal, w obliczu wielu zalet, można przymknąć oko.

Katarzyna Lasek

Gdzie kupić:
Kup książkę w księgarni Selkar
Kup książkę w księgarni Lideria

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje