Na ścieżkach przeznaczenia

17 lutego 2016

w-drodze-nad-morze-zolteNic Pizzolatto „W drodze nad Morze Żółte”, tłum. Marcin Wróbel, wyd. Marginesy
Ocena: (brak)*

Istnieją chwile, gdy szkarłatne promienie zachodzącego słońca zamiast namiętności rozbudzają strach. W literackim pejzażu rozrysowanym przez Nica Pizzolatto nawet miłość jest emocją, która posiada destrukcyjną siłę ? spełnienie może być przecież ulotne i frustrujące. Czy zatem zbiór opowiadań „W drodze nad Morze Żółte” zawiera jakiekolwiek optymistyczne przesłanie?

Amerykański twórca bez wątpienia potrafi grać subtelnościami. Jest to istotne, biorąc pod uwagę, że tematyka podejmowana przez Pizzolatto wiąże się na przykład ze stratą najbliższych ? nie tylko śmiercią, ale również rozstaniem, domniemaną zdradą czy emocjonalnym oddaleniem. W obliczu takich wyzwań bohaterowie konfrontują się z własnymi demonami, ale również środowiskiem, z którego się wywodzą.

Wychowanie odgrywa w tym przypadku swoje znaczenie. Być może nie zawsze jest to czynnik determinujący, jednak prozatorskie próby Pizzolatto zdają się potwierdzać, że kontekst stanowi jedną ze wskazówek, co do ludzkich poczynań. Na przykład, gdy brakuje nam moralnych wzorców, jak dzieje się to w opowiadaniu „Gildia złodziei, kobiety w opałach i 'Sunrise Palms'” lub buntujemy się przeciwko tradycyjnemu wychowaniu, co widać w „Szyfrze”, opisującym losy matki próbującej odszukać swojego zagubionego syna.

Charakterologiczne kontrasty różnych pokoleń pomysłodawca „True Detective” uzyskuje poprzez wykorzystanie zasady od ogółu do szczegółu. Pizzolatto jest sprawnym rzemieślnikiem, stąd też nastrój opowiadań ? zazwyczaj ponury i refleksyjny ? początkowo przejawia się w opisach poszczególnych miejsc, aby następnie uwidocznić się w nieśpiesznie prowadzonych dialogach, eksponując przy tym główną intrygę.

Właściwie każda z jedenastu historii odznacza się elementami, które czasem można uznać za walor, natomiast innym razem – za niewykorzystaną szansę. Otwarte zakończenia sprawiają, że puenty nie są tak wyraziste, nie zapadają w pamięci czytelnika. Owszem, zdarza się, że tak jak w „Ptasim duchu”, filozoficznej opowieści o amatorze sportów ekstremalnych, podobny zabieg koresponduje z osobowością protagonisty-narratora, jednak już „Stypa”, poświęcona śmierci i rozbiciu rodziny, nieco wytraca swój dramaturgiczny potencjał. To też jednak kwestia interpretacji.

W stosowaniu takich zakończeń uwidacznia się jednak autorski sznyt, wzmocniony przez miejsca, w których dzieje się akcja opowiadań. Zazwyczaj są to małe, senne miasteczka gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych, Big Lake w Teksasie, ale także obszar usytuowany niedaleko Wielkich Jezior Północnoamerykańskich. Panorama jest zatem rozległa, tym zaś, co łączy poszczególne punkty na literackiej mapie doświadczeń, wydaje się być napięcie pomiędzy naturą a cywilizacją.

„W drodze nad Morze Żółte” nie jest co prawda psychologicznym studium przypadków, jednak książka zawiera w sobie takie momenty, gdy społeczne konwenanse są rozrywane przez dzikie żądze. Nie miejsce, aby wnikać tutaj w konkretne sytuacje, zwłaszcza że zazwyczaj są to przełomowe momenty historii, ale tak postawiona problematyka faktycznie znajduje wyraz w opowieściach.

Pisarstwo Amerykanina przypadnie do gustu z pewnością osobom, które cenią aluzyjne i sprytne wykorzystywanie gatunkowych wzorców oraz konwencji. Jest tak w kryminalnej „Światłości pogrzebanej”, „Nawiedzonej Ziemi” odsyłającej do nadnaturalnych wyobrażeń, a przede wszystkim w opowiadaniu tytułowym, w którym użyto schematu powieści drogi. Sugestywność przekazu wiąże się też z zabiegami stylizacyjnymi ? językiem określonych grup społecznych na przestrzeni różnych dekad XX wieku.

Odpowiedź na pytanie postawione we wstępie odnośnie pozytywnego przesłania książki nie jest jednoznaczna. Zmagania bohaterów wiążą się z przeżyciami granicznymi, niebywałym hartem ducha i pogodzeniem się z własnym losem. Pizzolatto jest surowym demiurgiem, który czasami potrafi wynagrodzić cierpliwość, ale przede wszystkim zaangażowanie. Jest ono warunkiem koniecznym, aby cieszyć się tą lekturą. Trudną, ale satysfakcjonującą.

Marcin Waincetel

*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje