Kogo Bóg naznacza, temu nie błogosławi – recenzja książki „Golem” Macieja Płazy

12 lutego 2021

Maciej Płaza „Golem”, wyd. W.A.B.
Ocena: 9 / 10

Zmierzają przed siebie, tworząc ciemny, maszerujący pochód. Niebo zdaje się być ich lustrzanym odbiciem – gęste, czarne chmury piętrzą się nad ich głowami. Nieliczni spoglądają w naszą stronę. Mierzymy się ze spojrzeniami przepełnionymi strachem i niepewnością. Mimo wszystko pochód maszeruje dalej, nie zamierza się zatrzymywać. Uniesione dłonie niosą trumnę, na której spoczywa otwarta księga. To maszerują chasydzi; niosą ofiarę pogromu.

Maciej Płaza w swej najnowszej książce „Golem” obrazuje rzeczywistość chasydów podolskiego sztetlu. Umieszcza akcję powieści na początku XX wieku, a dokładniej w roku 1910. O ile chasydzkie miasteczko – Liściska – jest fikcyjne, o tyle osadzenie powieści w tym konkretnym czasie implikuje rekonstrukcję ówczesnej rzeczywistości ludności żydowskiej. Przez Imperium Rosyjskie pod koniec XIX i na początku XX wieku przetoczyła się fala antysemickich pogromów. Zarzewiem było rzekome zabójstwo cara Aleksandra II Romanowa, o które oskarżano społeczność żydowską. Echa tych wydarzeń nie milkną w powieści laureata Nagrody Angelus.

„Golema” otwiera scena zachodzącego do miasteczka nieznajomego. Wlokący się kulawy olbrzym budzi zainteresowanie mieszkańców; budzi tym większe, że mimo nieznajomości topografii miejsca sprawia wrażenie pewnego swego celu – dokładnie, bez zawahania, zmierza przed siebie. I tak, nie zważając na nic i nikogo, wlecze się przez miasto dziwna, blada przybłęda. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy wychodzi na jaw, że nieproszony gość jest głuchoniemy; słyszy tylko nieliczne, trefne dźwięki. W końcu dociera do celu, trafia przed oblicze świątobliwego.

„Czarny sztandar” Samuela Hirszenberga

Przybycie nieznajomego, nazwanego przez cadyka Rafaelem, rozpoczyna w miasteczku okres, w którym dziać się będą rzeczy osobliwe i irracjonalne. Wytłumaczyć ich (i zrozumieć) nie będzie potrafił nawet sam świątobliwy. Rafael, przez jednych uważany za istotę świętą, przez drugich przeklętą, niepodważalnie zmienia codzienność sztetla. Wraz z jego przybyciem zmieniają się również nastroje panujące między chasydami a gojami. Czarne gęste chmury powoli, acz pewnie, zdają się górować nad chasydzkim miasteczkiem. W powietrzu unosi się ciężkie widmo nieuniknionego.

Powieść Macieja Płazy owiana jest aurą tajemniczości i baśniowości. Autor jak w poprzednich swych książkach zachwyca językiem i stylem. Rzeźbi w słowach, oddając czytelnikowi dzieło skończone i pełne, które zachwyca i przeraża. „Golem” ukazuje losy ludności żydowskiej – znienawidzonej i upokorzonej. Ludności naznaczonej, ale nie błogosławionej. Tytułowy, mityczny Golem ma za zadanie obronić swój lud – uciemiężony i zniewolony; wybawić go z rąk oprawców. Płaza tworzy historię, która wręcz w namacalny sposób przenosi czytelnika do świata chasydzkich wierzeń i obyczajów; do świata gorliwej modlitwy, ale i tańców, i gorzałki.

Fragment obrazu „Czarny sztandar” – stanowiącego okładkę książki – autorstwa Samuela Hirszenberga ukazuje niejako przeszłość, teraźniejszość i przyszłość chasydów z powieści Płazy. Chasydzi podążają w żałobnym orszaku niepewni tego, co ich czeka – nie wiedzą, czy za chwilę nie przyjdzie im znów uciekać, chronić się przed gniewem i brutalnością oprawcy, który dopiero co był ich sąsiadem. W książce padają znamienne słowa – goja do żyda: „pomóc cierpiącemu znaczy stać się częścią cierpienia, lepiej już zjednoczyć się w sprawiedliwym gniewie (…) stańmy więc tam, gdzie bezpieczniej, po stronie gniewu…”. Z obrazu zerkają w naszym kierunku zaniepokojone spojrzenia; spojrzenia, które nie wiedzą, po jakiej stronie się opowiemy – gniewu czy cierpienia.

Paulina Janota

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje