Egzystencjalne rozważania Fina

25 marca 2015

ksiega_pana_nadzieiTommi Musturi „Księga Pana Nadziei”, tłum. Bożena Kojro, wyd. Timof i cisi wspólnicy
Ocena: 9 /10

Finlandia to nie tylko kraj słynący z saun, reniferów, Świętego Mikołaja czy sportów zimowych, ale również kuźnia niezwykle trafnych ludowych mądrości i aforyzmów. Wystarczy wymienić kilka z nich: „siecią tchórzostwa nie złowisz jesiotrów szczęścia”, „oszukując przyjaciela, zawsze oszukujesz siebie” czy „cień całego życia nie odstępuje człowieka nawet w godzinie śmierci”, aby poczuć osobliwy klimat tego mroźnego, skandynawskiego kraju. W opowieści graficznej „Księga Pana Nadziei” Tommiego Musturi poznajemy egzystencjalne rozważania pociesznego Fina. Wstrzymajcie oddech, gdyż czeka was wyborna uczta w eleganckiej oprawie graficznej.

Na pierwszych kadrach rzeczonego komiksu dostrzegamy drewnianą chatę położoną w urokliwej scenerii. Pastelowe barwy (dominującymi kolorami są tutaj: błękit królewski, akwamaryna, brzoskwiniowy oraz koralowy) sugerują, iż właśnie rozpoczęła się wiosna. Ciąg sugestywnych kadrów odsłania przed uważnym czytelnikiem kolejne, iście rajskie elementy wyjątkowo ekspresywnej mozaiki ? jaskółkę karmiącą młode, starego stracha na wróble, łódź rybacką czy zniszczony zegar z kukułką. Rysownik ukazuje nam również protagonistę dzieła ? drzemiącego na hamaku przy akompaniamencie muzyki płynącej z przenośnego radia starszego mężczyznę. Nagle pojawia się jakże trwożny komunikat: „Trzydzieści osób zginęło, gdy elektrownia jądrowa…”, który nie wpływa wyraźnie na melancholijną naturę bohatera. Pan Nadzieja powraca do domu i zasiada w swym ukochanym fotelu, w skupieniu czytając gazetę. Na głośne wrzaski żony („Wynieś śmieci!”) rozbrajający niezguła o okrągłych kształtach cicho odpowiada: „Czuję taką pustkę”. Pojmujemy zatem, iż kolejne rozdziały „Księgi…” będą dotyczyły wewnętrznego monologu zatroskanego człowieka i jego wyrazistych imaginacji.

ksiega_pana_nadziei-rys1

Recenzowaną historię fińskiego artysty należy postrzegać jako desperacką próbę odnalezienia sensu dalszego żywota oraz szczęścia ukrytego w codziennej, paraliżującej rutynie. Mamy tu do czynienia ze zręcznymi konfabulacjami tytułowego Pana Nadziei, silnie zakorzenionymi w znanych dziełach sztuki i popkultury. Siłą napędową komiksu jest nieprawdopodobny splot symbolicznych fantazji skupionego bohatera ? mistrzostwo krótkiej formy, zawierające szereg filozoficznych i psychologicznych rozważań. Mężczyzna przyjmuje w nich różne role, choćby postać heroicznego kowboja, toczącego zażarty bój z wszelakimi przeciwnościami losu ? w tym również z samą śmiercią. W taki sposób skonstruowany jest rozdział trzeci niniejszego woluminu, nawiązujący do estetyki spaghetti westernów (kłania się „Trylogia dolarowa” Sergio Leone z Clintem Eastwoodem), twórczości Cormaca McCarthy’ego (vide: „Trylogia pogranicza”), a nawet surrealistycznego filmu „Kret” kontrowersyjnego Alejandro Jodorowsky?ego. Świetnie wypada również opowieść zasypiającego Pana Nadziei o zaprzepaszczonych aspiracjach jego dawnego kolegi, który pragnął zostać scenarzystą komiksowym. Podczas naznaczonego tragedią monologu protagonista „oczyma wyobraźni” widzi siebie jako: Batmana, Supermana, Spidermana czy Myszkę Miki, posiadających przy tym jego niezgrabną sylwetkę. Takich apetycznych, zapadających w pamięć scen znajdziemy w „Księdze Pana Nadziei” całe mnóstwo, co też znacznie podnosi ocenę zjawiskowego komiksu.

ksiega_pana_nadziei-rys2

Swoista żonglerka ogranymi schematami, motywami oraz kojarzonymi na całym świecie ikonicznymi postaciami (Batman, Fred Flintstone) i dziełami popkultury (nawiązania do dokonań artystycznych sławnych piosenkarzy ? Michaela Jakcsona czy Elvisa Presleya), wyszły Tommiemu Musturi nadspodziewanie udanie. Równie ważnym elementem komiksu, świadczącym o jego maestrii, są metafizyczne, momentami kosmogoniczne przeświadczenia fajtłapowatego bohatera. Błyskotliwie wplecione w fabułę wciągającej historii przemyślenia umierającego kaktusa, który pojął, iż potrafi myśleć, słuszne wywody gadającego konia, ukazany w telegraficznym skrócie cykl życia czy w końcu widok niszczonej przez ogromny obiekt Ziemi, zgrabnie zestawiony z wypowiedzią Pana Nadziei, to prawdziwy majstersztyk. Z dobrej strony prezentuje się żona bohatera, której lakoniczne wypowiedzi sprowadzają mężczyznę do świata realnego. Jej pojawienie się w drugiej części komiksu jest świadectwem miłosnych uniesień Fina, a reminiscencje z lat ich młodości są emocjonujące, nostalgiczne i przepełnione nieukrywanym romantyzmem.

ksiega_pana_nadziei-rys3

„Księga Pana Nadziei” posiada mocno cartoonową stylistykę, która (paradoksalnie) rewelacyjnie koresponduje z poważną treścią i przesłaniem komiksu. Każda kolejna część opowieści rozgrywa się o innej porze roku, przez co dominujące barwy zmieniają się wraz z upływem czasu. W rozdziale drugim rysownik serwuje nam różne odcienie fioletu i żółci, a najbardziej widowiskowa część trzecia ujmuje sporym nagromadzeniem czerwieni, zieleni i barwy morskiej. Hipnotycznie wypadają cyklicznie powtarzające się dwustronicowe kadry ukazujące osobliwą przyrodę (czy to pustynie, czy jesienny las), a także widok chaty Pana Nadziei, która w rozdziale trzecim przyjmuje formę saloonu wprost z Dzikiego Zachodu. Najmniej apetycznie wygląda tytułowy osobnik, posturą przypominający Pana Magoo, choć rozumiem, iż taki był pierwotny zamiar utalentowanego artysty. Zadziwia ponadto niekonwencjonalny rozmiar albumu, kolorowa, przykuwająca uwagę okładka oraz gruby papier, dopełniające doskonałość historii.

Warstwę fabularną komiksu można ująć jako długą mowę pogrzebową nieszczęśnika podkreślającą paradoksy życia. Trudno nie współczuć Panu Nadziei i gorąco kibicować jego dalszej tułaczce, odkrywając wraz z nim egzystencjalne dylematy. Dzieło na wskroś unikalne, pouczające i malownicze. Do perfekcji brakuje niewiele.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje