Isolde, wo bist Du?
Jorge Franco „Dzika bestia”, tłum. Andrzej Flisek, wyd. Prószyński i S-ka
Ocena: (brak)*
Co naprawdę się wydarzyło? Co jest faktem, co tylko snem, a co wyobraźnią Jorge Franco? Gdy pokusimy się o dotarcie do źródeł powstania powieści, znajdziemy częściową odpowiedź, ale tak naprawdę, by przeczytać i pokochać „Dziką bestię”, nie jest to potrzebne.
Zamek (czy może raczej pałac) rodziny Echavarría jest niezwykłą enklawą luksusu i bezpieczeństwa, górującą nad kolumbijskim miastem Medellín, które ? niczym fosa wypełniona plugastwem ? wije się u jego stóp. W tym bajkowym miejscu mieszkają postaci z baśni: księżniczka Izolda z rodzicami ? don Diegiem i donną Ditą. Izolda ma swoją guwernantkę, swój ogród i swoich przyjaciół ? almiraje. Ma wszystko, co można mieć za pieniądze, ale także niemal wszystko, czego nie da się kupić. Niemal. Jest dobrze wychowywana, wszechstronnie kształcona, kochana ponad wszystko. Dorasta jednak pod szklanym kloszem, który powoli zaczyna pokrywać ? z początku niedostrzegalna, lecz potem coraz wyraźniejsza ? sieć wielu maleńkich pęknięć. Czy Izolda przekroczy granicę realności? Czy wyjdzie ze swojego Matrixa? I co się wówczas stanie ?
Bo poza fortecznymi murami lęgną się potwory wszelkiej maści, usiłujące zakłócić spokój mieszkańców zamku. Początkowo tylko podpatrujące, jakby nieśmiało i niepewnie, a w końcu z wielką brutalnością i bez pardonu ingerujące w ich życie. Czy magia, zaklęta w murach zamku, ochroni Izoldę i jej rodzinę i przetrwa wraz z nimi najazd brutalnej rzeczywistości? Czy uwolniona z łańcucha tytułowa dzika bestia pochłonie wszystko wokół?
Urzeka niezwykła poetyka powieści, w którą autor ubrał soczyste opisy flory, fauny i fantazji, bogate (w każdym tego słowa znaczeniu) życie bohaterów oraz ich pasje i wyobrażenia. Barwy, smaki, kształty, zapachy i dźwięki aż wylewają się z kart, pozwalając zatonąć czytelnikowi i delektować się książką naprawdę wszystkim zmysłami. Realizmu codzienności dodaje zaś styl rodem z PRL-u, który jest przaśną i jakże odartą ze złudzeń relacją z życia (nie tylko) półświatka.
Franko nad wyraz płynnie i z ogromną finezją łączy ze sobą oba te języki, tworząc specyficzny warkocz narracji, do którego od czasu do czasu wkrada się trzeci, osobisty wątek. Talent autora polega jednak głównie na tym, że czytelnik nie tylko pławi się w pięknych opisach, ale i równie niecierpliwie czeka na te brutalnie szorstkie.
Ciekawią narratorzy (zarówno sposób, w jaki przedstawiają historie, jak i oni sami) oraz specyficzna zabawa czasem narracji. Przyciągają dialogi i monologi ? raz pełne pięknego i wyrafinowanego języka, przetykanego subtelnie obcojęzycznymi zwrotami, a innym razem – żywe, dosadne, kipiące kolokwializmami. Zgrabność metafor, subtelność porównań i w ogóle wielość perfekcyjnie zastosowanych środków stylistycznych sprawia, że powieść czyta się szybko, z wielką przyjemnością i w ogromnym skupieniu. Do tego z mgieł tajemnicy powoli wyłaniają się nad wyraz intrygujące konotacje między bohaterami powieści, lawirujące od niemieckiej Fräulein po? La Divinę.
Nietuzinkowe ujęcie tematu (na kanwie faktów tkana opowieść, której składowymi są fantazje twórcy) oraz formy (baśń dla dorosłych, w pewien sposób pozbawiona jednak brutalności utworów braci Grimm czy bezbrzeżnego smutku dzieł Andersena) czyni „Dziką bestię” lekturą magiczną i wyjątkową. Doskonały zaś przekład (ukłony dla Andrzeja Fliska!) udowadnia, że nie na darmo tłumacz zwany jest drugim autorem. Biorąc jeszcze pod uwagę świetny zespół redakcyjno-korektorski ? mamy powieść skończoną.
Najbardziej zaskakuje fakt, że zakończenie ? mimo swej specyfiki ? nie pozostawia uczucia niedosytu (być może poza tym, że to koniec lektury).
Czy faktycznie Marquez znalazł następcę? Zobaczymy. Na razie książę sprawia wrażenie godnego kandydata, by objąć tron po królu.
A w tle już tylko „Tristan i Izolda” Wagnera z primadonna assoluta…
Anna Krystyna Misztal
*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.
TweetKategoria: recenzje