Nie tak wspaniałe trzydziestolecie? – recenzja książki „Wielki świat” Pierre’a Lemaitre’a
Pierre Lemaitre „Wielki świat”, tłum. Joanna Polachowska, wyd. Albatros
Ocena: 7,5 / 10
A gdyby tak jednak oceniać książkę po okładce (i wyklejkach)? Wtedy można by uznać, że „Wielki świat” to przygodówka dla młodzieży. Stockowa, nieco lekturowa estetyka wprowadza jednak w błąd. To mroczna i brutalna książka dla dojrzałego czytelnika, osadzona w powojennej Francji i sferze jej słabnących wpływów kolonialnych. W pierwszym tomie sagi rodzinnej „Lata chwały” więcej niż powieści obyczajowo-społecznej jest kryminału czy thrillera politycznego. Akcja płynie wartko jak strumienie franków do partyzantki Việt Minhu.
Pierre Lemaitre – przez długi czas znany zwłaszcza jako autor kryminałów – urodził się w 1951 roku w Paryżu. Debiutował w 2006 roku „Koronkową robotą”, pierwszą częścią cyklu kryminalnego o przygodach Camille’a Verhoevena. Wielkie uznanie w świecie literackim i Nagrodę Goncourtów przyniosła mu książka „Do zobaczenia w zaświatach” z 2013 roku, pierwsza część trylogii o międzywojennej Francji. „Wielki świat” to efektowne rozpoczęcie kolejnej epickiej, rozpisanej na dekady opowieści, trzytomowego cyklu „Lata chwały”. Tym razem pisarz skupia się na „wspaniałym trzydziestoleciu” po zakończeniu II wojny światowej, czyli okresie, w którym Francja, mimo rozpadu imperium kolonialnego, przeżywała rozwój gospodarczy, demograficzny i kulturalny. Co oczywiste, czas ten padł ofiarą idealizacji. Wręcz wskazana jest rewizja.
Nieco o fabule „Wielkiego świata”. Louis Pelletier jest gigantem libańskiego przemysłu mydlanego. Ma doskonale prosperującą międzynarodową firmę i czworo dzieci. Żadna z latorośli nie chce jednak kontynuować jego mydlanego dzieła. Kierowane rozmaitymi pobudkami dzieci opuszczają Bejrut i rozjeżdżają się po wielkim francuskim świecie. Pierworodny Jean, skompromitowany jako dyrektor generalny firmy ojca i terroryzowany przez apodyktyczną żonę, wyrusza do Paryża, aby uciec przed presją i grzechami przeszłości. Łaknący sławy François pozoruje wyjazd na uniwersytet (École normale supérieure), aby w tajemnicy przed rodzicami realizować swój reporterski sen w jednej z paryskich gazet. Osiemnastoletniej Hélene marzy się wolność obyczajowa, artystyczny klimat i blichtr stolicy. Wkrótce podąża śladem braci. Nie do Paryża, lecz do Sajgonu udaje się natomiast Étienne. To w Indochinach służył bowiem jako żołnierz Legii Cudzoziemskiej jego kochanek, Raymond, zanim słuch o nim zaginął. W ten oto sposób Lemaitre rozstawia pionki na szachownicy.
Każde z rodzeństwa wkrótce wikła się w jakąś poważną sprawę kryminalną. A to pozwala autorowi eksploatować różne konwencje gatunkowe i w naturalny sposób podkręcać tempo opowieści, serwując kolejne zwroty akcji. Jean rozładowuje frustracje na głowach przypadkowych kobiet. Jedną z ofiar psychopatycznego mordercy okazuje się słynna aktorka Mary Lampson. Dziennikarskie śledztwo w jej sprawie prowadzi nie kto inny, lecz François – w ten sposób staje się gwiazdą „Journal du soir”. Zagubiona w olbrzymim mieście Hélene poznaje środowisko artystowsko-przestępcze, outsiderów, pozerów i dilerów. Étienne, poszukując prawdy o Raymondzie, wpada na trop afery dewizowej (polegającej na transferze z Indochin do Francji piastrów, by dzięki różnicom w kursach podwoić ich wartość), w którą zamieszani są m.in. skorumpowani urzędnicy, spekulanci, rząd IV Republiki oraz partyzanci Việt Minhu. Walutowa ośmiornica, która na skutek pewnych wydarzeń oplata swoimi śliskimi mackami całą rodzinę Pelletier, z pewnością powróci w kontynuacji „Wielkiego świata”.
Lemaitre napisał książkę, która czyta się sama – dominują dialogi, opisy są dość oszczędne, zdania i rozdziały krótkie, co oczywiście dynamizuje tekst. Zabiegi te znamy przecież od przełomowych dla literatury masowej „Tajemnic Paryża” Eugeniusza Sue i do tej pory nie przestały działać. Lemaitre nie decyduje się na zawirowania chronologicznie. Pozwala sobie za to na inne zabawy narracyjne – niekiedy sam wynurza się z tekstu, choćby po to, by podkreślić niesamowitość opisywanych wydarzeń („widzicie to?”). W kwestii językowej zarówno on (wnioskując jednak wyłącznie z przekładu), jak i tłumaczka Justyna Polachowska, postawili na przystępność. Przyjemnie jednak odkryć, że każda z postaci mówi swoim własnym językiem.
Co do postaci – są one wyraziste, ale wydaje się, że zbyt łatwo można przypisać im definiujące cechy i opisać za pomocą kilku słów. A to czyni je nieco papierowymi. Niejednoznaczny wydaje się chyba wyłącznie Étienne, którego budują duchota, brud i opium Sajgonu. Mimo to z ferowaniem wyroków wypada poczekać na kolejne tomy, które mogą tchnąć nieco więcej życia w rodzeństwo i ich satelity. Póki co otrzymujemy dobrze znane z kultury popularnej towarzystwo, m.in. gotowego na wszystko reportera, niepozornego, stłamszonego przez otoczenie psychopatę czy atencyjną (w znaczeniu potocznym, nie słownikowym) żonę, która ponad wszystko na świecie chce po prostu być na ustach wszystkich.
„Wielki świat” to rozrywka zapewniająca pogląd (choć dość powierzchowny) roku 1948 z perspektywy francuskiej. Konflikt w Indochinach Francuskich staje się coraz bardziej skomplikowany i krwawy, we Francji metropolitalnej na ulice wychodzą niezadowoleni z polityków demonstranci. Demonizowana biurokracja jak zwykle prowadzi do nadużyć. Przeliczy się jednak ten, kto mniema, że w roku 1948 głośno będą pobrzmiewać jeszcze echa największego konfliktu w dziejach. Bohaterowie przywołują co prawda wstydliwy epizod znany jako operacja syryjsko-libańska, w którym starły się siły Wolnej Francji i Francji Vichy (w walkach, po stronie słusznej, wziął udział François) czy fakt bogacenia się paryskich spekulantów na majątku Żydów, można jednak odnieść wrażenie, że wojna jest tematem, o którym Francuzi nie nauczyli się jeszcze mówić. W powojennym Paryżu nie wspomina się maja 1940 roku (o nim Lemaitre pisał jednakże w „Lustrze naszych smutków”), okupacji i oswobodzenia. Nie mówi się też na przykład o tym, że w Azji trwa wojna, a ćwiartowania jeńców dopuszczają się nie tylko wietnamscy bojownicy, ale też kaprale Legii.
Czekam z niecierpliwością na kolejne tomy cyklu, które przedstawią czas – a dokładnie jego upływ – jako jednego z głównych bohaterów opowieści o rodzinie Pelletier. Póki co uznaję, może nieco na wyrost, że „Lata chwały” będą przebojowym mariażem sagi rodzinnej i powieści sensacyjnej, a „Wielki świat” to jego miodowy miesiąc.
Jacek Adamiec
fot. La 2
Kategoria: recenzje