Obyczajowa demonologia słowiańska – recenzja książki „Oczy uroczne” Marty Kisiel

21 marca 2019

Marta Kisiel „Oczy uroczne”, wyd. Uroboros
Ocena: 9 / 10

Marta Kisiel tematy codzienne opisuje w absolutnie niecodziennej formie. Egzystencjalną powagę zabarwia absurdalnym humorem, melancholię dookreśla przez elementy grozy, a życie dojrzewającej kobiety opowiada niczym legendę, podanie ze słowiańskich wierzeń. Tym, między innymi, wyróżniają się „Oczy uroczne”.

Już sugestywny tytuł i takaż okładka zdradzają, że mamy do czynienia z książką nietuzinkową. Wskazuje na to również swoista niezależność historii. Bo „Oczy uroczne” stanowią kontynuację wyróżnionego Nagrodą im. Janusza A. Zajdla opowiadania „Szaławiła”, są też formalnie kolejną, trzecią już częścią docenianego cyklu „Dożywocie”, a mimo wszystko jest to powieść zupełnie samodzielna.

Oczywiście nie brakuje w niej delikatnych nawiązań do poprzednich odsłon serii, akcja rozgrywa się w rzeczywistości, którą zaczęliśmy odkrywać w „Dożyciu” i „Sile niższej”, jednak do lektury mogą przystąpić bez żadnych obaw również zupełnie nowi czytelnicy. Złaknieni tajemnic, ceniący ciepłe, choć równocześnie nieco mroczne opowieści obyczajowe w konwencji fantastyki. W szczególności zaś wszyscy ci, którzy wierzą, że w naszym życiu nie brakuje – jakkolwiek to nie zabrzmi – dobrych i złych duchów.

Wiara w zjawiska nadprzyrodzone jest w „Oczach urocznych” istotna, a to chociażby z uwagi na główną bohaterkę, Odę Kręciszewską, lekarkę pierwszego kontaktu mieszkającą na uboczu niewielkiej wioski. Oda miewa różne nastroje, zdarza się jej doświadczać dziwnych, nieco demonicznych wizji związanych z jeziorem, w którym przed laty doszło do tragedii. Bohaterką targają wątpliwości, choć jest niezależna, to szuka – nawet jeśli sama się do tego nie przyznaje – męskiego towarzysza. Marta Kisiel pisze o niej z wielką sympatią, ze zrozumieniem i troską, a co najważniejsze – z pomysłem.

Bo Oda jest tak naprawdę wiłą, południowosłowiańskim odpowiednikiem rusałki. Towarzyszami jej życia są Bazyl – czart zaklęty w ciele gadatliwego kozła, istota dowcipkująca w nadzwyczaj pocieszny sposób i Roch – pozornie zwyczajny mężczyzna, który tak naprawdę jest… płanetnikiem, postacią z folkloru naszych przodków, uosobieniem zjawisk atmosferycznych. To niecodzienne trio żyje sobie w domu na zgliszczach spalonej Lichotki, rezydencji, w której kiedyś mieszkały demony.

„Oczy uroczne” to historia obyczajowa, w której niezwyczajna, dojrzewająca kobieta – a właściwie istota magiczna, która została wychowana tak, by być człowiekiem – uczy się rozpoznawać, a następnie opisywać i dzielić się swoimi emocjami związanymi m.in. z zagubieniem, poszukiwaniem, odkrywaniem tajemnic. Jeden z najważniejszych sekretów wymyślonych przez Martę Kisiel wiąże się z jeziorem, w którego głębi znajduje się odpowiedź na pytanie o prawdziwe pochodzenia Ody.

„Oczy uroczne” to również opowieść spod znaku fantastyki grozy, w której demony – mniejsze i większe – są wyjątkowo prawdziwe. W pamięci szczególnie zapisuje się Ossa, cmentarny strażnik, który ostrzega przed homenem, orszakiem złych duchów zwiastujących nieszczęście, a kto wie, może nawet zagładę. Elementy horroru są nie tylko obecne, ale też działają na wyobraźnię. Marta Kisiel potrafi jednak doskonale równoważyć nastrój grozy humorem, jak choćby wtedy, gdy demoniczne opętania ludzi próbuje zestawić z atakami antyszczepionkowców.

„Oczy uroczne” to wreszcie, przede wszystkim, uniwersalna opowieść o ludzkich emocjach, życiowych metamorfozach, sile przyzwyczajenia i poszukiwaniu wewnętrznego głosu. Jeśli za sprawą fantastyki, elementów nadprzyrodzonych, możemy opisywać naszą codzienność, to Marta Kisiel opanowała tę sztukę niemal do perfekcji.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje