Mechanizm plotki – recenzja książki „Odyseja” Barbary Kingsolver

2 lipca 2014

odysejaBarbara Kingsolver „Odyseja”, wyd. Albatros A. Kuryłowicz
Ocena: 9 / 10

Co łączy Barbarę Kingsolver i Stephena Kinga? Oboje są pisarzami oraz członkami zespołu Rock Bottom Remainders. I w zasadzie wszelkie podobieństwa kończą się na dwóch powyższych faktach, bo King specjalizuje się w literaturze popularnej, zaś proza Kingsolver pochodzi z nieco wyższej półki. Tak przynajmniej jest z powieścią „Odyseja”, ostatnią książką autorki. Mimo że można mieć trudności z przebrnięciem przez kilkadziesiąt pierwszych stron tekstu – akcja snuje się żółwim tempem – to ostatecznie całościowo powieść pozostawia pozytywne wrażenie. Zwłaszcza że pojawiają się w niej tak barwne postaci, jak Frida Kalho i Diego Rivera. Jednak głównym bohaterem jest chłopiec, który rzucony w tryby przypadku raz święci sukcesy, a innym razem ponosi klęskę. Na jego przykładzie pisarka analizuje mechanizm plotki oraz przedstawia panoramę współczesnego mu społeczeństwa, nie szczędząc przy tym opisów absurdów ówczesnej rzeczywistości.

Harrison William Shepherd wraz z matką udaje się do Meksyku, gdzie jego rodzicielka postanawia spędzić resztę życia u boku bogatego mężczyzny, dla którego porzuciła męża. Harrison ma dopiero kilkanaście lat, a już zaczyna odczuwać skutki własnej odmienności. Przede wszystkim jest dzieckiem mieszanego małżeństwa, stąd trudno mu się jednoznacznie określić tożsamościowo. Jego seksualność także odbiega od przyjętych ówcześnie norm. Odkrywa jednak w sobie dwie pasje – pierwszą jest gotowanie, a druga to pisarstwo. Odkąd nauczył się pisać, notuje nawet najmniej ważne sytuacje z życia codziennego. W niedalekiej przyszłości stanie się sławnym pisarzem i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie splot różnych okoliczności i przypadków, które z samego szczytu strącą go na sam dół.

Główny bohater powieści to przede wszystkim postać tragiczna, a jej tragizm objawia się poprzez niezawinione strącenie z literackiego Parnasu i ogólne potępienie. Stanie się to w czasie jego powrotu do Ameryki, objętej wówczas fobią antykomunizmu. Pisarka zarysowuje ten okres w dziejach Stanów Zjednoczonych niezwykle barwnie, wskazując na absurdy, jakie towarzyszyły wszelkim działaniom zmierzającym do wykrycia wrogów Ameryki. Wielu niewinnych ludzi zostało w tamtych czasach niesłusznie oskarżonych o kolaborację i sympatyzowanie z komunistyczną Rosją. Znakomitym przykładem tego jest właśnie Harrison Shepherd, którego słowa wyrywano z kontekstu i nadawano im sens zgodny z własnym interesem.

„Odyseja” to więc nie tylko opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu własnego miejsca w świecie oraz o trudnościach, jakie temu towarzyszą, jeśli jest się odmieńcem, ale także historia trzeciej władzy, którą dzierżą media. Doskonale został tu przedstawiony mechanizm manipulacji faktami. Wielokrotnie autorka pokazuje, że rzeczywistość medialna ma się nijak do tej prawdziwej. Nawet zupełnie niewinna osoba może zostać wykreowana na najgorszego wroga systemu i społeczeństwa. To ostatnie natomiast okazuje się bardzo podatne na manipulację. Kieruje się głównie emocjami takimi jak zazdrość i nienawiść. Rozsądek jest zupełnie obcy masom, stąd główny bohater w starciu z całą machiną manipulacji i rozwścieczonym tłumem staje się zupełnie bezbronny.

Powieść Barbary Kingsolver zwraca uwagę na szereg istotnych problemów, które dotyczą każdego, nie tylko amerykańskiego, społeczeństwa. Do tego bardzo wnikliwie je analizuje. Nie przekonuje jedynie polski tytuł książki, który może kierować odbiorcę na niewłaściwe tory interpretacyjne.

Ewelina Dyda

Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje