Kot nie da się zbyć byle czym

4 czerwca 2014

kot-rabina-2-wydJoann Sfar „Kot rabina”, Wydawnictwo Komiksowe
Ocena: 8 / 10

Czasem do wypunktowania absurdów religii wystarczy kot. Kot, który posiadł zdolność mówienia i chciałby przejść na judaizm. Znany już w Polsce komiks Joanna Sfara doczekał się właśnie wydania w zbiorczym tomie.

Algieria, początek XX wieku. W Afryce Północnej stykają się z sobą żywioły: europejski, arabski i żydowski, a wraz z nimi trzy religie abrahamowe. Tu także mieszka pewien sędziwy rabin, któremu towarzyszy córka Zlabya oraz jej kot. Spędzającemu czas z nosem w księgach uczonemu w piśmie bardziej nawet od dorastającej pannicy krew psuje właśnie czworonóg. Zwłaszcza od momentu, gdy pożarłszy papugę, pozbawiony imienia zwierzak zaczyna mówić ludzkim głosem.

Zalążek tej historii jest już dobrze znany polskim czytelnikom. Równo dekadę temu „Bar Micwę”, pierwszy tom serii przedstawiło wydawnictwo Post. Potem krakowska oficyna zdążyła jeszcze wypuścić „Malkę Lwiego Króla” i na tym cykl przedwcześnie się urwał. Dopiero teraz, sumptem Wydawnictwa Komiksowego otrzymujemy wydanie zbiorcze wszystkich pięciu tomów.

kot-rabina-rysunek

„Kot rabina” skupia wszystko to, co przesądza o wyjątkowości komiksów Joanna Sfara. Charakterystycznie „rozchybotane” ilustracje, świetne poczucie humoru i erudycyjną wiedzę. Fascynacje Francuza religią, mitologią oraz kulturami, które emanowały na Europę zazwyczaj jedynie na odległość, znajdują pełny wyraz w opowieściach o kocie, który jest krnąbrny, diablo sprytny i nie pozwoli się zbyć byle czym. Po tym jak posiadł zdolność mowy, oznajmia swojemu opiekunowi, że chce być żydem. Niełatwa ścieżka konwersji okaże się tym trudniejsza, że domowy mruczek co i rusz czepia się mniejszych i większych paradoksów ideolo rządzącego przedsiębiorstwem Religia Sp. z o. o. Coś, co jest oczywiste dla duchowego pasterza, nie musi być wcale takie dla niepokornej owieczki z pazurami i niewyparzonym językiem.

kot-rabina-rysunek2

Sfar każe swym bohaterom podróżować (m.in. do mitycznej „afrykańskiej Jerozolimy”), wyswata Zlabyę z szykownym absztyfikantem z Europy, a na plac zdarzeń wprowadzi jeszcze wielu oryginałów, których charakterom idealnie odpowiada groteskowa powierzchowność (bodaj najciekawsza postać to podstarzały rosyjski bon vivant, który kiepsko kończy z powodu własnej brawury). Sam kot też zresztą to niezgorszy freak ? wygląda jak jakiś szczurotoperz, choć może po prostu należy do szlachetnego rodu sfinksów. Kolejne zaś przygody podsuwają pouczające wnioski na temat wiary, filozofii, obyczajowości, (konfliktu) kultur etc., które autor podaje z lekkością, ekspresyjną kreską i intensywnym kolorem. Nawet jako zwolennik psów, przed tym kotem chylę czoła.

Sebastian Rerak

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje