Filozoficzno-egzystencjalne rozważania
Daniel Chmielewski „Zapętlenie”, wyd. Timof i cisi wspólnicy, Wydawnictwo Komiksowe
Ocena: 9 / 10
Rodzimi twórcy komiksowi wyspecjalizowali się w śmiałych eksperymentach graficznych, niejednokrotnie odwołujących się do prac uznanych polskich grafików i rysowników (m.in. Bohdana Butenko). Tylko w ostatnich dwóch latach powstało wiele intrygujących dzieł wybijających się przedstawicieli grupy Maszin: mroczny ?Maczużnik? Michała Rzecznika i Daniela Gutowskiego oraz przewrotne albumy Jacka Świdzińskiego (?A niech cię Tesla!?, ?Zdarzenie. 1908?). Nie możemy również zapomnieć o kolejnych projektach: Marcina Podolca (?Fugazi Music Club?), Pawła Płóciennika (?Pinki?), Michała „Śledzia” Śledzińskiego (?Czerwony Pingwin musi umrzeć!?) oraz Wojciecha Stefańca (?Noir?). Istną rewolucję w ukazaniu różnorodnych środków artystycznych zafundował nam Daniel Chmielewski w swym najnowszym dziele zatytułowanym ?Zapętlenie?.
Recenzowany album sprawdza się wyśmienicie jako nieskrępowana żadnymi prawami i pełna szaleńczego polotu zabawa formą, treścią, a przede wszystkim rysunkiem. Mamy tu do czynienia ze szczególnego rodzaju komiksem autobiograficznym, wycinkiem określonej rzeczywistości, wzbogaconej o szereg zręcznych fantasmagorii. Artysta w niekonwencjonalny sposób dzieli się z nami swymi wrażeniami z pobytu na warsztatach plenerowych, odbywających się w trakcie jego studiowania na ASP w Warszawie. Opowiada o zajęciach prowadzonych przez kontrowersyjnego reżysera Artura Żmijewskiego (twórcę dokumentu ?Katastrofa? z 2010 roku, prezentującego odbiór smoleńskiej tragedii przez różne osoby). Wyjazd na senną wieś skłania autora do serii reminiscencji oraz przemyśleń odnośnie własnego życia i otaczającego świata.
Studenckie zajęcia są wyłącznie pretekstem do gorzkiego rozliczenia się z demonami z przeszłości oraz lękami trapiącymi protagonistę opowieści (samego Daniela). Bohater o naturze urodzonego melancholika w dosadny sposób prezentuje toksyczność uczuć wyższych, których doświadczył na własnej skórze. W świeżej formie przedstawia wszystkie oblicza miłości: od zazdrości, pożądania po poczucie winy i przerażającą stagnację. Nie jest to bynajmniej obraz romantyczny, nazbyt idealistyczny; momentami możemy dojść do zatrważającego wniosku, iż scenarzysta ?Zapętlenia? pogodził się ze swym żałosnym losem oraz brutalnym światem, skazującym wrażliwych myślicieli na pożarcie przez machiny barbarzyńskiego miasta-molocha. Nastrój komiksu jest na wskroś pesymistyczny, ponury, dramatyczny, momentami mocno nihilistyczny. Wystarczy spojrzeć na okładkę rzeczonego albumu (młody, niedoszły desperat-samobójca wiążący na swej szyi pętlę), aby odgadnąć tematykę poruszaną w pracy dyplomowej Chmielewskiego.
Warstwa graficzna komiksu to prawdziwa maestria, świadcząca o bezbłędnym przemyśleniu całego dzieła. Zdolny rysownik w subtelny, stonowany sposób potrafi zilustrować jesienny krajobraz oraz swą sylwetkę w samochodzie na dwustronicowych kadrach otwierających całą opowieść. Na kolejnych stronach autor systematycznie zmienia kompozycję plansz: od stałego trzymania się szesnastu małych kadrów na stronę, przez cztery kadry utrzymane w kreskówkowej stylistyce, a skończywszy na dwóch kadrach, w których tekst znajduje się pod nimi na białym tle wypełniającym resztę powierzchni kartki. Takich smaczków znajdziemy w komiksie bez liku. W pewnym momencie pojawiają się nawet same zdjęcia Daniela rozmawiającego z wyimaginowaną postacią, stanowiącą zapewne jego sumienie. Kapitalnie wypadają białe szkice na czarnym tle, jakby wyciągnięte z rysunkowego podręcznika dla młodych techników.
?Zapętlenie? to bez wątpienia jedna z najlepszych rodzimych opowieści graficznych powstałych w dwudziestym pierwszym wieku. Jest to dzieło niebywale spójne, dojrzałe i przenikliwe. Stanowi ponadto odważną próbę rozrachunku z egzystencjalnymi zawiłościami jednostki, próbującej wydostać się z symbolicznego labiryntu skomplikowanego życia. Komiks można rozpatrywać również jako ważny traktat filozoficzno-moralny oraz surową krytykę artystycznej socjety, deprawującego spojrzenia na sztukę komiksową przez większość naukowców, a także konfrontację narratora z wyświechtanymi poglądami, opiniami i paraliżującymi jego osobę schematami. W albumie uważny czytelnik odnajdzie wiele odwołań do autentycznych wydarzeń, jak choćby sporu pomiędzy Zbigniewem Herbertem i Czesławem Miłoszem, ukazanego w sposób nieszablonowy. Takie zabiegi podnoszą końcową ocenę dzieła, które należy postrzegać jako wydarzenie komiksowe drugiej połowy 2014 roku.
Mirosław Skrzydło
TweetKategoria: recenzje