Koszmarna rzeczywistość
Łukasz Orbitowski „Wigilijne psy i inne opowieści”, wyd. SQN
Ocena: (brak)*
Nietrafione wybory. Kuszenie losu. Wyniszczające pożądanie i paktowanie z ludźmi o naprawdę diabelnym usposobieniu. „Wigilijne psy i inne opowieści” są wycinkiem rzeczywistości, w której mroczne fantasmagorie niepokojąco odbijają się w codzienności ? literacki świat Łukasza Orbitowskiego jest przez to wyjątkowo wiarygodny i przerażająco sugestywny.
Wznowienie zbioru opowiadań nastąpiło niedługo po przyznaniu autorowi Paszportu Polityki za „Inną duszę”. Pisarski potencjał Orbitowskiego był jednak dostrzegalny już dużo wcześniej, choć trzeba odnotować, że dekadę temu, w momencie premiery pierwotnej wersji omawianej tu książki, artystyczny sukces nie miał bezpośredniego przełożenia na rynek zbytu, o czym we wstępie informuje zresztą sam twórca.
Decyzja o ponownym zaprezentowaniu historii składających się na zbiór „Wigilijne psy i inne opowieści” nie powinna jednak dziś nikogo dziwić. Wgląd w prozatorskie początki jest przecież dobrą sposobnością, aby przeanalizować warsztat, styl, zakres tematów, słowem ? artystyczny portret. Po lekturze można odnieść wrażenie, że obraz ten powstawał z wyczuwalną pasją, kreślony dzikim temperamentem, ale także zaskakującą melancholią. A towarzyszy temu groza ? realna, choć z natury fantastyczna.
Bezsprzecznie jednym z najistotniejszych elementów tej literackiej układanki jest młodość. Pojmowana jako dorastanie, przeżywanie pierwszych intensywnych emocji, seksualnych inicjacji, poznawanie rzeczywistości. Dzieje się tak na przykład w „Autostradzie”, gdzie grupka maturzystów, urządzając sobie plenerowe uciechy, dostrzega tajemnicze pojazdy wyłaniające się z nocnej toni. Mrożące krew w żyłach doświadczenie odciśnie się piętnem na życiu każdego z bohaterów.
Perspektywę dorastających młodych ludzi utrwalono też na przykład w opowieści „Kacper Kłapacz”. Tutaj z kolei pojawia się kolejny powracający motyw, a także wielka wartość historii Orbitowskiego. Polska po okresie transformacji: zazwyczaj niebezpieczne krakowskie dzielnice, surowe blokowiska. Mikroświat, w którym dramaty i obyczajowe rozterki mieszają się z chaosem i naturą zła ? widmowymi postaciami nawiedzającymi żywych.
Pomimo że teksty niedawnego zdobywcy Paszportu Polityki można byłoby częściowo przyrównać na przykład do twórczości Stefana Grabińskiego i jego horroru kolejowego (co naturalnie widoczne jest w opowiadaniu „Serce kolei”) czy stylistyki splatterpunk spod znaku Clive?a Barkera (odraza przebijająca z niektórych fragmentów „Kacpra Kłapacza”), to jednak próba generalnej klasyfikacji byłaby w kontekście rzeczonego twórcy zwyczajnie krzywdząca. Orbitowski wymyka się schematom, będąc naszym rodzimym unikatem.
Dzieje się tak również między innymi przez umiejętnie aranżowane historie, jak na przykład w „Angelusie”, a więc opowieści o dwójce przyjaciół, którzy z doręczania złych wieści uczynili sposób na życie. Z kolei „Droga do modlichy”, właściwie jedyne tak frywolne opowiadanie, opiera się nie tylko na romansie i kumpelskich gawędach podszytych alkoholową i papierosową wonią. To także opowieść o sumieniu utożsamionym z postacią strzygonia ? mikrego czarta wydobytego ze słowiańskich wierzeń. A wszystko podkreślone przez heavy-metalową otoczkę.
Zdarzają się jednak także historie niemalże filozoficzne. Daje się to odczuć szczególnie w „Lombardzie”, który staje się miejscem niejednoznacznej walki pomiędzy siłami boskimi a diabelskimi, ma to również miejsce w utworze „Pan Śnieg i Pan Wiatr”, gdy w życie samotnego, zniszczonego mężczyzny wkradają się pierwotne duchy natury. Jest w tych opowieściach surowość, momenty uobecnionej grozy, ale także zaskakująca melancholia i rzeczywistość jak ze snu. Choć właściwie koszmaru.
Łukasz Orbitowski sugestywnie pokazuje mroczną stronę codzienności, sprawiając, że szereg prozaicznych czynności, ale także podniosłych uczuć – jak miłość czy rozpacz po stracie bliskiej osoby – zyskuje dodatkową perspektywę, podatną na interpretacje i przysłowiowe przeżywanie literatury. Autor to także świetny stylista, który buduje realistyczny pejzaż podszyty fantastyką grozy. „Wigilijne psy i inne opowieści” ekscytują, prowokują, zapadają w pamięci. Niestety i na szczęście, bo wizje to naprawdę przerażające, ale piekielnie interesujące.
Marcin Waincetel
*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.
TweetKategoria: recenzje