Miłosne roszady – recenzja książki „Intermezzo” Sally Rooney
Sally Rooney „Intermezzo”, tłum. Jerzy Kozłowski, wyd. W.A.B.
Ocena: 7 / 10
Czwarta powieść Sally Rooney, autorki głośnych „Normalnych ludzi”, przeniesionych na ekran przez stację BBC, nosi tytuł „Intermezzo”. Opowiada o dwóch braciach i orbitujących wokół nich kobietach. Mężczyźni pogrążeni są w żałobie po śmierci ojca. Ivan ma 22 lata i zawodowo gra w szachy. Peter jest starszy o 10 lat i pracuje jako prawnik. Podczas jednego z turniejów szachowych młodszy z braci poznaje 36-letnią kobietę, będącą w separacji z mężem. To, co miało być gorącą przygodą na jedną noc, przeradza się w głębokie uczucie. Peter nie pochwala związku brata, choć sam dzieli życie z dwiema kobietami jednocześnie.
Rzeczywistość przedstawioną w powieści „Intermezzo” w większości poznajemy na zmianę z dwóch perspektyw. Choć początkowo Ivan wydaje się być głównym bohaterem, to szybko do głosu zostaje dopuszczony jego brat. Najciekawsze są więc te momenty, w których te same sytuacje możemy prześledzić z różnych punktów widzenia, a tym samym subiektywizacja narracji zostaje wystawiona na próbę. Wbrew pozorom nie ma takich scen wiele – każdy z bohaterów zajmuje się przede wszystkim własnymi problemami, które niekiedy dotykają drugiego z braci. Kłopoty obu z nich dotyczą najczęściej romantycznej sfery życia, miłości, seksu, związków. Obaj szukają ukojenia w ramionach kobiet. Poza tym jednym bracia są całkowicie od siebie różni. Z innymi ambicjami, podejściem do życia, innymi wyznawanymi wartościami. Do niedawna łączył ich przede wszystkim zmarły ojciec, teraz są dla siebie praktycznie obcy.
Najnowsza książka Rooney to – bez niespodzianek – opowieść o różnych obliczach miłości, ale też niemożności porozumienia się. Często irracjonalne zachowania bohaterów można zrzucić na karb przeżywanej żałoby – strata ojca wpłynęła na obu bohaterów i mocno zachwiała ułożonym dotychczas życiem. Gdyby obedrzeć „Intermezzo” z tej warstwy, historia i szczeniackie zachowania bohaterów byłyby nieznośne. Każdy z nich desperacko potrzebuje bliskości, rozumianej jednak odmiennie, a w momencie, gdy nie znajdują oparcia w rodzinie, szukają jej w relacjach z kobietami. Mimo różnicy wieku dzielącej obu braci trudno pozbyć się wrażenia, że obaj są podobnie niedojrzali emocjonalnie, a wycofany, często społecznie nieporadny Ivan zdaje się w tej kwestii i tak być bardziej obyty niż Peter – pozornie wygadany, lubiany, szanowany i atrakcyjny dla kobiet. Ta niedojrzałość z jednej strony potrafi być urocza (nieprzypadkowo Ivan wpadł w oko starszej Margaret), z drugiej – bywa irytująca (momentami chce się potrząsnąć bohaterami, widząc, jak na własne życzenie pakują się w kolejne kłótnie). Jednak taka konwencja melodramatu – uczucia są gorące, „dramy” większe niż życie, a bohaterowie krzywdzą siebie nawzajem, mimo że nie takie są ich intencje. W tych niekiedy schematycznych scenach da się odnaleźć coś szczerego, co zmusza do refleksji i pozwala przejrzeć się w bohaterach, mimo że z wygodnej pozycji czytelnika często możemy twierdzić, że na ich miejscu postąpilibyśmy zupełnie inaczej. Pytanie tylko, czy w ferworze emocji, przeżywania straty i miłosnego zauroczenia rzeczywiście zdołalibyśmy się zdobyć na chłodny osąd sytuacji i dopuścili do głosu racjonalne argumenty…? Mam co do tego wątpliwości i właśnie dlatego potrafię docenić „Intermezzo” jako wiarygodny i momentami poruszający portret kilku zagubionych dusz.

(fot. Laura Bielak/W.A.B.)
Sally Rooney tworzy wyjątkowy emocjonalny pięciokąt. Dwaj mężczyźni, trzy kobiety, wszyscy tkwiący w skomplikowanej siatce zależności, uczuć, pragnień. Irlandzka autorka doskonale radzi sobie z opisem stanu wewnętrznego bohaterów, co pozwala czytelnikowi lepiej ich zrozumieć. Galopada myśli przybiera czasem absurdalne rozmiary i skręca w dziwne rejony – i choć czyta się to specyficznie (sposób narracji porównywany jest do strumienia świadomości znanego z „Ulissesa”), to należy oddać Rooney, że dobrze potrafi uchwycić pewne emocjonalne rozedrganie, któremu często towarzyszą najgłupsze myśli. Dużo jednak zależy od nastawienia czytelnika – sam momentami chciałem rzucić książkę w kąt, poirytowany zachowaniem bohaterów, którzy robią dosłownie wszystko, byle ze sobą normalnie nie rozmawiać. Z drugiej strony – przecież właśnie ten dialog, który mógłby tak wiele ułatwić, jest czasem najtrudniejszy, co autorka zdaje się nam pokazywać na kilku przejaskrawionych przykładach.
Naturalne dialogi pełne urwanych zdań i myśli, cytaty uszlachetniające dość prostą historię, stylizacja językowa odróżniająca od siebie narracje poszczególnych bohaterów – wszystko to sprawia, że „Intermezzo” z pewnością jest literaturą energetycznie napisaną, dobrze wymyśloną i konsekwentnie poprowadzoną. Nawet jeśli momentami naiwną i rozwleczoną, to przez poruszane tematy, zmuszającą do zastanowienia się nad tym, co my zrobilibyśmy na miejscu Petera i Ivana, a także Margaret, Naomi i Sylvii. Dodając do tego sprawnie nakreślone tło na kilku poziomach (czy to jeśli chodzi o skupienie się na szachowych rozgrywkach Ivana, prawniczych obowiązkach Petera czy społeczności małego miasteczka, z którego pochodzi Margaret), dostajemy żywą prozę, będącą emocjonalną wiwisekcją nie tylko współczesnego człowieka, ale i współczesnego związku. A ten, jak przecież w przeszłości pokazała autorka, potrafi przybrać w dzisiejszym świecie najróżniejsze oblicza – i „Intermezzo” pokazuje kolejne z nich. Pod tym kątem, a także ze względu na działające na wyobraźnię, ale pozbawione zbędnej wulgarności sceny erotyczne, „Intermezzo” można śmiało postawić na półce obok „Normalnych ludzi”.
Jan Sławiński
Kategoria: recenzje