Przyczynek do historii sukcesu na przykładzie zespołu wokalno-instrumentalnego

21 stycznia 2014

the_beatlesHunter Davies „The Beatles”, wyd. Sine Qua Non
Ocena: 8 / 10

Biografia Balzaca ? 360 stron, biografia Tuwima ? 340 stron, biografia Brzechwy ? 354 strony, a biografia The Beatles ? aż 576 stron. Sporo. Ale jeśli lubisz czytać o życiu ludzi, których nie znasz, a zwłaszcza o tych z encyklopedii, będą to jedne z najlepszych 576 stron przeczytanych w tym roku.

Skoro w Windowsie, aby zamknąć system trzeba kliknąć w Start, to i ja zacznę od końca. Co by nie mówić o czterech młodzieńcach z Liverpoolu, ich historia jest przykładem jednego z największych sukcesów XX wieku. Odcisnęli ogromne piętno na muzyce, kulturze, stosunkach społecznych, niesłychanie się przy tym bogacąc. Właśnie – nawet nie trzeba tego pisać, bo przecież wszyscy o tym wiedzą. Jedną z kilku niewątpliwych zalet książki jest okres, w jakim powstała. Hunter Davies, angielski dziennikarz, spędził z zespołem osiemnaście miesięcy w kulminacyjnym punkcie ich kariery ? w latach 1967-68. Na pewno pomogły mu w tym przyjacielskie relacje, jakie nawiązał z bitelsami. Publikacja w oryginalnym kształcie nie uwzględnia więc upadku i rozpadu kapeli, który rozpoczął się praktycznie w trakcie zbierania materiałów i pisania biografii. W związku z tym otrzymujemy historię ludzi sukcesu, ludzi spełnionych, a można powiedzieć, że wręcz już znudzonych swoją działalnością. Z bohaterów książki emanuje coś, o czym w 1968 śpiewali Cream w ?I’m sittin’ on top of the world?.

Wydawać to się może kuriozalną konstatacją, ale Hunter Davies jest bardzo mocnym punktem książki, którą napisał. Ma niezwykle lekkie pióro, tak więc biografię czyta się błyskawicznie. Głównie jednak jako biograf pozostaje wycofany, zdystansowany do tematu, co pozwala mu niekiedy na żartobliwe i ironiczne komentarze. Co ciekawe, pisząc ?jedyną autoryzowaną biografię? wydaje się być bardziej obiektywny od pisarzy-fanów piszących książki ?na kolanach?. Do tego niejednokrotnie pozwala sobie na interpretacje zachowań muzyków, które można uznać za nad wyraz celne. Ogromną zaletą książki są anegdoty. Salewicz, pisząc biografię Marley?a, totalnie poległ na tym polu, tutaj z kolei Davies doskonale je wykorzystuje. Co potwierdza zresztą niezwykłe poczucie humoru młodych Brytyjczyków. Dodatkowo The Beatles mieli szczęście do ciekawych ludzi w swoim otoczeniu; cudacznych jak ciocia Lennona Mimi czy Brian Epstein, ciepłych jak matka Harrisona lub zupełnie idiotycznych jak matka Lennona. Nie ominęły ich zwykłe, życiowe, ludzkie dramaty, jak w przypadku Pete?a Besta, którego wyrzucili z zespołu tuż przed pierwszymi poważnymi nagraniami, czy tragiczna historia basisty Stu Sutcliffe?a, który zmarł w Hamburgu w wieku dwudziestu jeden lat na udar mózgu.

Biografia ma jasny chronologiczny podział, część rozdziałów płynnie przechodzi jeden w drugi. Oprócz treści, która pierwotnie ukazała się w 1968 roku, otrzymujemy o dziwo aż trzy dodatkowe teksty autora: przedmowę i aneks z 2009 roku oraz posłowie z roku 1985. Interesująca jest zwłaszcza przedmowa z 2009, w której autor pokrótce wyjaśnia pewne sprawy związane z pisaniem tego typu publikacji. Zwraca uwagę na elementy biografii zespołu, które nie mogły wówczas ujrzeć światła dziennego, np. życie seksualne podczas tras czy narkotykowe hulanki.

Z ogromu informacji, których dostarcza lektura, chciałbym zwrócić uwagę jedynie na kilka ciekawych kwestii. Mit Lennona-lidera, w całym okresie istnienia zespołu, praktycznie zostaje tutaj obalony (przypomnijmy, mowa o 1968 roku), a mimo to wciąż funkcjonuje jako aksjomat. Dla osób aktywnych muzycznie książka może być inspiracją do pracy, jak również wydawać się pewnego rodzaju ?instrukcją obsługi?. Okazuje się jednak, że muzycy byli straszliwie chaotyczni, zapalali się do pracy, by po krótkim czasie znudzić się i zabierać za coś zupełnie innego, albo zaczynali nagrywać utwór, do którego wracali po roku. Raczej nie są to tzw. ?dobre wzorce?. A Ringo, który nie bez przyczyny jawi się jako najmniej rozgarnięty z grupy, potrafi zaskakiwać trzeźwą oceną sytuacji, do której przeintelektualizowana reszta zespołu wydaje się niezdolna.

„The Beatles” to czwarta książka z muzycznej linii Wydawnictwa SQN, którą przeczytałem (wcześniej były biografie Iggy Popa, Pink Floyd i Boba Marley?a). Z jednym wyjątkiem wszystkie szczerze polecam. Biografia Fab Four ukazała się w Anglii w 1968 roku. Bez widoków na polską wersję zakupiłem ją jakiś czas temu w oryginale. Nie zdążyłem do niej zajrzeć, a SQN wydało spolszczenie ? warto odnotować, że to pierwsze polskie wydanie po czterdziestu pięciu latach od ukazania się na rodzimym rynku. Kibicuję wydawnictwu i dodam tylko, że nabyłem ostatnio również ?Revolution in the Head: The Beatles’ Records and the Sixties? Iana MacDonalda. Może SQN znowuż mnie ubiegnie i zanim otworzę książkę, do moich rąk trafi polskie wydanie?

Kasper Linge

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje