Kalejdoskop opowieści

12 stycznia 2014

Zaćmienie - Wolny-HamkałoAgnieszka Wolny-Hamkało „Zaćmienie”, wyd. Czarne
Ocena: 8 / 10

Jeśli przyjmiemy, że poezja dąży do pewnego rodzaju redukcji ? minimum słów przy maksimum sensu, to można także powiedzieć, że proza jest eskalacją słów, przez co uchodzi za przeciwieństwo poezji. Czasem jednak przez ową werbalną eskalację bywa jej dopełnieniem. Co więc może zrobić poetka, której redukcja słów przestaje wystarczać? Swoją ekspresję przenosi na wielorakie rubieże prozatorskie. Tak uczyniła Agnieszka Wolny-Hamkało, autorka kilku tomików wierszy, dwóch książek dla dzieci oraz redaktorka paru antologii. Ostatnio napisała również powieść, którą zatytułowała „Zaćmienie”. Książka jest wyrazem zarówno potrzeby werbalnej eskalacji, jak i pewnej kondensacji. Procesowi skondensowania ulegają opowieści. Ich ilość sprawia, że powieść odbiera się jako swoistą pigułkę historii, które dodatkowo przeskakują jak obrazy w kalejdoskopie. Z tym, że niekoniecznie są to obrazy kolorowe. Ciąży nad nimi fatum samodestrukcji głównej bohaterki.

Bohaterką jest Ewa. Poznajemy ją w przełomowym momencie życia. Kobieta była niegdyś policjantką. Gdyby chcieć napisać powieść o jej poprzednim życiu, znakomicie nadałaby się do tego konwencja kryminału. Ewa jest osobą otwartą, pozbawioną lęku w kontaktach z podejrzanymi ludźmi. Ma wszystkie te cechy, które uczyniłyby z niej konsekwentnego i dociekliwego detektywa. W jej życiu nastąpił jednak zwrot. Zawiedziona miłość uruchamia lawinę życiowych zmian, których pierwszym punktem jest odejście z pracy. Posterunek policji Ewa zamienia na wydawnictwo literackie. Zostaje łowczynią historii. Podróżuje po różnych miastach Polski, gdzie spotyka przedziwnych i nietuzinkowych ludzi, którzy noszą w sobie wielorakie opowieści. Atmosfera jest trochę surrealistyczna, ale z zachowaniem zasad prawdopodobieństwa. Chociaż z drugiej strony, czy możliwe jest, że Anna Jantar wciąż żyje, a Arnold Schwarzenegger pisuje wiersze i uczestniczy w odczytach poetyckich? W życiu zapewne nie, ale w literaturze ? jak najbardziej. Oprócz wyżej wymienionych person Ewa poznaje także: mężczyznę lubującego się w bursztynowych miniaturkach, pisarza, z którym nawiązuje wyuzdany romans, antropologa mającego dziwną wampiryczną pasję i wielu innych.

Osoba Ewy snuje się w wykreowanym przez autorkę świecie trochę bezwolnie. Jest jak piłeczka odbijana od kolejnych postaci i opowieści. Nie zastanawia się długo, daje nieść się nurtowi, w który wpada. Znajduje się jakby w dziwnym narkotycznym tańcu, w którym nic nie jest dogłębne (np. uczucia, relacje) ani stałe. Prawdopodobnie trauma związana z miłosnym rozczarowaniem jest znacznie głębsza, niż się Ewie wydaje. Zmiana pracy i rzucenie się w wir nowych obowiązków, poszukiwanie historii ma być swoistego rodzaju zagłuszaczem, próbą zapomnienia. Jak się to wszystko skończy? Nie zdradzając zbyt wiele, mogę powiedzieć tylko, że jednym z ładniejszych obrazów w powieści – subtelną sceną ukazującą bardzo dobrze znany motyw literacki w sposób na długo zapadający w pamięć.

„Zaćmienie” to świetny debiut prozatorski. Jeden z ciekawszych w ubiegłym roku. Zważywszy, że autorka jest także poetką, nie dziwi fakt, iż język obfituje w liczne metafory, ale stosowane jednak z umiarem. Są one jak dodatkowe smaczki, które doskonale pasują do całości.

Ewelina Dyda

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje