Nastolatki rządzą światem

19 grudnia 2017

Chris Weitz „Młody świat”, tłum. Olga Siara, wyd. Insignis
Ocena: 7,5 / 10

Śmierć nadeszła niespodziewanie i zdziesiątkowała ludzkość ? z różnych zakątków globu zniknęli tak dorośli, jak i dzieci. Jedynymi przedstawicielami gatunku homo sapiens, którzy nie dali się biologicznej epidemii, okazały się być nastolatki. I to właśnie one mają ustanowić nowy porządek, fundując tym samym podwaliny pod nowy, „wspaniały” świat. Zapis takiej, co by nie mówić, niecodziennej wizji znajdujemy na kartach książki „Młody świat” Chrisa Weitza.

Dla Amerykanina, który do tej pory kojarzony mógł być przede wszystkim z przemysłem kinowej rozrywki (scenarzysta „Łotra 1”, reżyser „Złotego kompasu”), „Młody świat” to pierwsza próba zaistnienia na rynku literackim. Weitz wykorzystał bardzo popularną obecnie konwencję postapokaliptyczną, aby opowiedzieć historię o kształtowaniu się mikrospołeczeństw oraz stopniowym przemijaniu cywilizacyjnego dziedzictwa. Fundamentów naszej kultury. W fantastyce to tematy nośne i często eksploatowane, ale w „Młodym świecie” prezentują się całkiem świeżo i atrakcyjnie, a to przede wszystkim za sprawą bohaterów ? nowojorskich nastolatków, którzy bywają porywczy, wewnętrznie niespokojni, po prostu poszukujący własnego miejsca na Ziemi. Pomysł Weitza był taki, aby ukazać czas ich dojrzewania w wyjątkowo ekstremalnych warunkach. I to się sprawdziło.

Akcja rozpisana jest na kilkoro bohaterów, zamieszkujących na terenach nowojorskiego Placu Waszyngtona. Różnią się charakterem, temperamentem, a także systemem przekonań ? od religijnych począwszy, na politycznych skończywszy. Liderem grupy jest niejaki Jefferson, który wraz z Donną i trojgiem członków wspólnoty wybiera się na misję mogącą przynieść rozwiązanie zagadki kryjącej się za epidemią. Co więcej, istnieje szansa, że ekspedycja pozwoli odnaleźć lekarstwo i uchronić nastolatków wchodzących w dorosłość przed grożącą im śmiercią. Gra toczy się zatem nie tyle o przetrwanie drużyny, ale przetrwanie całej cywilizacji.

Weitz w czytelny sposób sportretował świat stojący na krawędzi zagłady, dzięki czemu możemy poznać rzeczywistość rządzoną przez na wpół zdziczałych bandytów, wszelkiej maści gangi i sekty, przekonujące, że koniec może być nowym początkiem ? życia bez zasad, wartości, a przede wszystkim moralnego kompasu. Bo porządek ustanawiają nastolatki, które z natury są zagubione. W tym sensie rozrywkowa przecież książka Weitza jest miejscami zbliżona do klasycznego „Władcy much” Williama Goldinga. Echa rozprawy o upadku kultury współczesnego człowieka są tutaj słyszalne.

Amerykański filmowiec, a teraz również pełnoprawny pisarz, zadbał o umiejętne dozowanie emocji. Wykorzystując konwencję powieści drogi, Weitz nakreśla dosyć nieoczywistą, stopniowo rozwijaną relację uczuciową pomiędzy Donną a Jeffersonem. Autorowi udało się również stworzyć sugestywny obraz rzeczywistości, w której młodzież, przejmując rolę dorosłych, czasami ewidentnie nie radzi sobie z podejmowaniem decyzji, ustanawianiem, a przede wszystkim egzekwowaniem praw. A jeśli już, to dzieje się to niejednokrotnie przy pomocy samosądów ? Weitz bywa brutalny i detaliczny w opisywaniu scen akcji, których w powieści nie brakuje. To historia przepełniona silnymi, kontrastującymi ze sobą emocjami. Strachem, poczuciem bezsilności, a równocześnie nadzieją i wolą walki w imię misji ratowania cywilizacji.

„Młody świat” to przykład prozy młodzieżowej, która jest sprawnie opowiedziana, sugestywna w wymowie, a przy okazji dotyka aktualnych tematów społeczno-kulturowych, takich jak różne formy wykluczenia i braku tolerancji. Weitz potrafił wykreować wizję, która z jednej strony dobrze wpisuje się w popularność historii postapokaliptycznych, z drugiej zaś nadał jej własny, nieoczywisty, zwłaszcza z uwagi na zakończenie, charakter. Interesująca i śmiała próba.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje