Jarzmo drugiego człowieka – recenzja książki „Dawki fantomowe” Wojciecha Chamiera-Gliszczyńskiego

11 maja 2022

Wojciech Chamier-Gliszczyński „Dawki fantomowe”, wyd. W.A.B.
Ocena: 6,5 / 10

„Miłość ci wszystko wybaczy” – śpiewała w swym klasycznym utworze Hanka Ordonówna. Ale czy na pewno? Czy ceną za odwzajemnione uczucie może być całkowita dominacja jednej osobowości nad drugą? I co stanie się, jeśli ta druga postanowi powiedzieć „dość”? Te i podobne im pytania to fundamenty, na których swoją powieść oparł Wojciech Chamier-Gliszczyński.

Nie będzie wielkiej przesady w stwierdzeniu, że gdy w grę wchodzą uczucia, zwłaszcza na początku znajomości, znakomitej większości z nas zdarza się idealizować drugiego człowieka, świadomie bądź nie przymykając oczy na przywary sprowadzające go do pozycji zwykłego śmiertelnika. Zazwyczaj jednak wkrótce przekonujemy się, że zbudowane w naszych głowach wyobrażenie jest dalekie od prawdy.

Właśnie z takimi uczuciami mierzy się Irena, wspominająca w „Dawkach fantomowych” historię swojego związku ze znanym na całą Polskę lekarzem Ludwikiem Straussem. Gdy w 1956 roku, jako stażystka i absolwentka szkoły pielęgniarskiej, przekraczała próg kierowanej przez przyszłego męża placówki medycznej, doskonale wiedziała, kim jest ów specjalista od chorób psychicznych. Wywołująca zachwyt możliwość współpracy z autorytetem w swojej dziedzinie i nieoczekiwany związek będą więc wystarczającymi argumentami, by poświęciła część swej niezależności. Ale z biegiem czasu Irena przekonuje się, że to, co w swym wyobrażeniu na temat męża brała za pewnik, nie odpowiada rzeczywistości – a gdy Ludwik zaczyna pogrążać się w chorobie Alzheimera, po raz pierwszy od dawna kobieta czuje, że pragnie odetchnąć pełną piersią.

Wojciech Chamier-Gliszczyński (fot. Julia Knap)

W liczących sobie zaledwie 170 stron „Dawkach fantomowych” autor wystawia na pierwszy plan opresyjny związek, na który wpływ ma epoka, w jakiej funkcjonują bohaterowie, i społeczne konwenanse nakazujące traktować relacje znanego lekarza z pochodzącą ze wsi pielęgniarką niemal jak mezalians. Są więc „Dawki fantomowe” zarówno ujętą w formie wspomnień psychologiczną wycieczką po meandrach zależności jednego człowieka od drugiego, jak i celnym obrazem stereotypów charakteryzujących ówczesne (ale czy tylko?) społeczeństwo. Chamier-Gliszczyński nie tyle rozkłada owe stereotypy na czynniki pierwsze, co raczej pozwala, by na naszych oczach ulegały stopniowemu rozpadowi. W miarę bowiem jak zanika osobowość jej męża, Irena zyskuje na niezależności i samoświadomości – i choć tak ujmując sprawę, można potraktować „Dawki fantomowe” jako powieść na wskroś feministyczną, opowiadającą o próbach wyrwania się ze szponów toksycznej męskości, tak naprawdę ma ona znacznie bardziej uniwersalny wymiar.

Szkoda jedynie, że wszystko przebiega w nieco jednostajnym, jakby wyznaczanym przez metronom tempie. Kolejne części książki zaznajamiające nas z kulisami związku bohaterki przeplatane są studiami psychiatrycznych przypadków – nieodmiennie intrygującymi, choć potraktowanymi nieco zbyt powierzchownie, by stanowić coś więcej niż ciekawostkę na tle głównego wątku. A szkoda, bo w historiach poszczególnych pacjentów niewątpliwie krył się ładunek potencjału. Za mało w tym wszystkim obiecywanej w opisie groteski i elementów, które mogłyby wyrwać czytelnika ze swoistej monotonii. Mimo to spostrzeżenia Chamiera-Gliszczyńskiego w temacie walki o własną tożsamość są trafne i pozostają w świadomości odbiorcy. To wystarczy, by powiedzieć, że mamy tu do czynienia z niekoniecznie przełomową, ale solidnie wykonaną robotą.

Maciej Bachorski


Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje