Luksusowe rezydencje i mroczne sekrety – recenzja książki „Para idealna” Elin Hilderbrand
Elin Hilderbrand „Para idealna”, tłum. Matylda Biernacka, wyd. Poradnia K
Ocena: 8 / 10
Elin Hilderbrand nieprzypadkowo otrzymała przydomek „królowej letnich romansów”. Nawet w powieści kryminalnej „Para idealna” wszystko opiera się na podbudowie romantycznych uniesień i mocno obyczajowej historii. Ale oczywiście jest też trup. Od niego wszystko się zaczyna.
Wyspa Nantucket to ostoja niemoralnego wręcz luksusu i w dużej mierze sceneria jak z bajki. Luksusowe rezydencje stanowią synonim pozycji i zawodowego sukcesu, a ich właściciele wiedzą aż za dobrze, jak korzystać z uroków życia i posiadanego majątku. Ślub organizowany w takim miejscu siłą rzeczy musi być wyjątkowy, a samo rychłe wejście do jednej z rodzin zdaje się spełnieniem marzeń, zwłaszcza dla dziewczyny z ubogiego domu. Kiedy jednak niespodziewanie w porcie wyłowione zostaje ciało jednej z druhen, ślub i przyjęcie weselne stają pod znakiem zapytania, a śledztwo zaczyna ujawniać kolejne sekrety. Czy para zakochanych naprawdę pozbawiona jest skazy? Czy najbliżsi przyszłych państwa młodych rzeczywiście są szczerze zachwyceni rychłym ślubem? Kto kryje największe i najmroczniejsze tajemnice?
Hilderbrand bardzo sprawnie – i realistycznie – konstruuje obraz bogatej, amerykańskiej rodziny, która cały swój społeczny status buduje na finansowym sukcesie i mocno skupia się na wizerunkowych konwenansach. Pozornie wszystko tutaj jest doskonałe, dopięte na ostatni guzik, ociekające pieniędzmi i wynikającymi z tego możliwościami. Ale strona po stronie okazuje się, że ten wyidealizowany obraz jest tylko teatrem, scenografią starannie utkaną dla oczu postronnych. Autorka powoli odkrywa przed nami kolejne niuanse, zależności i zagmatwane relacje pomiędzy postaciami, a każdy kolejny obnażony sekret jeszcze bardziej komplikuje sytuację i… zdaje się oddalać nas od wyjaśnienia śmierci wspomnianej druhny. Oczywiście w finale powieści poznamy rozwiązanie, ale po drodze przyjdzie nam mocno się nagłowić, a kilkukrotnie – z uwagi na zgrabne mylenie tropów przez samą Hilderbrand – przestrzelić w typowaniu, kto jest sprawcą (i czy w ogóle jest sprawca, bo może to jednak był tragiczny wypadek?). Dodatkowego smaczku lekturze dodaje fakt, że niekoniecznie kluczowa w powieści jest sama śmierć młodej kobiety. Owszem, to katalizator zdarzeń, podwalina dla fabuły, ale szybko da się zauważyć, że autorka serwuje kilka pozornie pobocznych, ale w efekcie może nawet ważniejszych wątków, skupionych na wzajemnych relacjach pomiędzy bohaterami.
„Para idealna” jest – mimo kryminalnego sztafażu – mocno osadzona w obyczajowym dramacie. To historia o wielkich pieniądzach, miłości i łaknieniu wciąż więcej i więcej. To zatem też historia pożądania, ale i straty. Bezradności i tragicznych wyborów. Błędów i nieporadnych prób ich naprawienia. Może się zdawać nam mało życiowa, bo świat takich bogactw i luksusu dostępny jest dla nielicznych, chyba że na łamach kolorowej prasy i serwisów plotkarskich. Jednak nadal ta opowieść o prawie spełnionym Kopciuszku potrafi zaintrygować, a śmierć najlepszej przyjaciółki panny młodej dodaje całości pikanterii i mocno przykuwa uwagę. Prawda – jak to w dobrym kryminale – okaże się zupełnie inna, niż nam się z początku będzie wydawać. Autorka zgrabnie nas ogrywa. W końcu to ona ma wszystkie karty i ukazuje nam pojedyncze elementy układanki w wybranej przez siebie, starannie przemyślanej i z pewnością nieprzypadkowej kolejności.
Hilderbrand eksploruje nową dla siebie konwencję, ale robi to na solidnej podbudowie dotychczasowego pisarskiego doświadczenia. Co ciekawe, to balansowanie między kryminałem, romansem i dramatem obyczajowym powoduje, że książkę naprawdę nieźle się czyta. Historia trzyma w napięciu, kuszą nas tajemnice ukrywane przez bogatych i pozornie idealnych ludzi, którzy mają wszelkie predyspozycje, by spełniać marzenia. Ale czy naprawdę są szczęśliwi? To pytanie zdaje się mocno wybrzmiewać w „Parze idealnej”. Już sam tytuł, jakże bezpośredni, sugeruje pewne zafałszowanie tego doskonałego obrazu, jaki jest nam na wstępie przedstawiany. Zresztą tego wymaga już przyjęta konwencja. A fascynacja sekretami ma swoje źródło w tych samych mechanizmach, przez które taką popularnością cieszą się plotkarskie portale. Nie wierzymy w doskonałość celebrytów, których życie oglądamy tylko poprzez fasady starannie budowanego wizerunku. Podskórnie czujemy, że w tak wyidealizowanym świecie coś musi być nie tak. Pytanie: jak bardzo? „Para idealna” udziela ponurej odpowiedzi, ukazując, że pozory mogą mylić.
Mariusz Wojteczek
Kategoria: recenzje