Nasza niszczycielska natura – recenzja książki „Niezwyciężony” Stanisława Lema
Stanisław Lem „Niezwyciężony”, Wydawnictwo Literackie
Ocena: 10 / 10
Zasługi Stanisława Lema nie tylko dla rodzimej, ale i światowej literatury science fiction trudno zliczyć, a ponadczasowość jego twórczości znajduje wyraz w licznych, powstających rokrocznie projektach inspirowanych jego dziełami. Tak jest chociażby z „Niezwyciężonym”.
Opublikowana pierwotnie w 1964 roku, stosunkowo krótka, bo licząca nieco ponad 200 stron, powieść przez lata nie tylko stanowiła fundament, na którym budowały kolejne pokolenia twórców, ale i sama doczekała się interesujących adaptacji i reedycji. Choć „Niezwyciężony” nigdy nie został zekranizowany, to jednak powstała wizualna adaptacja w postaci monumentalnej powieści graficznej Rafała Mikołajczyka. Ciekawą próbą spojrzenia na dzieło Lema okazała się też zrealizowana przez Starward Industries gra wideo, która wprowadziła do fabuły kilka modyfikacji. To właśnie ta ostatnia produkcja stanowiła przyczynek do wydania kolejnej edycji książki, a pieczołowicie przygotowane grafiki z gry, które wzbogaciły treść, to krok dalej w kierunku całkowitego zaangażowania odbiorcy w świat wykreowany przez klasyka gatunku.
Nie żeby ów świat sam nie potrafił się obronić – przecież „Niezwyciężonego” uważa się za gotowy scenariusz wysokobudżetowego, batalistycznego kina science fiction. I to takiego, które – jak to u Lema często bywa – oprócz dostarczenia futurystycznej pożywki dla wyobraźni zadaje fundamentalne pytania na temat kondycji człowieka i jego miejsca we wszechświecie. Punktem wyjścia fabuły jest przybycie na z pozoru wymarłą planetę Regis III tytułowego statku, gigantycznego międzygwiezdnego krążownika, który uchodzi za szczytowe osiągnięcie ludzkiej myśli technicznej. Zadanie załogi polega na zbadaniu tajemniczego zaginięcia bliźniaczej jednostki. Próbując wyjaśnić zagadkę, bohaterowie zetkną się z fenomenem, który zachwieje ich dotychczasowym światopoglądem i zmusi do weryfikacji tego, co wiedzą na temat otaczającej ich rzeczywistości.
Choć „Niezwyciężony” podejmuje dość popularną w klasycznej literaturze SF tematykę pierwszego kontaktu, istotna różnica uwidacznia się w tym, jak Lem traktuje świat przedstawiony. Choć nie da się powieści odmówić wewnętrznej spójności i naukowych podstaw, nie znajdziemy w niej kilometrowych opisów detalicznie przybliżających futurystyczną technologię i jej działanie. To już Lem pozostawia odbiorcy i jego wyobraźni, sam zaś skupia się na nakreśleniu sytuacji, z jaką muszą zmierzyć się bohaterowie, i stopniowym dokładaniu kolejnych elementów fabularnej układanki. Jednocześnie utrzymuje wyjaśnienie prawdziwej natury wydarzeń niejako w zawieszeniu.
Zaproszenie czytelnika do snucia własnych przypuszczeń i refleksji tyczy się też filozoficznej warstwy powieści. W „Niezwyciężonym” Lem zastanawia się nad istotą ewolucji i samego życia, jak również nad tym, jak człowiek jako dominujący gatunek uzurpuje sobie prawo do decydowania o czyimś istnieniu. Co się zaś stanie, gdy trafimy na zjawisko całkowicie wykraczające poza nasze myślowe schematy? Czy wobec nieznanego jesteśmy gotowi spróbować zrozumieć, zamiast niszczyć?
Wszystko to mieści się w niezwykle zwartej pod względem formy lekturze. Takiej, która obok prawdziwie wizjonerskiego pomysłu skupia się na rzeczach istotnych. Na tle współczesnych, napompowanych ponad miarę zbędną treścią książek „Niezwyciężony” jawi się wręcz jako powiew świeżego powietrza, który nie marnuje naszego czasu i oferuje rodzaj intelektualnego „mięsa”, jakie pozostawia po sobie uczucie sycącej satysfakcji. Innymi słowy, to rzecz prawdziwie ponadczasowa w każdym aspekcie.
Maciej Bachorski
Kategoria: recenzje