Płyń, Forrest, płyń!

17 września 2011

Sabina Berman „Dziewczyna, która pływała z delfinami”
Ocena: 6 / 10

Patronat prasy kobiecej, nośne hasła o odstresowującej lekturze oraz porównania do ?Forresta Gumpa? nasunęły mi obraz potencjalnego odbiorcy i stworzyły pierwsze wrażenie o „Dziewczynie, która pływała z delfinami” zanim jeszcze zapoznałam się z treścią powieści. Czy lektura weryfikuje tę, być może krzywdzącą, opinię? I tak, i nie.

Powieść Sabiny Berman została napisana żeby wzbudzić emocje u osób łaknących odmiennego spojrzenia i potencjalnej głębi w możliwie najprostszej formie. Cel został osiągnięty z nawiązką. Aby się o tym przekonać, wystarczy poczytać blogowe recenzje. Morze pikseli wylano na temat tego, jak oryginalne spostrzeżenia autystycznej bohaterki pozwalają spojrzeć na wszystko z innej, szerszej perspektywy. Niewątpliwie osoba taka jak Karen, która musi świadomie stosować wyuczone reguły, by w ogóle osiągnąć jakiś poziom komunikacji, odbiera rzeczywistość inaczej. W powieści Berman autyzm bohaterki jest nie tylko osią akcji, ale i pretekstem do naświetlenia rozmaitych, ważkich problemów, wątpliwości i osobliwości naszego świata. Jest i okrucieństwo wobec zwierząt, i hipokryzja obrońców tychże, niedostatki edukacji i biznesu, snobizm, nierówności społeczne i polityka a do tego wszystkiego – warunkująca ludzki stosunek do zwierząt – różnica między myśleniem kartezjańskim a darwinowskim. Co ciekawe, książka poruszająca tak szeroki wachlarz poważnych zagadnień została napisana stylem niezwykle prostolinijnym, a nawet infantylnym. Wynika to zarówno z pierwszoosobowej narracji prowadzonej przez osobę ?zdolną inaczej?, jak i przyjętej na starcie formy ?na Forresta?. Porównania do powieści Winstona Grooma są powszechne i w moim odczuciu słuszne. W obu przypadkach zabawna i lekka forma ma przemycić myśl, że imbecyl (termin medyczny, a nie obelga) dostrzega więcej niż ludzie standardowi, a jego świat – nagi, pozbawiony metafor i podtekstów , a wraz z nimi kłamstwa i okrucieństwa – może być lepszy niż ten stworzony przez w pełni rozwiniętą inteligencję. Poza tym obie fabuły są na tyle bajkowe i naiwne, że oprócz oryginalnych myśli wręcz muszą nieść wiele banałów. Jak chociażby przetarta od częstego używania w amerykańskich filmach idea, że pozostając wiernym sobie, dobru i sprawiedliwości osiągniemy szczęście i powodzenie. Jak to się dzieje, że żaden z popkulturowych ?głupków? nie ma problemów finansowych? To chyba kolejny dowód na to, że amerykański sen może przydarzyć się absolutnie każdemu. Pokrzepiające, prawda?

To właśnie mój największy zarzut wobec „Dziewczyny, która pływała z delfinami”. Jestem w stanie przełknąć infantylną formę, w której natrafić można na głębokie myśli rodem z pamiętnika nastolatki. Nie mogę zaprzeczyć, większa część przesłania, które niesie powieść jest słuszna i godna propagowania. Ale naiwny optymizm oraz łopatologiczność niektórych wywodów (mających chyba na celu zawstydzenie ludzkości) sprawia, że powieść czasem popada w banał, a czasem zwyczajnie nudzi. Lepiej byłoby gdyby autorka, tak jak jej bohaterka, odrzuciła abstrakcję na rzecz istniejącej rzeczywistości a nie tej, która być może powinna istnieć.

Jeśli jednak ktoś szuka lektury na lato nie działającej – pomimo lekkiej formy – jak pigułka wyłączająca mózg, powinien sięgnąć po tę opowieść. Nie uważam żeby mogła diametralnie odmienić punkt widzenia, w końcu to wszystko już gdzieś było, ale jednak jak na debiut osoby dotychczas piszącej scenariusze, więcej tu plusów niż minusów. Karen co prawda nie pływa z delfinami, tylko z tuńczykami, ale najwyraźniej według tłumaczki te pierwsze bardziej działają na wyobraźnię. Podejrzewam że będzie z tego film, i że będzie przebojem. Może nawet sama autorka napisze scenariusz, dopilnowując, żeby nie zepsuto historii. Czego jej samej oraz miłośnikom autystycznej Karen życzę.

Katarzyna Lasek

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje