Kiedy karty są rozdane? – recenzja książki „Ballada o drobnym karciarzu” Lawrence’a Osborne’a
Lawrence Osborne „Ballada o drobnym karciarzu”, tłum. Anna Gralak, wyd. Znak Litera Nova
Ocena: 6 / 10
Jak na powieść o hazardzie, to „Ballada o drobnym karciarzu” ma dosyć przewidywalną i nieco już wyeksploatowaną oś fabularną. Jej ośrodkiem jest wiecznie zgrywający się do zera hazardzista, który nie potrafi zapanować nad swoim nałogiem. Prawdopodobnie ma problem nie tylko z płynnością finansową, ale też i z prawem (jednakże tego można się jedynie domyślać). I właściwie to tyle. Czy to wystarczy, aby usatysfakcjonować czytelnika?
Tłem dla wydarzeń opisanych w książce jest egzotyczna rzeczywistość Makau. To jeden z dwóch ośrodków administracyjnych Chin, które na mocy doktryny „Jeden kraj, dwa systemy” uzyskały dosyć dużą swobodę w tworzeniu własnego systemu prawnego i gospodarczego. A w zasadzie nie tworzeniu, lecz utrzymaniu dotychczasowego ustroju kapitalistycznego, gdyż taki był warunek powrotu Makau (i wcześniej Hongkongu) w obręb granic Chin. Makau jest do dzisiaj największym, zaraz po Las Vegas, centrum hazardu na świecie. A oprócz tego niezależnym od innych państw. Można powiedzieć, że to – paradoksalnie – już nie Chiny, ale też jeszcze nie Chiny. Osborne daje niezwykle plastyczny opis tego państwa-miasta (choć chwilami chyba za dużo tu zachwytów), ludzi, mentalności. Wydaje się oczywiste, że autor spędził niemało czasu w tym regionie i dobrze poznał tubylców.
Większość historii przedstawionej na kartach „Ballady…” poznajemy nie z bezpośrednich wydarzeń, lecz poprzez myśli bohatera, który opowiada o swoich doświadczeniach związanych z hazardem. Przybliża – dosyć dokładnie zresztą – zasady gry w bakarata i próbuje wyjaśnić, dlaczego tej gry tak bardzo nienawidzi, a jednocześnie ją uwielbia. Przede wszystkim jednak zdaje relację z tego, co się dzieje w jego głowie – w głowie człowieka uzależnionego od adrenaliny i przymusu wygranej.
Bakarat to szybka i niebezpieczna gra karciana. Jej reguły są bardzo proste, a powodzenie (bądź jego brak) zależy w całości od szczęścia grającego. Rozgrywka jest bardzo szybka, a na stole leżą zazwyczaj duże stawki. Bohater książki, lord Doyle, to hazardzista, a w jego zamiłowaniu do ryzyka jest wręcz coś masochistycznego. Ujawnia to sposób, w jaki mówi o grze. W bakaracie właśnie szybkość rozgrywki najbardziej mu odpowiada, dzięki temu nie ma czasu się nudzić, adrenalina wciąż krąży w jego krwiobiegu. Bakarat „zabija szybko”, to „śmierć przez zgilotynowanie”. Osborne wiarygodnie przedstawia sposób myślenia i emocje osoby tkwiącej w szponach hazardu. Opisuje obsesję, która pcha graczy do kolejnych zakładów, choć tak zwana granica bólu została przez nich dawno przekroczona. Sen nie jest ważny. Jedzenie czy relacje międzyludzkie również są mało istotne.
Choć w książce Osborne’a znajdziemy wiele ciekawych epizodów na temat egzotycznego Makau i świata hazardu, dość szybko można odnieść wrażenie, że motywy i myśli narratora zaczynają się powtarzać. „Ballada…” stanowi jednak sugestywny obraz upiornego czyśćca zadanego okaleczonej nałogiem duszy. Albo też piekła, które mieści się w samym środku pełnej uroku krainy. Dlatego też, mimo pewnych dłużyzn, rodzi w nas jeden nałóg: trudno się od niej oderwać.
Rafał Siemko
TweetKategoria: recenzje