Nie taka straszna wiedźma – recenzja książki „Opuszczona” J.D. Barkera

17 lipca 2024

J.D. Barker „Opuszczona”, tłum. Tomasz Wyżyński, wyd. Czarna Owca
Ocena: 5 / 10

Jeżeli motyw zmagającego się z traumami przeszłości pisarza grozy, u którego literacka fikcja zaczyna przenikać do rzeczywistości, wydaje się wam znajomy, to nic dziwnego – zarówno adepci, jak i mistrzowie gatunku sięgają po niego równie chętnie. Rezultaty bywają jednak jakościowo różne.

Znajomą drogą na samym początku kariery podążył również J. D. Barker – rodzimym czytelnikom najbardziej znany dzięki trylogii kryminalnych thrillerów o Zabójcy Czwartej Małpy. Jego inspirowana dokonaniami Stephena Kinga powieść „Opuszczona” z 2014 roku znalazła się wśród nominowanych do Nagrody Brama Stokera za najlepszy debiut. Niech to jednak nie rozbudzi przesadnych oczekiwań u wyrobionych czytelników grozy.

Główny wątek „Opuszczonej” koncentruje się na wydarzeniach związanych z premierą najnowszej powieści bestsellerowego autora horrorów. „Powrót czarownicy”, bo tak się owo dzieło nazywa, ma stanowić opus magnum Thada McAlistera. Choć sam pisarz jest pewien, że książka odniesie sukces, im bliżej daty wydania, tym mężczyzna i jego rodzina coraz częściej doświadczają niewyjaśnionych zdarzeń. Majaczące na granicy jawy i snu wizje czy niewidoczne siły zakłócające spokój domowego ogniska to jednak dopiero wstęp do prawdziwego dramatu. W końcu rodzina McAlisterów będzie zmuszona stanąć do walki o własne życie. Czy to możliwe, że dzieło Thada jest czymś więcej niż tylko mającą porwać tłumy historią? I czy rzeczywiście istnieje coś takiego jak zemsta zza grobu? Odpowiedzi na te pytania mogą stanowić klucz do przetrwania.

J. D. Barker doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wynalazł koła na nowo. Już sam wstęp, z Castle Rock i „Sklepikiem z marzeniami”, w niekoniecznie subtelny sposób sugeruje, w którym kierunku będzie zmierzać książka. Autorowi w dużej mierze udaje się zamaskować przewidywalność solidnie przemyślanym planem. „Opuszczona” składa się bowiem z całego mnóstwa krótkich, liczących sobie co najwyżej kilka stron rozdziałów, które naprzemiennie przedstawiają rozwój opowieści z perspektywy różnych bohaterów. Takie rozwiązanie wynika nie tylko z konieczności panowania nad czasem i miejscami wydarzeń, ale też pomaga zdynamizować historię. Barker z obu tych zadań zdaje się wychodzić obronną ręką.

Choć kilka wątków aż prosi się o rozwinięcie, trudno zarzucić autorowi większe potknięcia na poziomie przyczynowo-skutkowym fabuły. Barker śmiało eskaluje kolejne wypadki i rozpędza akcję do granic możliwości. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że tym zabiegiem chce po prostu utrzymać czytelnika w stanie permanentnego oczekiwania na to, co będzie dalej – jakby zapominając, że za taki stan rzeczy powinna odpowiadać przede wszystkim sama historia. Cliffhanger goni tu cliffhanger, a punktów kulminacyjnych jest tak dużo, że po pewnym czasie zaczynają zwyczajnie męczyć, w rezultacie wyraźnie osłabiając swą potencjalną siłę uderzeniową. Problemem są też retrospekcje nakreślające tło współczesnych wydarzeń, ale jednocześnie odzierające historię z atmosfery niepewności i tajemnicy. Wszystko to nie pomogło ani w wykreowaniu bohaterów, których losami rzeczywiście chciałoby się przejmować, ani tym bardziej w zbudowaniu nastroju zagrożenia. Można rzec, że autor skupia się na dynamice samej w sobie, zamiast skrupulatnie odmalowywać wszystkie niuanse opowieści.

Ostatecznie to wszystko sprawia, że powieść Barkera bardziej skierowana jest do masowego odbiorcy niż wyjadacza gatunku. ”Opuszczona” może stanowić niezobowiązującą rozrywkę na kilka wieczorów. Mimo przemyślanej konstrukcji, nie wyrasta jednak ponad przeciętną.

Maciej Bachorski


Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje