Polski komiks eksportowy

29 czerwca 2012

Paweł Garwol, Roman Lipczyński „Bez końca”, Wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 7,5 / 10

Wbrew malejącym nakładom i powszechnemu ostracyzmowi, polski komiks ma się naprawdę dobrze. Już nie tylko uznani autorzy, ale również debiutanci publikują albumy, którymi bez wstydu można by się pochwalić przed naszymi zachodnimi sąsiadami. Do kategorii tej bezdyskusyjnie zalicza się pierwsze wspólne dokonanie spółki Garwol – Lipczyński.

„Bez końca” to zbiór dziesięciu krótszych historii z pogranicza surrealizmu i makabreski, rozgrywających się w jakże bliskiej nam kulturowo, a jednak dość uniwersalnej rzeczywistości. Ciemne mieszkania i piwnice ponurych blokowisk, bijące chłodem wnętrza szpitala czy opustoszałe pobocza dróg stają się miejscami wydarzeń, o których opisanie pokusić by się mógł sam Franz Kafka, zwłaszcza, że większość swego życia przesiedział wcale nie tak daleko od dwójki śląskich autorów. Na kartach stworzonego przez nich komiksu niesforne rękawiczki okazują nieposłuszeństwo swojemu właścicielowi, śmierć wpada z nocną wizytą na kielicha, upuszczony w toalecie telefon ratuje szczurzą rodzinę z opresji, a cień można zdrapać ze ściany i oddać potrzebującemu.

Powoływanie się na ikonę literackiego ekspresjonizmu wydaje się zasadne nie tylko ze względu na ową specyficzną niesamowitość wydarzeń, zawieszoną pomiędzy realizmem a typową grozą, ale również inne cechy tożsame ze wspomnianym gatunkiem. Z rysunków i pojawiających się z rzadka tekstów bije wieloznaczność i symbolika, strony zaś zaludniają bezimienni bohaterowie, typowi everymeni. I tylko odrobina cynizmu oraz swobodnego humoru trzyma ten album we współczesności.

Także rysunki, naturalistyczne, wypełnione po brzegi ramek cieniami, mogłyby wyjść spod pióra jakiegoś dawno zapomnianego, przedwojennego mistrza. Chociaż w albumie zdarza się kilka drobnych niedoróbek (perspektywy i proporcje na kilku kadrach jednej opowieści, zatytułowanej „Linia życia”), to jednak należą się oklaski dla Pawła Garwola, iż – jak na debiutującego rysownika – posiada wypracowany tak charakterystyczny oraz dojrzały styl. Może to skojarzenia bezzasadne, ale wydaje się, że w ten sposób mógłby zaczynać swoją karierę Andrzej Heinrich, gdyby urodził się pół wieku później, a zamiast znaczków i banknotów preferowałby tworzyć komiksy.

Obydwaj autorzy „Bez końca” wywodzą się z punkowej sceny alternatywnej (swoje fascynacje muzyczne przemycili m.in. pod postacią tytułu komiksu, zaczerpniętego z nagrania Siekiery oraz niedużego loga w kadrze z nazwą legendarnego trio Nomeansno). Również wydawnictwo Kultura Gniewu ma swoje korzenie w podobnym środowisku. Może więc wzorem niezależnych wytwórni płytowych wypadałoby wreszcie podjąć kroki, aby polskie komiksy ukazywały się w „zaprzyjaźnionych” oficynach poza granicami kraju? Skoro u nas mają rację bytu portugalskie, niemieckie czy serbskie komiksy, to czemuż ich rodzimi czytelnicy nie mieliby poznać bliżej dokonań polskich autorów? Album Garwola i Lipczyńskiego w pełni na to zasługuje.

Artur Maszota

Gdzie kupić:
Kup komiks w księgarni Selkar
Kup komiks w księgarni Lideria

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje