Historia rodziny (nie)doskonałej
Mark Millar, Frank Quitely „Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza ? tom 1”, tłum. Marek Starosta, wyd. Mucha Comics
Ocena: 8,5 / 10
O moralnych normach, społecznej odpowiedzialności, sile przeznaczenia i alternatywnej historii XX wieku opowiada Mark Millar w komiksie „Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza”. Szkocki scenarzysta wyobraził sobie rzeczywistość, w której superbohaterowie przypominają postacie rodem z antycznej tragedii ? muszą mierzyć się z fatum, własnymi słabościami, ale też rodzinnym dziedzictwem.
Przyznać trzeba, że rodzina Chloe i Brandona, kluczowych bohaterów komiksu, jest bardzo, ale to naprawdę bardzo nietypowa. Założycielami rodu, z którego wywodzi się wspomniana dwójka rodzeństwa, są Sheldon Sampson oraz jego żona Grace. Można by chyba powiedzieć, że to XX-wieczne wcielenia Adama i Ewy. Bo Sheldon i Grace, podobnie jak biblijni pierwsi ludzie, z własnej krwi, własnego ciała i duszy dali początek stworzeniu familii. Tyle tylko że ich potomkami są nadludzie ? superherosi. Wizja to nadnaturalna, ale sensownie uzasadniona ? Mark Millar wykorzystał do tego motyw spotkania z przybyszami z obcej planety, potężnymi istotami, które postanowiły zaingerować w rozwój ludzkości. Zmienić ją na lepsze.
Z komiksu dowiadujemy się, że do wspomnianego kontaktu doszło w 1932 roku, gdzieś na tajemniczej wysepce niedaleko Maroka. Po kosmicznym, nomen omen, spotkaniu Sheldon i reszta załogi zostali współczesnymi bogami. Ich rolą, żeby nie powiedzieć ? dziejowym obowiązkiem, stała się ochrona ludzkości, wpojenie w serca zwykłych śmiertelników nadziei i inspirowanie drugich do działania na rzecz wspólnego dobra. To swoiście opowiedziana historia o amerykańskim śnie, w którym grupka ludzi, marząc o lepszym życiu, wyraża i reprezentuje takie wartości, jak wolność i dążenie do szczęścia, ale już niekoniecznie równość czy demokrację. Millar na przykładzie superherosów pokazuje, w jak łatwy sposób bogowie mogą zostać strąceni z piedestału, a herosi przeobrażają się w prawdziwych tyranów.
Autor scenariusza, znany z komiksów: „Kick-Ass”, „Wanted”, „Kingsman” czy „Wojna domowa”, sugestywnie skontrastował ze sobą dwójkę głównych bohaterów żyjących we współczesnych nam czasach. Brandon to niezrównoważony osobnik, który nie cofnie się przed tym, aby podnieść rękę na swojego ojca, byleby tylko zyskać uznanie, prestiż i zaspokoić własną ambicję. Z kolei jego siostra Chloe, mimo że również wewnętrznie zagubiona, a na dodatek nieco próżna, przedstawiona jest jako kobieta, która przede wszystkim ceni sobie wolność i dobro. Nic dziwnego, że w takiej rodzinie może dojść do buntu, którego skutki odczują wszyscy ludzie na Ziemi.
Intrygi, manipulacje, rodzinne scysje, zatargi… „Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza” to obraz tego, jak ludzkie namiętności prowadzić mogą do prawdziwej zguby. Ciekawe jest również to, w jaki sposób Millar urealnił napisaną przez siebie historię, wszak przywołany wcześniej moment dziejowy ? 1932 rok ? to końcówka tak zwanego Wielkiego Kryzysu, który zaczął się w Ameryce, ale swoimi skutkami objął niemalże cały świat. W dziele szkockiego scenarzysty za wyjście z recesji odpowiadają superherosi.
Nie brakuje w tej graficznej opowieści drastycznych przedstawień konfliktu pomiędzy herosami. Frank Quitely prezentuje obrazy dynamiczne i agresywne, sceny konfrontacyjne wywierają szczególne wrażenie. Prace szkockiego rysownika („All-Star Superman”) odznaczają się pewnymi zdeformowaniami czy zniekształceniami w odniesieniu do projektów postaci, zwłaszcza ich mimiki, jednak ogólnie poetyka komiksu ? pomimo zauważalnych groteskowych elementów ? jest realistyczna. To raczej typ kreski, która nie będzie przemawiać do każdego. Specyficzna, unikatowa.
Pierwszy album polskiego wydania serii „Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza” można opisać jako interesującą opowieść o boskich herosach, nadludziach, którzy symbolizują władzę i oddanie, szaleństwo i miłość, bo Chloe i Brandon to awers i rewers tej samej monety. Mark Millar z talentem nawiązuje do Złotej Ery amerykańskiego komiksu, tworząc historię przypominającą nieomal antyczną tragedię, z szekspirowskimi postaciami i filozoficzno-politycznymi rozważaniami w tle dotyczącymi przeszłości (i przyszłości) naszej cywilizacji.
Marcin Waincetel
TweetKategoria: recenzje