banner ad

Pogrążeni w mroku – recenzja komiksu „Hotel na skraju lasu – tom 2” Magdaleny i Michała Hińczów

7 października 2025

Magdalena Hińcza, Michał Hińcza „Hotel na skraju lasu – tom 2”, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 7 / 10

Magdalena i Michał Hińczowie wracają z komiksem bardziej przejrzystym graficznie niż pierwszy tom, ale równie mrocznym i pełnym niedopowiedzeń. Mimo swej enigmatyczności druga część „Hotelu na skraju lasu” potrafi wciągnąć atmosferą oraz intrygującymi bohaterami.

To kontynuacja, która nie bierze jeńców – dosłownie i w przenośni. Już sam fakt, że historia otwiera się rozdziałem piętnastym, jasno pokazuje, że nikt tu nie będzie witał nowych czytelników streszczeniem poprzednich wydarzeń. Założenie jest takie, że odbiorca zna tom pierwszy i wciąż pamięta wszystkiego jego meandry. Jeśli zatem ktoś czytał go w momencie premiery dwa lata temu, to lepiej odświeżyć lekturę. Inaczej możemy zagubić się w tym mrocznym świecie. Hińczowie rzucają nas od razu na głęboką wodę i oczekują, że dopasujemy się do rytmu historii i przypomnimy sobie zasady wykreowanej przez nich rzeczywistości. Autorski duet wyraźnie mówi: „to opowieść ciągła, jeśli chcesz ją zrozumieć, musisz nam towarzyszyć od początku”.

Pierwsze wrażenie z lektury wiąże się jednak nie z samą fabułą, ile z szatą graficzną. Widać, że Hińczowie odrobili lekcję i w drugim tomie nadali rysunkom większą przejrzystość. Kontury postaci są ostrzejsze, a linie bardziej zdecydowane. W pierwszej części można było narzekać na efekt swoistej „sadzy”, który wprawdzie dodawał całości klimatu, ale też sprawiał, że plansze były mało klarowne. Tu zostało to znacząco ograniczone. Na dodatek zmianę dokonano z takim wyczuciem, że komiks nie stracił swojego charakteru. Nadal więc autorzy operują w głównej mierze stonowanymi, przygaszonymi barwami, które przywodzą na myśl brudny realizm i senne wizje, ale czyta się to po prostu wygodniej.

Sama fabuła zaś po raz wtóry prowadzona jest metodycznie i bez pośpiechu. Z jednej strony wracamy do znajomego hotelu i postaci z ich wątkami (jak tajemnicze buteleczki krążące między osobami, anomalia pogodowe czy niespodziewane ataki zwierząt). Z drugiej strony historia poszerza swoje granice, wprowadzając nowe perspektywy wydarzeń. Hińczowie konsekwentnie unikają przy tym operowania szokiem i łatwych wyjaśnień, i to właśnie w tym tkwi siła ich opowieści: czytelnik nigdy nie dostaje gotowych odpowiedzi, a raczej zestaw tropów, który zmusza do snucia własnych teorii.

Osobom oczekującym wartkiej akcji „Hotel na skraju lasu” może nie przypaść do gustu, ponieważ autorski duet z rozmysłem spowalnia rozwój wydarzeń. To ma być opowieść, w której rzeczy nadprzyrodzone czy niewytłumaczalne dzieją się gdzieś obok zwykłej codzienności. Dlatego bohaterowie potrafią dyskutować o dziwnych zjawiskach (jak wspomniane już ataki zwierząt), by po chwili przejść do rozmów o zaparzaniu herbaty czy przygotowaniach do obiadu. To właśnie dzięki temu komiks wypada bardziej naturalnie, a postacie zyskują szansę na indywidualność.

Druga część „Hotelu na skraju lasu” udowadnia, że Hińczowie mają jasną wizję swojego projektu. Fabuła zyskała rozmachu, zaś bohaterowie głębi, a jednocześnie udało się zachować to, co najważniejsze: specyficzny klimat pogranicza jawy i snu oraz zderzenia codzienności i koszmaru. Ten komiks docenią szczególnie ci, którzy preferują nastrojową grozę.

Maciej Bachorski


Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje