Perełka z mroku
Matt Wagner „Batman. Świt mrocznego Księżyca”, tłum. Marek Starosta, wyd. Egmont
Ocena: 8,5 / 10
Siła oddziaływania Zamaskowanego Krzyżowca, jak niekiedy określany bywa Batman, bierze się między innymi z tego, jak bardzo podatna na reinterpretacje jest to postać. Heros dążący do sprawiedliwości, a jednak naznaczony pewnym (zdaje się, że nie do końca uświadomionym przez samego bohatera) znamieniem szaleństwa ? powodowany chorobliwą chęcią zemsty za śmierć rodziców, a równocześnie szlachetną motywacją wyplenienia wszelkiego zła. Czego dowiadujemy się o nim z komiksu „Batman: Świt mrocznego Księżyca” Matta Wagnera?
Przez pryzmat szaleństwa postać Batmana zdefiniowano częściowo w opowieści „Batman: Azyl Arkham” Granta Morrisona i Dave?a McKeana. To kultowe już dziś dzieło, podobnie jak i album sygnowany przez Wagnera, w Polsce ukazało się w ramach kolekcji DC Deluxe, co znaczy ni mniej, ni więcej, że to jedna z tych historii, które zdecydowanie warto poznać. „Świt mrocznego Księżyca” złożony jest z dwóch autorskich opowieści: „Batman i ludzie potwory” oraz „Batman i szalony mnich”. Sygnalizowana groza jest w tym komiksie naturalnie obecna, choć równie ważnym elementem definiującym kształt historii jest jej pulpowy charakter. Wszak heros będzie musiał konfrontować się choćby z przedstawicielami wampirycznego kultu, który zasiedlił mroczne zamczysko. Motywy gotyckie są zauważalne, nader interesująco wypada zwłaszcza persona jednego z głównych adwersarzy Batmana w tym komiksie ? mnicha odzianego w krwistoczerwony habit. Opowieść zyskuje na szczególnym charakterze również przez ciekawie rozpisane wątki obyczajowe reprezentowane choćby przez postać Julie Madison, obiekt miłosnego zainteresowana Bruce?a Wayne?a. Kwestia podwójnej tożsamości, zaufania, namiętności i psychologicznej gry naszkicowana jest sugestywnie, bo oparta na niejednoznacznościach.
Matt Wagner potrafi jednak nie tylko pogłębić uczuciową relację pomiędzy zamaskowanym herosem a ukochaną kobietą, lecz także oddać psychologiczną głębie adwersarzy. Arcyciekawie sportretowano Hugo Strange?a, wybitnie inteligentnego biologa oraz psychiatrę, który staje na drodze Batmana ? walka toczy się o moralne wartości, ale też poszerzenie strefy wpływów, podobnie, jak to ma miejsce w przypadku Sala Maroniego, jednego z przywódców półświatka miasta Gotham. Wagner z wyczuciem kreśli przejmujący obraz zepsucia, nihilizmu, mroku i refleksyjności. Artysta nie tylko narysował oba komiksy, ale też jest odpowiedzialny za scenariusze, dzięki czemu zachował pełną spójność nad opowiadanymi przez siebie historiami. Jego kreska jest dokładna, kontury pewne, natomiast styl realistyczny. Miłośnicy Mrocznego Rycerza z pewnością będą mogli dojrzeć w obrazach Wagnera pewne inspiracje latami 90., zwłaszcza serialem animowanym „Batman: The Animated Series”. Amerykanin potrafi niekiedy bardzo sprawnie opowiadać przy pomocy tylko samej narracji graficznej, stosując różne formy kadrowania. Batman dookreślany jest z różnych, odmiennych perspektyw, a na wartości zyskuje również przez pracę, jaką wykonał Dave Stewart, jeden z mistrzów w nakładaniu barw, które wzmacniają dramaturgiczne akcenty poszczególnych historii.
„Batman: Świt mrocznego Księżyca” stanowi jeden z tych komiksów, które wykorzystują skrupulatnie wyselekcjonowaną część bogatej mitologii związanej ze światem Batmana, a równocześnie są wyrazem artystycznej indywidualności konkretnego twórcy. Matt Wagner w precyzyjny sposób oddał nastrój mroku i niesamowitości, z drugiej zaś strony zadbał o realistyczne motywacje i portrety psychologiczne bohaterów. Pulpowy charakter, wielowymiarowość historii, symbolika ? oto wartości stojące za kolejną z perełek DC Deluxe.
Marcin Waincetel
TweetKategoria: recenzje