Eros, Tanatos i Canon
David Cronenberg „Skonsumowana”, tłum. Katarzyna Petecka-Jurek, wyd. Zysk i S-ka
Ocena: (brak)1
Choroba, rozkład, kanibalizm, perwersja, a wszystko unurzane w mętnym sosie postmodernistycznej filozofii i obudowane technologicznym anturażem. Dobra wiadomość dla wielbicieli starych filmów Cronenberga: mistrz na nowo przywdział kitel patomorfologa ludzkości.
Od dobrych kilkunastu lat David Cronenberg nie przejawia już takiego zainteresowania cielesną transgresją jak w czasach, które zapewniły mu miano „barona wenerycznego horroru”. Co znikło sprzed kamery, Kanadyjczyk odnalazł w literaturze. „Skonsumowana” to pierwsza powieść reżysera, podążająca tropem jego dawnych obsesji.
Dwójka reporterów, Nathan i Naomi, to kochankowie połączeni raczej przez zgoła sportową rywalizację i fetyszyzm nowych technologii niż przez łóżko. Wiecznie polujący na grube tematy, trafiają wreszcie na potencjalną bombę ? morderstwo w rodzinie słynnych francuskich filozofów. Oto postmarksistowski myśliciel Aristide Arosteguy miał zabić małżonkę Célestine. Zabić i częściowo zjeść. Z finezją Hannibala Lectera oczytanego w pismach Foucaulta.
Podczas gdy Naomi udaje się nawiązać kontakt z ukrywającym się w Japonii Arosteguyem, Nathan trafia na ekscentrycznego lekarza, Barry?ego Roiphe?a. Za pretekst spotkania służy choroba weneryczna, jakiej nabawił się reporter, pierwotnie rozpoznana właśnie przez leciwego doktorka. Roiphe tymczasem ma do dziennikarza pewien interes ? oczekuje, iż ten opisze osobliwy przypadek jego córki, gnębionej dziwną skłonnością do samookaleczeń.
Podobnie jak w filmach, tak i w „Skonsumowanej” udaje się Cronenbergowi połączyć kilka pozornie odległych wątków w bardzo nieoczywistą intrygę. Prowadząc linię między pozostawionymi przez autora kropkami, odkrywamy autoimmunologiczne choroby, parafilie, cyfrowe aparaty oraz… północnokoreańską doktrynę dżucze! Eros i Tanatos, Marks i Canon.
„Skonsumowana” (swoją drogą szkoda, że w tłumaczeniu tytułu przepadła wieloznaczność oryginalnego „Consumed”) to znakomity techno-thriller przypominający dlaczego Cronenberg był niegdyś posiadaczem najbardziej indywidualnego języka w kręgu filmowej grozy. Teraz jako pisarz ponownie zabiera się za wiwisekcję najciemniejszych obszarów zbiorowej psyche. Tyle że zabieg transmitowany jest w necie, gdzie trafia pomiędzy instagramowe selfie a amatorskie porno. Takie czasy. Dobrej zabawy.
Sebastian Rerak
1Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.
TweetKategoria: recenzje