Książka, którą się ogląda

17 września 2015

notebookTomasz Lipko „Notebook”, Wydawnictwo Literackie
Ocena: 8 / 10

Powieść Tomasza Lipko ma wszystko, co pełnokrwisty thriller mieć powinien. Ale wyróżnia ją coś jeszcze ? nazwana została „pierwszym thrillerem 2.0”. Co to oznacza? Wyrażenie to ma oczywiście sugerować jej nowoczesność, niespotykaną dotychczas jakość, wspartą nowymi technologiami. Szczerze mówiąc, zdecydowałem się wziąć do ręki powieść Lipki właśnie ze względu na to rozwiązanie. Z ciekawości.

Mamy rok 2012. W Polsce wciąż trwa euforia przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Bohaterem powieści jest prokurator Radosław Bolesta, mężczyzna tuż przed czterdziestką, który pracę w Piotrkowie Mazowieckim traktuje niemal jak zesłanie. Jeszcze na studiach pragnął wielkiej kariery adwokata, obrońcy uciśnionych i niewinnych, ale życie szybko zrewidowało jego wyobrażenia. Bolesta zostaje wezwany do wypadku na obrzeżach Piotrkowa, w którym ginie Dagmara Frost, dziennikarka współpracująca z kilkoma mediami jako freelancer, osoba samotna, całkowicie pochłonięta pracą. Po przybyciu na miejsce prokurator dostrzega, że kobieta za wszelką cenę chciała uchronić swojego laptopa przed zniszczeniem, zupełnie jakby uważała, że informacje w nim zgromadzone są ważniejsze niż jej życie. Dopiero w domu Bolesta odkrywa, że kobieta była dziennikarką śledczą i prowadziła kilka dochodzeń, które mogłyby zszokować opinię publiczną, gdyby doszło do ich ujawnienia. W jedną z afer zamieszany był rząd i służby specjalne. Osób, które skorzystałyby na jej śmierci, mogło więc być wiele.

W „Notebooku” znajdziemy wszystkie niezbędne elementy rasowego thrillera ? ciekawą intrygę, mroczną tajemnicę, szybkie tempo akcji i niebanalnych bohaterów. Tym jednak, co wyróżnia powieść Lipko i daje jej szansę na wydawniczy sukces, jest nowatorskie zastosowanie multimediów. W trakcie lektury, dzięki odpowiedniej aplikacji, możemy zeskanować smartfonem fotografię zamieszczoną w książce i znaleźć w sieci krótkie filmiki do obejrzenia. Ale nie są to jedyne multimedia, których ślad odnajdziemy w treści. Równie często autor posługuje się odnośnikami do autentycznych materiałów źródłowych na Wikipedii czy Youtube. Jest tylko jeden mankament ? aby do nich dotrzeć, należy przepisać dokładnie zwykle dosyć długi i skomplikowany adres html, co bywa uciążliwe i niestety z czasem zniechęca coraz bardziej. A można było skorzystać z dobrodziejstw wspomnianej aplikacji do odczytywania zdjęć i przy linku umieścić na przykład kod QR, który przenosiłby nas bezpośrednio do źródła.

Dosyć gęste nagromadzenie tych filmików i linków tworzy wrażenie złożoności historii. Przypomina ona drzewo ? trzon stanowi książka, a od niej rozchodzą się gałęzie na różne media. Co prawda nie są one niezbędne do odczytania i zrozumienia powieści, jednakże pozwalają na uzyskanie pełniejszego jej obrazu. To nie tylko sztuka dla sztuki – wszystkie odnośniki mają swe uzasadnienie w tekście. Widzimy filmiki, które ogląda bohater, czytamy artykuły, które on czyta. Autor postawił na intertekstualność swojej pracy i muszę przyznać, że efekt jest warty sprawdzenia. Niektórzy twierdzą, że tego typu publikacje powstają na skutek przekonania, że współczesnym czytelnikom brakuje wyobraźni i muszą widzieć, o czym czytają. Sądzę jednak, że mamy do czynienia z próbą zrobienia tego, co już od jakiegoś czasu dzieje się w szeroko pojętej kulturze, choćby w teatrze ? twórcy otwierają się na dobrodziejstwa multimediów, uznając je za pełnowartościowy nośnik treści.

Rafał Siemko

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje