Olivier, syn Winsora

21 maja 2013

Mój synOlivier Schrauwen „Mój syn”, Wyd. Timof i cisi wspólnicy
Ocena: 6,5 / 10

Gdyby Olivier Schrauwen przyszedł na świat w drugiej połowie XIX wieku, dzisiaj uchodziłby za prawdziwego geniusza, w przeciwnym wypadku możemy jedynie mówić o całkiem uzdolnionym i pomysłowym artyście, który tym wyróżnia się na tle współczesnych, że swój kunszt oparł na spoglądaniu w przeszłość sztuki obrazkowej. „Mój syn” ? jedyne dokonanie belgijskiego autora dostępne w polskim przekładzie ? jest tego doskonałym przykładem.

Już pierwszy, krótki epizod wprowadzający wyznacza kierunek, w jakim Schrauwen zamierza poprowadzić swoją opowieść. Niedouczony położnik, chcąc wywołać poród, bije brzemienną kobietę miotłą po brzuchu, na skutek czego ta umiera. Podczas pogrzebu trumna wymyka się z rąk niosącym ją mężczyznom, a ciało wysuwa się i uderza o pobliski nagrobek. Ale na ziemi leży coś jeszcze ? malutkie niemowlę, które niepostrzeżenie wypadło z łona zmarłej matki. Zdumiony wdowiec pochyla się i bierze dziecko na ręce, bo to syneczek tatusia, oczko w głowie, ciało z jego ciała. Rozpoczyna się typowa ojcowska idylla (wspólne rozmowy, wyprawy do klubu dla dżentelmenów, zwiedzanie muzeum i ogrodu zoologicznego) okraszona równie typowymi ojcowskimi trwogami (zgubienie malca, czy dręczące nocami koszmary, że ten w końcu waży się dorosnąć). Cała opowieść utrzymana jest w wysoce surrealistycznym tonie, bo czyż losy ojca i syna nie są właściwie jedynie snem, marzeniem – tęsknotą za poronionym w tragicznych okolicznościach dzieckiem?

Mój syn - rysunek

W warstwie graficznej i fabularnej Schrauwen odwołuje się do amerykańskich klasyków komiksu i animacji sprzed wieku, a w szczególności do tego, co wyczyniał w swych pracach niezrównany Winsor McCay. Właściwie każde z najważniejszych dzieł Amerykanina znajduje w „Moim synie” swe odbicie: „Horror w Brugii” to mrugnięcie okiem w stronę „Mały Sammy kicha”; wydarzenia, jakie spotkały bohaterów w „Antwerpskim zoo”, mogą przywoływać niesamowite i kolorowe przygody w świecie fantazji, jakie przydarzały się podczas snu „Małemu Nemo”, ale pojawia się także inny charakterystyczny element ? współpracujący ze sobą niczym jeden żywy organizm świat zwierząt znany z „Opowieści o urwisach z dżungli”; „Mój syn dorasta” przypomina z kolei o ponurych fobiach, jakie dręczyły nocami protagonistę „Snów fanatyka grzanek z serem”. Niestety, Schrauwenowi talentu starcza jedynie, żeby wskrzeszać na nowo znane już wszem obrazy, puszczać oko, wysyłać sygnały uwielbienia w kierunku nieżyjącego od niemal osiemdziesięciu lat mistrza. Jako interesujący zabieg formalny, tribute dla wybitnego artysty, „Mój syn” sprawdza się należycie, jako dzieło osobne, chociażby reinterpretujące klasyka, nie mówiąc o wyprowadzaniu jego twórczości na nowe tory ? zdecydowanie mniej.

Artur Maszota

Gdzie kupić:
Kup komiks w sklepie wydawnictwa
Kup komiks w księgarni Selkar
Kup komiks w księgarni Lideria

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje