Małomiasteczkowy horror dla młodzieży – recenzja książki „Czarny staw” Roberta Ziębińskiego

8 kwietnia 2020

Robert Ziębiński „Czarny Staw”, wyd. Burda Książki
Ocena: 8 / 10

Moda na lata 80. trwa. Co chwila pojawiają się dzieła żerujące na sentymencie trzydziesto- i czterdziestolatków, garściami czerpiące z dokonań tamtej dekady. Twórcy najczęściej opowiadają historie ze współczesną narracją, ale osadzone w minionych realiach. „Czarny staw” Roberta Ziębińskiego również odwołuje się do tamtych czasów, ale robi to inaczej i nie idzie na łatwiznę. W zasadzie robi coś zgoła innego niż pozostali.

Ziębiński to autor, którego można nazwać badaczem popkultury. Jako fan przerobił ją wzdłuż i wszerz, za pomocą każdego medium. Jako dziennikarz zgłębiał jej korzenie i dzielił się błyskotliwą wiedzą (m.in. w „13 po 13”, „Londynie. Przewodniku Popkulturowym” czy „Stephenie Kingu. Instrukcji obsługi”). Można zatem powiedzieć, że ma ją w małym paluszku, a rządzące nią prawa i schematy widzi tak, jak Neo kod Matrixa czy architekci – elementy Systemu w filmie „Lego: Przygoda”. Udowodnił to chociażby w „Furii” gdzie kapitalnie zmiksował brudny kryminał z nowoczesnym kinem zemsty, udowadnia to też w „Czarnym stawie”, w którym Kino Nowej Przygody zostaje zmieszane z powieścią obyczajową i horrorem spod znaku „Gęsiej skórki” R.L. Stine’a.

Czarny staw to zapadła mieścina w Małopolsce, gdzie diabeł mówi dobranoc. Od dekad w niewyjaśnionych okoliczność giną tam ludzie. Policja bezradnie rozkłada ręce, a miejscowym już to zobojętniało. Każdy jednak podskórnie czuje, że ma to związek ze stawem. Tajemnicę spróbuje rozwiązać Kamil, nowo przyjezdny nastolatek, którego rodzina jest mocno związana z przeszłością tego miejsca. Razem z grupą świeżo poznanych przyjaciół będzie musiał stawić czoła niewypowiedzianej grozie.

Ziębiński prowadzi opowieść w lekki, bardzo filmowy sposób, książkę można wręcz precyzyjnie podzielić na trzy akty, co bardzo jej służy. Z kolei swoją fascynację dekadą lat 80. uwidacznia zupełnie inaczej niż koledzy po fachu. Atmosferę i narrację tamtych czasów przenosi do współczesności, ery smartfonów, tabletów i internetu. Dzięki temu uzyskuje zupełnie nową jakość i wchodzi na wyższy poziom ogrywania sentymentów, gdzie od oczywistych, łopatologicznych nawiązań ważniejsze są subtelności. Ten sprytny pomysł autor obudowuje wciągającą, dynamiczną fabułą, przesympatycznymi głównymi bohaterami z solidnym tłem, dekoracjami, czyli tytułową mieściną, a także zręcznie przemycanymi ciekawostkami historycznymi oraz kreatywnym wykorzystaniem polskich legend, które otrzymują tutaj drugie życie.

W rezultacie dostajemy więc współczesny młodzieżowy horror zakorzeniony w formule lat 80., dopakowany sporą ilością wartości dodanych. „Czarny staw” to emocjonująca przygoda, która wkręci nawet dorosłych, ale też mądra przypowieść o szanowaniu rodziców i przyjaźni wytrzymalszej od adamantium. Jest tutaj potencjał na doskonałą serię w stylu powieści R.L. Stine’a czy Toma B. Stone’a, tyle że w polskich, równie atrakcyjnych realiach.

Paweł Deptuch

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje