I nie odpuści wam żadnej winy… – recenzja książki „Śmierć druga” Beaty i Eugeniusza Dębskich

22 listopada 2022

Beata i Eugeniusz Dębski „Śmierć druga”, wyd. Agora
Ocena: 7,5 / 10

„Śmierć druga”, czwarta książka z serii o Tomku Winklerze autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich, jest odrobinę lżejsza niż poprzedni tom, mroczny „Szwedzki kryminał”. Nie zmienia to faktu, że nadal mamy do czynienia z pełnokrwistą (dosłownie i w przenośni) opowieścią w konwencji kryminalno-sensacyjnej, okraszoną dodatkowo ostrym komentarzem społecznym.

Kiedy we Wrocławiu znalezione zostają zwłoki dwudziestoletniego chłopaka, podejrzenie pada na jego współlokatora, Sebastiana. Traf chce, że Sebastian to syn przyjaciółki, Iwy, więc Winkler, chcąc nie chcąc, jest zaangażowany w sprawę. Otrzymując więc szansę na powrót do pracy w policji, tymczasowo w roli konsultanta, nasz bohater waha się, bo z jednej strony oferta kusi, ale z drugiej osobiste powiązania mogą utrudnić pracę. Zwłaszcza że w odróżnieniu od Iwy ma wiele wątpliwości co do niewinności chłopaka.

Detektywistyczno-policyjna współpraca zaowocuje odkryciem intrygi o wiele większej niż Winkler czy ktokolwiek inny mógłby się spodziewać. Jak to zazwyczaj bywa, tajemniczy zgon okazuje się wierzchołkiem góry lodowej. Kiedy bowiem śledczy trafiają na zwłoki innego chłopaka, który pozornie zginął śmiercią samobójczą, instynkt (i poszlaki) podpowiadają im, że obydwa zdarzenia muszą być ze sobą powiązane…

Fabuła czwartej odsłony przygód Winklera prowadzona jest dwutorowo. Na jednej osi mamy duet: detektyw Winkler w roli konsultanta i policjant Malicki, którzy niczym Tango i Cash prą bez pardonu przed siebie, nie wahając się nadepnąć kolejnym zbirom (także tym w mundurach) na odcisk. Na drugim biegunie powieściowej fabuły znalazły się zaś panie: babcia Roma i Iwa, które prowadzą nie tyle własne śledztwo, co solidny terenowy reaserch, mający dostarczyć męskiemu tandemowi informacji koniecznych do rozwikłania sprawy. To pozwala autorom balansować pomiędzy klasycznym kryminałem, polegającym na zbieraniu okruchów tropów, snuciu hipotez i prowadzeniu mniej lub bardziej oficjalnych przesłuchań, a dynamiczną opowieścią sensacyjną, której wyznacznikiem jest kreowana z rozmachem akcja.

Dębscy potrafią stopniować napięcie, wątki kryminalne zostały wyjaśnione w sposób należyty, a całość kończy się adekwatnym dla historii finałem. Warstwa sensacyjna mocno tchnie klimatem filmów przełomu lat 80. i 90., który zresztą literacko świetnie reanimował Wojciech Chmielarz w „Prostej sprawie” czy „Długu honorowym”. Pisarstwo Dębskich ma jednak odrobinę inny kaliber, lżejszy, bardziej ironiczny, ale da się dostrzec liczne punkty styczne.

Mała mieścina, przeżarta korupcją, uwikłana w bardzo nielegalne interesy na wielką skalę, do tego powiązany ze wszystkim Kościół katolicki – to składa się na surowy, ale też jednak nieco tendencyjny i przerysowany obraz współczesnych realiów społecznych. Obrywa się w powieści instytucji Kościoła jako bezdusznemu, zapatrzonemu w zysk tworowi, który nie stroni od wszelkich deprawacji. Ciężko z wnioskami autorów polemizować, jednak mam wrażenie, że przez swoją zerojedynkowość wydźwięk historii został zanadto spłycony. A warto by nakreślić szerszą perspektywę, obnażyć mocniej złożoność siatki zależności pomiędzy władzą, kościelną hierarchią i biznesem, zarówno tym wielkim, jak i bardzo nielegalnym. Dębscy starali się pokazać prawdę, ale potraktowali temat nazbyt powierzchownie. Trafią więc do przekonanych, ale zniesmaczą i urażą tych, co są w Kościół zapatrzeni na tyle, by nie dostrzegać belki w jego oku. Szkoda, bo to temat społecznie ważny (pomijając, że i bardzo ostatnio popularny).

W „Śmierci drugiej” Winkler balansuje na granicy prawa. Wybrzmiewa tutaj dylemat moralny: do czego ma prawo człowiek, kiedy walczy o sprawiedliwość? I kiedy ta walka przeradza się w wendettę, prowadzoną przez taką samą bestię, jak te, które ściga? Z tymi swoimi wątpliwościami, wahaniem, dwuznacznością bohater jeszcze bardziej daje się lubić. Szanujemy go pomimo jego wad. A może właśnie za nie, bo czynią go bardziej ludzkim, zwyczajnie nam bliższym.

Mariusz Wojteczek


Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje